Pierwszego lutego minął rok od ogłoszenia propozycji anulowania programu Constellation i wprowadzenia strategii Flexible Path.
Pod koniec 2009 roku, po publikacji końcowego raportu komisji Augustine, wiadomo już było, że program Constellation nie pozwoli na lądowanie człowieka na Księżycu ani przed 2020 rokiem ani nawet przed 2030 rokiem. Ponadto, proponowany termin deorbitacji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) – 2016 rok – oznaczał, że pomiędzy końcem programu Stacji a powrotem człowieka na Srebrny Glob realistycznie minęłoby nawet 15 lat. Tak znaczne opóźnienia realizacji Constellation były głównie związane z problemami technicznymi i budżetowymi programu.
Jest zrozumiałe, że nie jest akceptowalna sytuacja, w której przez 15 lat brak jakiegokolwiek celu lotów załogowych przy jednoczesnym dużym budżecie programu. Dlatego też od czasu publikacji raportu komisji Augustine (październik 2009) trwało wyczekiwanie na decyzję prezydenta USA. Jedyne, co wydawało się być przesądzone, to przedłużenie obecności ISS na orbicie przynajmniej do 2020 roku.
Dopiero 1 lutego 2010 roku, w siódmą rocznicę katastrofy promu Columbia, poznaliśmy propozycję Baracka Obamy. Prezydent USA zaproponował anulowanie Constellation w całości, skorzystanie z komercyjnych pojazdów do wynoszenia ludzi na niską orbitę wokółziemską oraz rozwój różnych technologii, które powinny być przydatne do eksploracji Układu Słonecznego. Prace nad nową rakietą nośną (całkowicie nową) powinny zacząć się po 2015 roku, dopiero gdy powstaną nowe technologie. Jednocześnie Barack Obama zaproponował wzrost budżetu NASA z 17,8 mld USD w roku fiskalnym 2010 do 21 mld USD w roku fiskalnym 2015. Ta propozycja była bardzo bliska scenariusza “5B” z raportu kosmisji Augustine.
Propozycja wywołała spore zamieszanie w amerykańskich kręgach astronautycznych i politycznych. Pojawili się zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy “nowej ery NASA”. Rozpoczął się etap walki politycznej przed specjalnymi komisjami Kongresu i Senatu USA. Przez kolejne tygodnie i miesiące różne osoby, w tym administrator NASA Charles Bolden, astronauci z programu Apollo, specjaliści związani z przemysłem kosmicznym czy pracownicy NASA wypowiadali się na temat proponowanych zmian. Powstawały różne drobne “sprzymierzenia” wśród polityków, którzy proponowali mniejszy lub większy kompromis w sprawie przyszłości amerykańskiej agencji kosmicznej. W międzyczasie prezydent Obama wygłosił mowę na Florydzie, w której na oficjalnie potwierdził, że nowym nadrzędnym celem NASA jest planeta Mars (poprzez wyprawę do planetoidy NEO do 2025 roku), a niektóre elementy programu Constellation zostaną zachowane w okrojonej formie (np. kapsuła Orion). Było to pewne odejście od pierwotnej propozycji.
Wreszcie, dopiero pod koniec września, a więc tuż przed początkiem nowego roku fiskalnego, który w USA zaczyna sie 1 października, Kongres przegłosował kompromisowy budżet NASA, który kilka dni później został podpisany przez prezydenta. Kompromis w niektórych miejscach wyraźnie różnił się od pierwotnej propozycji Obamy. Przykładowo, kompromisowy budżet i wizja rozwoju NASA zakładała natychmiastowe (od roku fiskalnego 2011) prace nad nową rakietą nośną, opartą na wcześniejszych rozwiązaniach oraz budowę w pełni funkcjonalnej kapsuły Orion do lotów poza niską orbitę wokółziemską. Jednocześnie budżet na komercyjne programy załogowe został znacznie ograniczony. Kompromis przypominał zatem nieco opcję “5C” z raportu komisji Augustine, z różnicą w komercyjnych programach załogowych.
Wydaje się, że od tego czasu NASA powinna wiedzieć, co ma robić oraz dysponować odpowiednimi funduszami do rozpoczęcia nowych projektów. Okazuje się jednak, że jest zupełnie inaczej. Aż do początku marca, czyli przez pięć miesięcy roku fiskalnego 2011 NASA (oraz wiele innych amerykańskich agencji) pracuje w trybie “continuing resolution” (CR), który oznacza pracę przy nakładach ustalonych w budżecie poprzedniego roku oraz z ograniczoną swobodą dysponowania funduszami. Z tego powodu NASA musi nadal finansować prace nad anulowaną już rakietą Ares I i nie może rozpoczynać nowych programów.
Koniec programu Constellation i początek Flexible Path nie należał do udanych momentów dla NASA. Wciąż trwają zakończone już programy (np. wspominany Ares I), nowe projekty nie zostały jeszcze rozpoczęte (wskutek trybu CR), a na dodatek partia republikańska proponuje znaczne cięcia w wydatkach wielu amerykańskich agencji, w tym być może i NASA. Nie wiadomo więc jakimi funduszami w przyszłości będzie dysponować NASA i co dokładnie będzie w stanie zrealizować, choć już wiadomo, że prawdopodobnie nie będzie możliwe zbudowanie nowej rakiety nośnej przed 2016 rokiem.
Rok po obwieszczeniu propozycji wprowadzenia Flexible Path wydaje się, że NASA nie mogła wykonać wielu prac – głównie ze względów politycznych i budżetowych. W wyniku tego może dojść do kolejnych opóźnień w rzeczywistej realizacji tej strategii. To z kolei może doprowadzić do “chłodnej” oceny programu przez następnego prezydenta USA – w podobny sposób jak Constellation zostało ocenione przez Obamę za pomocą komisji Augustine.