Udany start F9R z SES-10

7

Rakieta Falcon 9R wyniosła 31 marca satelitę SES-10. Było to pierwsze ponowne wykorzystanie pierwszego stopnia rakiety orbitalnej.

Do startu doszło 31 marca o godzinie 00:27 CEST. Rakieta Falcon 9R (F9R) wyniosła satelitę telekomunikacyjnego SES-10 na orbitę geostacjonarną transferową (GTO). Lot przebiegł prawidłowo. Było to pierwsze ponowne wykorzystanie pierwszego stopnia rakiety orbitalnej (oczywiście, nie licząc wahadłowców, które miały zupełnie inną konstrukcję i u których zbiornik paliwa nie był odzyskiwany).  Wykorzystana w tym locie rakieta została użyta po raz pierwszy prawie rok wcześniej, podczas misji kapsuły Dragon (CRS-8).

Wykorzystana rakieta miała praktycznie wszystkie elementy, które poleciały w pierwszym locie. Wymieniono jedynie kilka elementów, które uległy zużyciu, głównie przy turbopompach.

https://www.youtube.com/watch?v=cXWq4Ot2X30

Lądowanie pierwszego stopnia F9R / Credits – SpaceX

Pierwszy stopień F9R po lądowaniu / Credits - SpaceX

Pierwszy stopień F9R po lądowaniu / Credits – SpaceX

W mniej niż 9 minut po starcie pierwszy stopień F9R wylądował na platformie morskiej. Lądowanie przebiegło udanie.

32 minuty po starcie satelita SES-10 uwolnił się na prawidłowej orbicie GTO. Stąd satelita “o własnych siłach” dotrze do wyznaczonego punktu na orbicie geostacjonarnej (GEO). Start F9R zakończył się pełnym sukcesem.

Udany start F9R to dalszy krok w erę odzyskiwalnych rakiet. Docelowo dzięki ponownemu wykorzystaniu pierwszego stopnia (a potem także i drugiego) podróż na orbitę powinna stać się znacznie tańsza. To z kolei powinno otworzyć drogę do jeszcze powszechniejszego wykorzystywania satelitów oraz do częstszych wypraw poza bezpośrednie otoczenie. Oczywiście, dla SpaceX to dopiero początek drogi – musi jeszcze wykonać bardzo dużo testów i być może usprawnień konstrukcji rakiety – jednak najtrudniejsze, pierwsze kroki zostały właśnie z powodzeniem wykonane.

Ten lot był także próbą odzyskania owiewek aerodynamicznych ładunku. Te owiewki funkcjonują jedynie w dolnych warstwach atmosfery i szybko są odrzucane. Ich ponowne wykorzystanie pozwoli na dalsze obniżenie kosztów.

Start SES-10 jest komentowany w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.

(PFA)

7 komentarzy

  1. Jak odzyskają jeszcze jeden stopień z recyklingu to pewnie tak. Na pewno będą chcieli zostawić ten który dziś wrócił poraz drugi do muzeum.

  2. Ciekawe czy spróbują ponownie odpalić człon który leciał już dwa razy… I odpalać go raz za razem aż do awarii. To powinno odpowiedzieć wstępnie na pytanie jak daleko sięga koncepcja ponownego użycia.

    • Kluczem jest nie to, ile razy można użyć odzyskanego członu, a ile wysiłku trzeba włożyć (ile rzeczy wyjąć i wymienić) w to żeby go przygotować do kolejnego startu. To jest największa tajemnica całego biznesu (patrz ekonomia promów kosmicznych i ich awaryjność). Silnik poddawany jest ekstremalnym temperaturom a konstrukcja przeciążeniom. To jest jak przeciąganie liny. Za którymś razem się nie uda, ale ten biznes nie wybacza takich potknięć (są bardzo kosztowne).

      • W artykule stoi że wymiana części była tylko przy turbo pompach czyli wygląda to nieźle. tak jak mówisz będą musieli przetestować to w wielu próbach i ocenić ile zużycia jest od przeciążeń podczas startu a ile od samej pracy silników. W dużym uproszczeniu możnaby zaplanować badania w taki sposób: przeprowadzamy pełny program pracy silnika powtarzany aż do awarii dla członu po jednym locie, dwóch, trzech i.t.d. Wtedy mieli by pełniejszy obraz w jakiej proporcji przeciążenia wpływają na konstrukcję i co zużywa sie szybciej – struktura czy silnik. Jestem pewien że są świadomi tego że jak coś pójdzie nie tak to zaraz rozlegnie się chór ‘A nie mówiłem!’

    • Aktualnie mają tylko jedno stanowisko testowe i awaria rakiety narobiłaby im sporo zamieszania (i drogich remontów).

      • Fakt, zapomniałem o tym. Ale jeśli chcą (a chyba muszą) zgłębic temat to będą potrzebowali drugiego. Swoją drogą to Elon Musk prawie tam płakał ze szczęścia przed kamerą. Dziwne bo na IACu w Guadalaharze podczas przedstawiania planu marsjańskiego był sztywny jak robot…