W ciągu zaledwie kilkunastu dni doszło do wyraźnego ochłodzenia w relacjach pomiędzy państwami europejskimi tworzącymi Unię Europejską (UE) a Stanami Zjednoczonymi. Ma to także swoje odzwierciedlenie w sektorze kosmicznym.
Od momentu zaprzysiężenia na prezydenta Donalda Trumpa pojawił się szereg spięć pomiędzy USA a Europą. Co ciekawe, efektem wtórnym jest lepsze zrozumienie na linii Niemcy – Francja.Oba państwa odgrywają wiodącą rolę zarówno w UE jak i Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Dotychczasowo jednak w kilku ważnych kwestiach Niemcy i Francja prezentowały odmienne, często kontrastujące ze sobą cele i zamiary. Taka sytuacja dotyczyła między innymi w akceptacji kształtu programu rakiety Ariane 6 czy kwestii przyszłych relacji na linii ESA i UE.
Przez lata Francja była zwolennikiem „własnych” (czyli europejskich) możliwości w sektorze kosmicznym, często stojąc w kontraście do pozycji USA. Przykładem z pewnością jest system Galileo i jego bezpieczne zastosowania. Z kolei Niemcy często obstawały za zacieśnianiem współpracy z USA, choć też akcentowały potrzebę rozwijania własnych technologii.
W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia, że Komisja Europejska będzie dążyć do ograniczenia zależności od amerykańskich dostawców zasobów obliczeniowych, takich jak Google czy Amazon. Oba zasoby są powszechnie używane do analizy i przetwarzania danych obserwacji Ziemi. Zamiast tego może powstać kilka europejskich centrów przetwarzania danych. Podobnie sytuacja ma się w przypadku zależności od korzystania z amerykańskiego systemu GPS, który w perspektywie kilku lat może zacząć odgrywać rolę bardziej „uzupełniającą” dla Galileo niż podstawowym źródłem danych dla pozycjonowania czy nawigacji.
Niewątpliwie, posiadanie własnego zaawansowanego systemu obserwacji Ziemi (Copernicus), systemu nawigacji we wstępnej fazie implementacji (Galileo), przynajmniej dwóch globalnych „prime” w sektorze oraz własnej serii rakiet (w tym „europejskiego” Sojuza) wypełnia w zakresie podstawowym niezależność od innych potęg w sektorze kosmicznym. Z drugiej strony, Europa jest wyraźnie zależna w kilku ważnych aspektach sektora kosmicznego, zarówno w branży downstream (wspomniany dostęp do przetwarzania danych) jak i upstream (np. niektóre elementy elektroniki dla satelitów).
Pojawiają się także komentarze o niezbyt komfortowej sytuacji Wlk. Brytanii, która może dużo stracić, jeśli sytuacja pomiędzy USA a Europą dozna rzeczywiście wyraźnego ochłodzenia. To państwo, wychodząc z UE z dużym prawdopodobieństwem straci swoja silną pozycję w dziedzinie nawigacji satelitarnej.
Trudno określić czy ochłodzenie relacji wpłynie także na wspólne projekty naukowe i eksploracyjne. Przykładem takich wspólnych projektów jest europejski moduł serwisowy dla kapsuły załogowej MPCV Orion oraz kosmiczny teleskop JWST (start w 2018 roku na pokładzie Ariane 5). Jak na razie relacje pomiędzy USA i Rosją miały minimalny wpływ na loty załogowe i działania na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Sugeruje to, że raczej nie należy się spodziewać komplikacji przy wspólnych europejsko-amerykańskich projektach eksploracyjnych.
Nie brakuje jednak komentarzy, że nowa administracja USA ma pośrednio bardzo dobry wpływ na rozwój europejskiego sektora kosmicznego, który w nowej sytuacji zwiększy działania konsolidacyjne i będzie pracował nad zwiększeniem własnego dostępu do różnych obszarów związanych z przestrzenią kosmiczną.
Ważne: artykuł chroniony prawem autorskim, co oznacza że wszelkie prawa, w tym Autorów i Wydawcy są zastrzeżone. Zabronione jest dalsze rozpowszechnianie tego artykułu w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody ze strony właściciela serwisu Kosmonauta.net – firmy Blue Dot Solutions. Napisz do nas wiadomość z prośbą o wykorzystanie. Niniejsze ograniczenia dotyczą także współpracujących z nami serwisów.
(SN, SIR, ESP)