Posłańcy Bogów: dzieje Projektu Merkury – część czwarta: pierwszy krok

0

W maju przyszłego roku czeka nas pól wieku od pierwszego załogowego lotu w ramach programu Merkury. W serii poniższych artykułów przypomnimy zatem historię programu od jego rozpoczęcia do zakończenia w 1963 roku. Wersję PDF całego artykułu można pobrać z wątku umieszczonego na Polskim Forum Astronautycznym.

Część czwarta: Pierwszy krok

Lot Gagarina był prawdziwym szokiem dla społeczeństwa amerykańskiego. Opinia publiczna w USA miała za złe władzom i NASA, że dopuszczono do takiej sytuacji, iż ideologiczny wróg wolnego świata prześcignął „Wuja Sama”. Doszło nawet do tego – co wydaje się logiczne – że prasa kpiła sobie z amerykańskiej agencji kosmicznej. Prezydent John F. Kennedy nie mógł pogodzić się z zaistniałą sytuacją i odrzucając sugestie, by przerwać program Mercury i skupić się na innych dziedzinach, w których można było przodować nad ZSRR powołał nowego administratora NASA, Jamesa Edwina Webba. Swojego wiceprezydenta, Lyndona Johnsona ogłosił szefem Krajowej Rady Przestrzeni Kosmicznej.

Czternastego kwietnia, a więc dwa dni po pionierskim locie Gagarina prezydent spotkał się z ową dwójką oraz ze swoim naukowym doradcą Jerome Wiesnerem. Wtedy właśnie odbyła się narada, której owocem było znaczne przyśpieszenie prac związanych z wysłaniem pierwszych ludzi na Księżyc!

Kennedy dał zebranym jasno do zrozumienia, że odtąd zdobycie Srebrnego Globu jest priorytetem dla NASA, nawet jeśli program miałby kosztować kilkadziesiąt miliardów dolarów. Project Mercury był kontynuowany!

Na Florydzie trwały intensywne przygotowania do lotu Mercury – Redstone 3, a więc pierwszej amerykańskiej załogowej wyprawy w Kosmos (ściślej mówiąc – na próg Kosmosu, nie miał być to bowiem lot orbitalny, a jedynie balistyczny). Pierwotnie ustalono termin na 2 maja, ale z powodu opadów deszczu misję przełożono o dwie doby. Wtedy też podano do publicznej wiadomości personalia pierwszego astronauty Stanów Zjednoczonych, komandora porucznika Alana B. Sheparda. Przez trzy godziny czekał w Hangarze „S” na start, który nie nastąpił. Jego statek kosmiczny dostarczono na Florydę jeszcze 9 grudnia 1960 roku. Pilot nadał mu (kapsule nr 7) nazwę indywidualną, Freedom 7. Ta „siódemka” była na cześć całej grupy, do której należał oraz dlatego, że był to po prostu pojazd nr 7.

Czwartego maja ponownie nie doszło do wystrzelenia rakiety i misję przełożono o kolejną dobę.

Rankiem 5 maja 1961 roku 38-letni oficer lotnictwa US Navy, ubrany w ciśnieniowy kombinezon Navy Mark IV udał się autobusem na wyrzutnię LC – 5 na przylądku Canaveral, gdzie czekała już gotowa do startu rakieta Redstone, uwieńczona pojazdem Freedom 7… Towarzyszyli mu m.in. dr William Douglas, lekarz odpowiedzialny za zdrowie astronautów oraz dubler, John H. Glenn. Shepard przy pomocy techników o 10:21 UTC zajął miejsce w ciasnym kokpicie kapsuły, a właz został wkrótce zatrzaśnięty. Odliczanie do startu przedłużało. Najpierw z powodu zachmurzenia, potem problemy zaczął przysparzać jeden z komputerów.

Zniecierpliwiony pilot Mercury miał również problemy z utrzymaniem moczu i musiał załatwić potrzebę fizjologiczną w swój skafander. Technicy, obawiając się zwarcia w kombinezonie początkowo nie chcieli się zgodzić. Przed lotem wypowiedział do siebie także słowa, które przeszyły do historii jako „Modlitwa Sheparda”: „Proszę Cię, Boże, nie pozwól bym to spieprzył”.

Ostatecznie o godzinie 14:34:13 UTC ryknął silnik rakiety Redstone i Shepard rozpoczął swoją krótką wyprawę. Wibracje w czasie lotu początkowo uniemożliwiły usłyszenie przez komandora porucznika głosu Donalda „Deke” Slaytona, który w ośrodku naziemnym pełnił funkcję CAPCOM (Capsule Communicator), a więc tego, który bezpośrednio kontaktował się z załogą statku kosmicznego. Max Q nastąpiło w 1 minucie 24 sekundzie. Tętno astronauty skoczyło do 138 uderzeń/minutę. W chwili gdy paliwo nosiciela uległo wyczerpaniu, a silnik zgasł Freedom 7 oddzielił się od rakiety (2 minuta 24 sekunda) i po uruchomieniu swojego napędu kontynuował lot. Wcześniej (2 minuta 22 sekunda) odstrzelono również wieżyczkę systemu ratowniczego.

Shepard przeszedł także na sterowanie ręczne i przejmując kontrolę nad pojazdem (obrócił go tarczą ablacyjną do kierunku lotu w 2 minucie 35 sekundzie) udowodnił, że możliwym jest sterowanie kapsułą przez pilota na podstawie wskazań z zegarów na tablicy przyrządów. Apogeum osiągnięto w 5 minucie i 11 sekundzie lotu. Wyniosło ono 187,42 km. Przez peryskop i boczne iluminatory astronauta dokonał obserwacji zachodniego wybrzeża Florydy, jeziora Lake Okeechobee, wyspy Andros oraz archipelagu Bahama. Następnie, 4 sekundy po osiągnięciu najwyższego pułapu statek odpalił ponownie zespół silniczków i rozpoczął powrót, a przeciążenie dochodzące aż do 11 g wciskało Alana Sheparda w fotel.

Po otwarciu spadochronu (9 minuta 38 sekunda) pojazd wodował na Oceanie Atlantyckim o godzinie 14:49:35 UTC w rejonie Wysp Bahama. Astronautę i jego statek podjęto za pomocą śmigłowców typu Sea King na pokład lotniskowca USS Lake Champlain. Pierwszy załogowy lot kosmiczny USA, trwający 15 minut i 22 sekundy zakończył się powodzeniem, a Amerykanie mieli wreszcie swojego bohatera.

Warto tutaj zaznaczyć, że misja odbyła się w pełnym świetle reflektorów, w przeciwieństwie do orbitalnej podróży Gagarina, która otoczona była aurą tajemnicy aż do momentu, w którym Wostok znalazł się w Kosmosie. Lot Sheparda zaś transmitowano przez telewizję i radio. Start obserwowali widzowie nawet na żywo, np. mieszkańcy pobliskiego Cocoa Beach (obserwacje z tego miejsca praktykuje się do dziś), swoją drogą często nawiedzanego przez astronautów.

Kolejna różnica warta podkreślenia: mimo iż Amerykanin odbył jedynie suborbitalną podróż po torze balistycznym, to inaczej niż jego radziecki „kolega po fachu”, mógł sterować swoją kapsułą. Jurij Gagarin był jedynie pasażerem sferycznego pojazdu.

Trzy dni po historycznym locie, 8 maja, Mercury Seven udali się na spotkanie z prezydentem Johnem F. Kennedym. W czasie uroczystości w Waszyngtonie głowa państwa odznaczyła Alana Sheparda medalem za wyjątkową służbę w NASA, NASA’s Distinguished Service Medal. Amerykańska agencja kosmiczna, w osobach m.in. Roberta Gilrutha i Jamesa Webba przedstawiła tego dnia prezydentowi sprawozdanie z działalności instytucji.

25 maja 1961 roku miało miejsce historyczne przemówienie Kennedy’ego na posiedzeniu połączonych izb Kongresu, transmitowane przez media. Pod koniec tego wystąpienia przedstawił nowy program dla NASA, mający zapewnić Stanom Zjednoczonym przewagę nad ZSRR, a jednocześnie dokonać wielkiego wyczynu dla całej ludzkości. Tym celem była załogowa wyprawa na Księżyc.

Prezydent USA zadziwił cały świat podnosząc bardzo wysoko poprzeczkę w załogowych lotach kosmicznych i to raptem po pierwszym amerykańskim, w dodatku suborbitalnym locie. Było to rzucenie rękawicy, wyzwania Związkowi Radzieckiemu, chęcią zmazania plamy na honorze (czytaj: Sputnik, Łuna i Wostok).

Tymczasem w ramach kontynuowanego przez NASA Project Mercury przygotowywano się do drugiego z siedmiu zaplanowanych startów balistycznych.

CDN…

Alan Shepard zakłada kombinezon ciśnieniowy Navy Mark IV przed swoim lotem w kapsule Freedom 7 (NASA/MSFC-75-SA-4105-2C)

Astronauta wraz z technikami przed wejściem do kapsuły Freedom 7 (NASA/S61-02792)

Mercury Redstone 3 z kapsułą Freedom 7 opuszcza wyrzutnię LC-5 na Przylądku Canaveral (NASA/MSFC-75-SA-4105-2C)

Shepard na pokładzie lotniskowca USS Lake Champlain krótko po zakończeniu misji (NASA/MSFC-75-SA-4105-2C)

Wernher von Braun i astronauta Gordon Cooper w centrum misji Mercury (NASA/MSFC-6415627)

Alan Shepard przed Białym Domem odbiera nagrodę NASA Distinguished Service z rąk Prezydenta Kennedy'ego (NASA/1961ADM-13)

Comments are closed.