Co roku, pod koniec stycznia, amerykańska agencja kosmiczna wspomina swoich poległych astronautów. Moment wspomnień zbiega się z rocznicami największych tragedii w historii NASA – pożaru Apollo 1, startu promu Challenger do misji STS-51L oraz powrotu promu Columbia z misji STS-107.
Wyprawy w przestrzeń kosmiczną były i nadal są bardzo niebezpiecznym zajęciem. Często, pomimo lat testów, prób i dodatkowych zabezpieczeń, zdarzają się tragiczne pomyłki i przeoczenia. Czasem cena tych pomyłek i przeoczeń jest najwyższa – ludzkie życie.
Dzień wspomnień poległych astronautów NASA zbiega się z rocznicami największych tragedii w historii załogowej astronautyki. Dziwnym zbiegiem okoliczności największe amerykańskie tragedie wydarzyły się mniej w tym samym momencie – końcu stycznia.
27 stycznia 1967 roku, w szczycie kosmicznej rywalizacji pomiędzy zimnowojennymi mocarstwami, zdarzyła się pierwsza tragedia. Na wyrzutni LC-34 na Florydzie trwały testy nowej kapsuły, która miała zaprowadzić Amerykanów w pobliże Księżyca. Wtedy też, wskutek serii wcześniejszych pomyłek i przeoczeń, wydarzyła się katastrofa, która zabrała ze sobą życie trzech astronautów. Od tego czasu to wydarzenie znane jest jako Apollo 1. Jednak ta ofiara nie poszła na marne – lekcja tej katastrofy zaowocowała w zrealizowaniu celu programu Apollo – lądowaniu człowieka na Srebrnym Globie.
Dziewiętnaście lat i jeden dzień później, 28 stycznia 1986 roku, w trakcie początku ery wahadłowców kosmicznych, wydarzyła się kolejna tragiczna w skutkach awaria, która powstała wskutek serii wcześniejszych przeoczeń. Tego dnia prom Challenger rozpadł się 73 sekundy po starcie do misji STS-51L. Zginęła cała załoga. Lekcje wyniesione z tej tragedii pozwoliły na w miarę bezpieczne przeprowadzenie większej części programu promów kosmicznych przez następne kilkanaście lat.
Wreszcie, siedemnaście lat i cztery dni później, załoga promu Columbia zginęła podczas powrotu na Ziemię z misji STS-107. Ta tragedia (która znów była skutkiem serii pomyłek i przeoczeń) doprowadziła (choć w chwili obecnej lepiej napisać – miała doprowadzić) do znaczących zmian w kierunku rozwoju światowej astronautyki: zakończeniem programu wahadłowców (rok 2010) oraz powrotem na Księżyc.
Rok 2010 jest dość wyjątkowym momentem do wspomnień poległych astronautów. Trwają zawirowania związane z wyznaczeniem celów eksploracyjnych załogowej astronautyki. Nastroje wśród wielu osób blisko związanych z wyprawami w kosmos są bardzo minorowe. Dla przykładu Wayne Hale, pracujący w programie wahadłowców bliski świadek katastrof promów Challenger i Columbia napisał niedawno następujące komentarze:
Visiting LC-34 at sunrise. It would be a shame to end America’s human spaceflight on this day.
oraz
Today, astronomers tell us, Mars is at its closest point to the earth. Today, politicians tell us, Mars is at its farthest.
Jest wysoce prawdopodobne, że w ciągu najbliższych dekad dojdzie do kolejnych niebezpiecznych sytuacji, które mogą zakończyć się kolejnymi tragediami zabierającymi ze sobą ludzkie istnienia. Wszyscy astronauci oraz kosmonauci są świadomi podejmowanego ryzyka. Jednakże, wszyscy astronauci i kosmonauci – a także ludzie na Ziemi wspierający misje kosmiczne oraz korzystający z danych zebranych w trakcie wypraw kosmos mają nadzieję, że podjęte ryzyko przyniesie efekty, dzięki którym ludzkość znów sięgnie kosmosu – nie tylko na niskiej orbicie wokółziemskiej, lecz także dalej w Układzie Słonecznym. Czy tak się stanie w najbliższych latach i dekadach? Patrząc przez pryzmat wydarzeń ostatniego roku – niestety prawdopodobnie nie.
Dodatkowe informacje:
NASA