Pierwszy “międzygwiezdny gość” może być pozostałością po obiekcie podobnym do Plutona.
Opowieść o “międzygwiezdnym wędrowcu” jest niesamowita: w październiku 2017 w ramach programu Pan-STARRS (Panoramic Survey Telescope And Rapid Response System) został odkryty nowy obiekt. Jego peryhelium, czyli punkt najbliższy Słońcu, nastąpiło we wrześniu w odległości około 0,25 jednostki astronomicznej. Początkowo wydawało się, że odkryto nową kometę. Obiekt otrzymał wstępne oznaczenie C/2017 U1 (PANSTARRS) a jego jasność w trakcie odkrycia wyniosła zaledwie około +20 magnitudo.Trajektoria orbity i dodatkowe wyliczenia pozwoliły na jednoznaczne zweryfikowanie natury niecodziennego gościa: pochodził spoza Układu Słonecznego. Było to pierwsze odkrycie obiektu tego typu. Ostatecznie, po dyskusjach pomiędzy astronomami postanowiono nadać mu nowe oznaczenie: 1I/2017 U1 i nazwę Oumuamua.
Czym jest 1I/2017 U1?
Co ciekawe, wpierw dość szybko odrzucono możliwość, że 1I/2017 U1 jest kometą. Przez kolejne miesiące 1I/2017 U1 była uważana w publikacjach za planetoidę. Jednocześnie pojawiały się publikacje na temat możliwości pochodzenia tego obiektu – pojawiały się sugestie, że 1I/2017 U1 powstała w układzie dwóch gwiazd.
Z kolei w czerwcu 2018 NASA poinformowała, że z ich badań wynika, że 1I/2017 U1 jest jednak prawdopodobnie kometą, a nie planetoidą. Ten wniosek powstał na podstawie danych z kosmicznego teleskopu Hubble (HST) oraz danych z obserwatoriów naziemnych, w tym Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO). Międzynarodowy zespół astronomów zwrócił uwagę na ruch 1I/2017 U1. Okazało się, że 1I/2017 U1 wykazuje małe i niegrawitacyjne przyśpieszenie, które nieco zmienia trajektorię obiektu. Astronomowie doszli do wniosku, że to przyśpieszenie było prawdopodobnie wynikiem odgazowania obiektu podczas przelotu w wewnętrznym Układzie Słonecznym.
W “tle” przewijały się bardziej niesamowite wyjaśnienia kształtu oraz zachowania 1I/2017 U1. Abraham Loeb z Harvard University uważa, że 1I/2017 U1 przejawia aż sześć bardzo nietypowych cech, które łatwiej wyjaśnić, gdyby ten “gość” był sztucznym, a nie naturalnym obiektem.
W marcu 2021 roku pojawiła się jeszcze jedna odpowiedź na pytanie o naturę i pochodzenie 1I/2017 U1. Autorami tej teorii są Steven Desch i Alan Jackson z amerykańskiego Arizona State University.
Zestalony azot
Desch i Jackson sugerują, że 1I/2017 U1 podróżowała po naszej Galaktyce przez czas nie dłuższy niż miliard lat. Jednocześnie, podczas przelotu przez wewnętrzny Układ Słoneczny 1I/2017 U1 rzeczywiście nabrała pewnej prędkości, jednak początkowo nie udało się tego powiązać z odgazowaniem czy sublimowaniem materii z powierzchni tego zagadkowego obiektu.
Podczas swoich badań Desch i Jackson postanowili wyliczyć szybkość sublimowania różnych typów “lodów” z powierzchni 1I/2017 U1. Ponadto, wyliczyli także takie elementy jak masa czy kształt oraz albedo powierzchni.
Wnioski są ciekawe: zestalony azot zdaniem tych dwóch naukowców jest odpowiedzią na zagadkę 1I/2017 U1. Warto tu zauważyć, że na powierzchni Plutona zaobserwowano także zestalony azot. Czy to może być wskazówką co do źródła 1I/2017 U1?
Desch i Jackson uważają, że 1I/2017 U1 jest pozostałością po kosmicznej kolizji, jaka nastąpiła na obiekcie podobnym do Plutona w zewnętrznej części (innego) układu planetarnego. To właśnie stamtąd 1I/2017 U1 została wyrzucona w przestrzeń międzyplanetarną.

Co więcej, zestalony azot może być odpowiedzią na niezwykły kształt 1I/2017 U1. Zanim 1I/2017 U1 zbliżył się do wewnętrznego Układu Słonecznego, kształt tego obiektu był prawdopodobnie dość typowy – z wydłużeniem około 2:1. Podczas zbliżenia do Słońca rozpoczęła się intensywna sublimacja azotu, co spowodowało wydłużenie obiektu, aż do wartości 9:1. Podczas przelotu w pobliżu Słońca 1I/2017 U1 mogła stracić nawet 95% swojej masy.
Zestalony azot jest powszechny w zewnętrznych obszarach naszego Układu Słonecznego. Wiedza na ten temat pochodzi m.in. z misji New Horizons, która odwiedziła planetę karłowatą Pluton a następnie planetoidę 2014 MU69 Arrokoth.


Aktualnie trwają poszukiwania kolejnego obiektu w zewnętrznym Układzie Słonecznym dla sondy New Horizons. Jeśli uda się taki obiekt znaleźć – oraz wykonać przelot – zebrana wiedza może posłużyć także do lepszego zrozumienia natury niektórych z “międzygwiezdnych gości”, w tym być może 1I/2017 U1 Oumuamua.
(ASU)
6 komentarzy
Z tym azotem to też nie bardzo – jest bardzo lotny i już na Tytanie w fazie gazowej a skoro tak to Omuamua już od orbity Saturna powinna “manewrować” a nie dopiero w wewnętrznym Układzie Słonecznym – może warto by było wysłać kiedyś za nią pościg bo nawet jeżeli to obiekt naturalny to naprawdę niezwykły. Tylko zanim będziemy do tego zdolni to “to coś” będzie już koszmarnie daleko i ciężko będzie ją odnaleźć. Jeżeli jednak w najbliższych latach znajdziemy dziesiątki obiektów spoza US i żaden nie będzie podobny do tego to….. naprawdę będzie warto ruszyć w pościg.
Gdyby to miał być obiekt sztuczny jakieś Cywilizacji technicznej to nie wyobrażam sobie żeby przyleciał z dalekiego Kosmosu naszej Galaktyki i wpadł sobie do naszego US tylko po to , okrążył Słońce i poleciał sobie z powrotem do siebie . Taka zaawansowana Cywilizacja na pewno dostrzegła by naszą na Ziemi ,chociażby po falach radiowych przez nas emitowanych i w tak dalekiej wyprawie na pewno na swoim pokładzie Pojazdu Międzygwiezdnego ,mieli by parę sond ,a może i pojazdów załogowych i w przelocie obok naszej 3 Planety Ziemi ,by wypuścili do nas te pojazdy żeby sprawdzić osobiście że tu jesteśmy ,a nawet by wylądowali. Po okrążeniu Słońca te Sondy by powróciły do tego Pojazdu dużego i odlecieli by. W przeciwnym wypadku ten przylot z tak daleka nie miałby kompletnie sensu. Jak wiemy po jej przelocie nic takiego się nie wydarzyło ,więc to spekulacja Profesora.
Jeśli hipotetyczna sonda to urządzenie wielkości telefonu komórkowego z żaglem słonecznym to nie ma co z niej wylatywać ani wlatywać. Co więcej, nawet nie ma realnych szans na zatrzymanie się. Jeśli w dodatku to sonda zgubiona w kosmosie lecąca miliony lat, to już w ogóle nie działająca. Inna sprawa, że nie wyobrażam sobie żeby żagiel słoneczny przetrwał promieniowanie między układami. To na marginesie informacji, która jak widać bardzo dobrze tłumaczy zachowanie się tego obiektu,
ERGO SUM —-Tu jest mowa o Planetoidzie Oumuamua ,a ona nie jest wielkości telefonu komórkowego .Jak widać to Oumuamua nie potrzebuje żagla do napędu ,a lata z dużą szybkością po Kosmosie już miliony lat . Teoretycznie mogło by być jeszcze tak że mogła jeszcze wcześniej przelecieć przez inny układ Gwiezdny Planet nam bliski i tam jak by była jakaś cywilizacja na jakiejś Planecie ,to mogła by się załapać Stopem na Oumuamua i z nią przylecieć do naszego US ,albo wysłała by jakąś sondę na Stopa wykorzystując jej szybki ruch w kosmosie. Już na Ziemi Naukowcy o wysłaniu do Oumuamua Sondy myśleli. Nawet jak by się jej energia skończyła ,to jak by kiedyś trafiła do planety z Cywilizacją Techniczną jakiegoś UG ,to jak by zobaczyli ziemską sondę ,to by się dowiedzieli że nie są sami we Wszechświecie i po obliczeniu jej Trajektorii lotu zrozumieli by że ta sonda pochodzi z naszego UG Planet.
Kiedyś czytałem polskie opowiadanie sf o przelocie obcych którzy sie nie zatrzymali tylko wykorzystali słońce jako procę grawitacyjna. Ludzie byli zdziwieni. Ale jak to. Obcy nas minęli? Ale dlaczego? Odpowiedz była prosta : Czy zatrzymujecie sie na spacerze by oglądać wróble na niebie? A co jeśli życie inteligentne jest powszechne ale wysoko edukowane cywilizacje nie maja o czym rozmawiać z tymi na niższej drabinie ewolucji? Ludzie jednak są jednak egocentryczni…
“Wróble galaktyki” – tak nazywało się to opowiadanie, autor Konrad Fiałkowski.
O ile mnie pamięć nie myli