Międzygwiezdny przybysz otrzymuje nowe oznaczenie

3

Pierwszy potwierdzony przelot planetoidy spoza naszego Układu Słonecznego doprowadził do stworzenia nowego typu oznaczenia obiektów. Planetoidzie przyznano oznaczenie 1I/2017 U1 oraz otrzymała nazwę ‘Oumuamua.

Osiemnastego października 2017 w ramach programu Pan-STARRS (Panoramic Survey Telescope And Rapid Response System) został odkryty nowy obiekt. Jego peryhelium, czyli punkt najbliższy Słońcu, nastąpiło we wrześniu w odległości około 0,25 jednostki astronomicznej. Początkowo wydawało się, że jest to kometa. Obiekt otrzymał wstępne oznaczenie C/2017 U1 (PANSTARRS). Jasność tego obiektu w trakcie odkrycia wyniosła zaledwie około +20 magnitudo.

Dalsze obserwacje C/2017 U1 wykazały, że nie jest to kometa, a planetoida. Dlatego też zmieniono oznaczenie obiektu na A/2017 U1. Ponadto, średnica tej planetoidy została oszacowana na około 150 metrów.

Kształt orbity C/2017 U1 (1I/2017 U1) w zewnętrznym Układzie Słonecznym / Credits - NASA, JPL

Kształt orbity C/2017 U1 (1I/2017 U1) w zewnętrznym Układzie Słonecznym / Credits – NASA, JPL

W kolejnych tygodniach trwała dyskusja pomiędzy różnymi przedstawicielami International Astronautial Union (IAU), w szczególnie w dziale związanym z małymi ciałami Układu Słonecznego (Minor Planet Center, MPC). Z uwagi na bardzo unikalną orbitę międzygwiezdnego przybysza postanowiono stworzyć nową grupę oznaczeń. Oprócz stosowanych A/ (planetoida) i C/ (kometa) stworzono jeszcze grupę I/ (obiekt międzygwiezdny). Oprócz litery I przyznawane także będą numery, podobnie jak kometom.

Międzygwiezdny przybysz otrzymał oznaczenie 1I/2017 U1. Planetoida otrzymała nazwę ‘Oumuamua. Ta nazwa, pochodząca z języka hawajskiego, oznacza “wędrowca, który przybył do nas z odległej przeszłości”. Nazwa z pewnością idealne pasuje do planetoidy 1I/2017 U1, która bez wątpienia przemierzała przestrzeń międzygwiezdną przez przynajmniej setki tysięcy lat.

Wraz z coraz lepszymi technikami obserwacyjnymi, w szczególności zautomatyzowanymi programami poszukiwawczymi, rosną szanse na wykrycie kolejnych międzygwiezdnych przybyszów. W tej chwili nie wiadomo jednak jak często nasz Układ Słoneczny jest odwiedzany przez “obce” komety i planetoidy.

(MPEC)

3 komentarze

  1. Zadam głupie pytanie :)\
    Dlaczego nie możemy wylądować na czymś takim i poleieć na grzbiecie jak na koniu w daleką podróż? Zrobić jedną orbite zebrać próbki..zeskoczyć z konika na Ziemię i hopsa 🙂

    Byłoby cool

  2. a gdyby tak zaparkować gdzieś mały próbnik z silnikiem gotowy do podążenia za takim obiektem ….

    • Moglibyśmy. Za kilkadziesiąt lat jakbyśmy się tak nie obijali jak teraz. Żeby podążyć za takim obiektem trzebaby przyjąć w odpowiednim czasie taką samą orbitę. A to znaczy znaleźć się na hiperbolicznej trajektorii z Układu Słonecznego. Te kilka próbników którym się to udało korzystało z wielu asyst grawitacyjnych więc ciężko liczyć że odnalezienie takiego obiekty zbiegłoby się z korzystnym układem planet. Potrzebny byłby więc lepszy napęd. Ale atom jest fuj więc możemy sobie pomarzyć.
      Jedyną nadzieją jest że takich obiektów jest mnóstwo tylko nie mieliśmy dotychczas technicznie możliwości ich wykrycia. Wtedy możnaby pokombinować jeśli cały czas coś by przelatywało.