Dzięki użyciu Kosmicznego Teleskopu Hubble, uzyskano nowe dane obserwacyjne na temat pozostałości po eksplozji supernowej w galaktyce satelitarnej naszej Drogi Mlecznej – Wielkim Obłoku Magellana (LMC).
Dotąd nierozwiązaną zagadką jest przyczyna zachodzenia tego typu zjawisk – istnieje kilka teorii, ale wciąż nie udało się określić tej prawdziwej. Dzięki użyciu Kosmicznego Teleskopu Hubble, uzyskano nowe dane obserwacyjne na temat pozostałości po eksplozji supernowej w galaktyce satelitarnej naszej Drogi Mlecznej – Wielkim Obłoku Magellana (LMC). Chodzi o supernową typu Ia, których od ponad dekady używa się do badania tempa rozszerzania się Wszechświata. To właśnie takie badania pozwoliły na odkrycie, że to tempo – wzrasta. Im więcej wiemy o supernowych typu Ia, tym lepiej potrafimy badać najodleglejsze rejony Wszechświata. Hubble wykonał ekspozycję obiektu SNR 0509-67.5, leżącego 170 000 lat świetnych od nas.
Teorie przewidują, że progenitory supernowych to gwiazdy podwójne, z których zwykle przynajmniej jedna ma być gwiazdą typu biały karzeł. Gdy jedna z gwiazd przeciągnie na siebie dostatecznie dużo materii od drugiej gwiazdy – zachodzi reakcja termonuklearna, kończąca się potężnym wybuchem. Takie właśnie wybuchy zwykle obserwujemy z Ziemi; wyglądają jak nowe jasne gwiazdy, ale często mają rozmiary kątowe sporej części galaktyki.
Skoro przy użyciu najnowszej technologii i całej jej mocy odkrywczej tak potężne zjawiska widzimy jako białe plamki, nie mamy na razie żadnych szans na dostrzeżenie gwiazd przed wybuchem – są zwyczajnie zbyt daleko. Podczas eksplozji jednej z gwiazd – jej towarzyszka zostaje odrzucona w przestrzeń kosmiczną siłą wybuchu. Niestety, nawet takich odrzuconych gwiazd nie mamy szans obserwować.
Supernowe zazwyczaj eksplodują w odległych galaktykach, ale pozostałości tej badanej niedawno przez Hubble są bliżej – w relatywnie niewielkiej galaktyce orbitującej wokół naszej. Zatem teoretycznie – gdyby obecne teorie były prawdziwe – powinno się było udać tym razem dostrzec resztki białego karła wewnątrz chmury odrzuconych gazów.
W 2010 roku Schaefer oraz Ashley Pagnotta z Louisiana State University starali się zarezerwować czas obserwacyjny Teleskopu Hubble, aby spojrzeć w głąb LMC i przyjrzeć się pozostałościom po SNR 0509-67.5. Szybko przekonali się, że – szczęśliwie – Hubble już wcześniej fotografował ten region. Użyli więc tych danych do przeanalizowania regionu i okazało się, że jest on zupełnie pozbawiony jakichkolwiek gwiazd. Taki wynik działa na korzyść tzw. Teorii podwójnie zdegenerowanego progenitora, która mówi, że przyczyną eksplozji supernowych typu Ia są dwa białe karły. Wskazuje na to symetryczność pozostałości po eksplozji.
Badacze od dawna mają pewność, że w tym rejonie eksplodowała supernowa typu Ia. Wprawdzie wygasła ona już eony temu, za czasów swojej maksymalnej jasności rzuciła jednak sporo jasnego światła na pobliski pył międzygwiezdny. Światło odbite od tego pyłu dotarło na Ziemię 400 lat po eksplozji, dlatego możemy je badać. Po jego spektroskopowym przeanalizowaniu okazało się jasne, że sygnatura odpowiada widmu typu Ia.
Badacze mają zamiar przeprowadzać dalsze obserwacje rejonu, ponieważ symetryczność geometryczna pozostałości pozwala dokładnie określić miejsce, w którym doszło do eksplozji. Być może kiedyś uda się tam znaleźć rozwiązanie zagadki pochodzenia supernowych.
Źródło: NASA, informacje własne