Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego zaproponowali nową metodę poszukiwania egzoplanet. Pomysł polega na użyciu satelity GALEX do badania promieniowania ultrafioletowego z pobliskich słabo widocznych gwiazd.
Główną przeszkodą na drodze poszukiwaczy planet spoza Układu Słonecznego jest to, iż zwykle giną one dla naszych instrumentów zalane światłem swojej macierzystej gwiazdy. W jeszcze większym stopniu utrudnia to ich bezpośrednie sfotografowanie – do dziś udało się tego dokonać tylko kilka razy.
Małe nowonarodzone gwiazdy – tzw. czerwone karły lub gwiazdy klasy M – świecą wprawdzie słabiej niż inne, jednak czyni je to także trudniejszymi do wykrycia. Nowa metoda wykorzystuje fakt, że takie gwiazdy stosunkowo intensywnie promieniują w paśmie rentgenowskim oraz paśmie ultrafioletu, na które wyczulony jest Galaxy Evolution Explorer. Statystycznie część z tych gwiazd musi posiadać planety, zatem będą one idealnymi kandydatkami do bezpośredniego sfotografowania. Do tej pory przeprowadzono niewiele bardzo czułych przeglądów w tym pasmie i pokryły one jedynie niewielki procent nieba.
Obserwacje GALEX-a pokryły już około 75% widzialnego nieba, zatem naukowcy pod wodzą Davida Rodrigueza wpadli na pomysł, aby poszukać w danych tej sondy sygnatur typowych dla młodych gwiazd. Udało się zidentyfikować 24 cele, które zostały poddane kolejnym obserwacjom. Promieniowanie 17 z nich okazało się zawierać wspomniane sygnatury. GALEX jest w stanie obserwować czerwone karły o wieku poniżej 100 milionów lat, czyli relatywnie młode.
Z wielu różnych względów planety wokół czerwonych karłów są łatwiejsze do zaobserwowania. Gwiazdy te są mniej masywne i, co za tym idzie, mają mniejszą średnicę, więc trudniej im przesłonić planetę. Ponadto są to młode gwiazdy, więc planety wokół nich również są młode, a zatem cieplejsze i promieniujące intensywniej.
Do chwili obecnej udało się potwierdzić istnienie dokładnie 547 planet poza naszym Układem Słonecznym, ale niemalże wszystkie odkryto metodami niebezpośrednimi: badając ich wpływ grawitacyjny na gwiazdę macierzystą lub przyćmienie jej, gdy planeta przechodzi przed nią. Tą drugą metodą sonda Kepler należąca do NASA znalazła ostatnio ponad 1200 kandydatów na egzoplanety, obiekty te czekają na zweryfikowanie.
Bezpośrednie zdjęcia to znacznie silniejszy dowód na istnienie egzoplanet, pozwalają one też wyznaczyć więcej parametrów takich planet, między innymi skład ich atmosfery. Niestety obrazowanie chmur albo szczegółów na powierzchni egzoplanet nie jest jeszcze w zasięgu naszych technicznych możliwości.
Propozycję nowej metody opublikowane w lutowym numerze The Astrophysical Journal.
Źródło: NASA, The Astrophysical Journal