Nadaktywność Słońca przyczyną wybuchu wulkanu – ale wpadka!

0

“Nadaktywność Słońca spowodowała wybuch wulkanu na Islandii” – taką oto sensacyjną wiadomość podał jeden z nowych i chyba nie za bardzo rzetelnych serwisów astronomicznych. Co gorsza – im dalej w artykuł – tym więcej wpadek!

Od miesiąca polski internet nie raczył się aż tak mięsistym bublem medialnym jak ten, który jest tematem tego artykułu. Zaiste, skala tej wpadki jest porównywalna do antarktycznej wstrząsającej krewetki, która w marcu zawładnęła wyobraźnią polskich internautów. Tym razem jednak mamy do czynienia z  bardzo autorską teorią, w której można wyczuć nutkę konspiracji. Przyjrzyjmy się zatem temu artykułowi z bliska.

Artykuł skupia się na połączeniu wybuchu wulkanu Eyjafjallajökull z rzekomo silnym “wybuchem plazmy” na Słońcu, co miało miejsce 13 kwietnia 2010  roku. Warto tu napisać, że “wybuch plazmy” (Coronal Mass Ejection, skrót CME) to po polsku koronalny wyrzut masy. Ów “wybuch” był tak “silny”, że redakcja Kosmonauty – pomimo wieloletniego zainteresowania naszą Dzienną Gwiazdą – postanowiła w ogóle nie wspominać o tym wydarzeniu. Tak czy inaczej ten “wybuch” wywołał dość przeciętne zorze polarne w krajach bliskich biegunom (zorzy nie dało się zaobserwować z Polski). Niestety, zarówno krajowe, jak i zagraniczne media podchwyciły ten temat i szybko zaczęły rozpisywać się o “wielkim wybuchu”, “rekordowo wysokiej aktywności Słońca” oraz “trwałym zaburzeniu ziemskiej magnetosfery”.

Długo nie trzeba było czekać, by “poszukiwacz prawdy” (autor opisywanego artykułu) połączył te “rekordowe dane słoneczne” z wybuchem islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull, który od 20 marca (a nie od 14 kwietnia, jak to najczęściej się przyjmuje) 2010 roku uprzykrza życie na tej wyspie.  Dla ambitnego (acz bardzo niedoświadczonego) “poszukiwacza prawdy” wszystkie ostatnie “ekstremalne” wydarzenia są ze sobą w jakiś niezwykły sposób powiązane. Szkoda tylko, że autor teorii wpierw nie zauważył, że skala ostatnich wydarzeń jest tak naprawdę mała. Żeby było weselej, w tej logice można wyczuć nutkę konspiracji, bowiem można już oskarżyć Słońce o ostatni paraliż ruchu lotniczego nad Europą. Czy zatem Słońce spiskuje przeciwko nam, wywołując wulkany? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta.

Jak jest więc w rzeczywistości? Otóż, nasze Słońce wcale nie jest w fazie “rekordowo wysokiej aktywności”. Słońce zwyczajnie ostatnio się przebudziło i aktywność zaczęła rosnąć. Rosnąca aktywność słoneczna była tematem naszych artykułów w grudniu 2009 i styczniu 2010. Wciąż jednak jest znacznie mniej aktywne od stanu, jaki doświadczyliśmy na początku poprzedniej dekady. Poniższy wykres wyraźnie pokazuje różnicę pomiędzy obecną aktywnością a tą z czasów ostatniego maksimum słonecznego.

Z wykresu wyraźnie widać, że obecna aktywność słoneczna jest wciąż kategorii tyci tyci. Aż strach pomyśleć, co się stanie, gdy aktywność urośnie jeszcze ze dwa lub trzy razy od obecnego “rekordowego poziomu”. Koniec świata nam się szykuje! Jednak – z drugiej strony – jak to możliwe, że udało się ludzkości i całej Ziemi jako planecie przetrwać w nienaruszonym stanie już tyle maksimów słonecznych? Jak to możliwe, że w 2000, 2001 czy 2002 roku samoloty latały po całym świecie i nie zdarzył się koniec świata?

Autorów owej “teorii” uprasza się o głębsze niż kilkutygodniowe rozeznanie się w tematyce aktywności słonecznej. W przeciwnym razie prawdopodobnie czeka nas panika!

Źródło wiadomości (nie polecamy!) – LINK

Comments are closed.