W sobotę, 1 marca doszło do dramatycznego zaognienia sytuacji wokół Krymu, znajdującego się na terytorium Ukrainy. Czy obecnie rozgrywające się wydarzenia mogą mieć wpływ na światowy sektor kosmiczny? Okazuje się, że przynajmniej teoretycznie jest to możliwe.
Od listopada zeszłego roku obserwujemy protesty na Ukrainie, które doprowadziły do zmiany najwyższych władz tego państwa. Jedną z pierwszych konsekwencji tej zmiany jest potencjalny konflikt wojskowy pomiędzy Rosją a Ukrainą, skoncentrowany na terenie Półwyspu Krymskiego. Czy konflikt ten może również doprowadzić do zmian w sektorze kosmicznym? Zakładając dalszą eskalację konfliktu oraz silniejszą reakcję krajów zachodnich, istnieje przynajmniej kilka aspektów, które potencjalnie mogą oznaczać poważne zmiany w funkcjonowaniu tego sektora.
1. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna
Na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) stale przebywa załoga złożona z Rosjan, Amerykanów oraz co pewien czas astronautów z Japonii, Kanady oraz Europy. Wszyscy rezydenci na stację kosmiczną są transportowani za pomocą rosyjskich pojazdów załogowych Sojuz TMA-M. Sytuacja ta utrzyma się prawdopodobnie aż do 2017 roku, kiedy to do służby powinny wejść amerykańskie komercyjne pojazdy załogowe. Ponadto, część zaopatrzenia jest dostarczana na ISS za pomocą towarowych wariantów Sojuzów – pojazdów Progress. Odpowiedzialne one są także po części za zdolności manewrowe stacji ISS.
W przypadku pogłębiającego się konfliktu wokół Krymu oraz ostrej reakcji USA i Europy można się spodziewać zerwania lub zamrożenia wielu umów o współpracy międzynarodowej. Czy może to doprowadzić do czasowego zawieszenia współpracy pomiędzy poszczególnymi agencjami kosmicznymi biorącymi udział w programie ISS? Sytuacja taka jest możliwa, choć na obecną chwilę wydaje się być dość mało prawdopodobna. Taka zmiana polityki oznaczałaby odwołanie lotów Sojuzów z Amerykanami czy Europejczykami na pokładzie i w konsekwencji problemy w utrzymaniu Stacji, choć ta (czysto teoretycznie) przez przynajmniej kilka miesięcy może być niezamieszkana i wciąż funkcjonować prawidłowo.
Warto nadmienić, że USA obecnie kupuje „fotele” w Sojuzach na podstawie specjalnej umowy pomiędzy NASA a Roskosmosem. Jest to bardzo szczególna umowa, gdyż jest jednym z najbardziej widocznych „wyjątków” amerykańskiej ustawy o nazwie Iran Nonproliferation Act. W przypadku trwałego pogorszenia sytuacji dyplomatycznej pomiędzy USA a Rosją, możliwe jest anulowanie tej „wyjątkowej” umowy i w efekcie nastąpienie kilkuletniej przerwy w lotach Amerykanów na orbitę. Z drugiej strony, oznaczałoby to prawdopodobnie większy nacisk na szybkie zakończenie prac nad amerykańskimi systemami załogowymi. Aktualnie przewiduje się pierwsze loty załogowe z terenów USA dopiero w 2017 roku.
Z drugiej strony, wszyscy partnerzy programu ISS są świadomi, że nawet krótkotrwałe zerwanie współpracy może mieć bardzo negatywny wpływ na Stację, na jej systemy oraz prowadzone na jej pokładzie badania naukowe. Obecnie planowany start kolejnego Sojuza (TMA-12M) wyznaczony jest na dzień 25 marca. Na jego pokładzie mają znaleźć się dwaj Rosjanie oraz jeden Amerykanin.
2. Rakiety i komponenty ukraińskie oraz rosyjskie
Znacznie większych problemów można się jednak spodziewać w segmencie rakiet nośnych. W tym przypadku to właśnie Rosjanie są ważnymi dostawcami usługi wynoszenia satelitów, często w formie zaawansowanej współpracy międzynarodowej.
Zmodyfikowana wersja rakiety Sojuz-2 jest wystrzeliwana z europejskiego kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej. Ostatni start tej rakiety odbył się 19 grudnia zeszłego roku (ładunkiem było obserwatorium kosmiczne Gaia).
W tym roku może się odbyć nawet pięć startów tej rakiety z europejskiego kosmodromu, w tym dwa starty bardzo ważne dla Europy, ponieważ w ich trakcie zostaną wyniesione cztery operacyjne satelity, budowanego właśnie systemu nawigacyjnego Galileo. W przypadku głębokiego kryzysu może dojść do odwołania startów tych rakiet i potrzeby użycia innych konstrukcji. W konsekwencji data wejścia systemu Galileo do powszechnego użycia może ulec znacznemu przesunięciu.
W przypadku USA sytuacja również jest skomplikowana. Amerykanie korzystają bowiem z dwóch rosyjskich silników w swoich systemach rakietowych. Są to silniki RD-180 (rakieta Atlas V) oraz NK-33 (rakieta Antares).
Co prawda pewne ilości obu silników obecnie znajdują się w USA, co pozwala na przeprowadzenie przynajmniej kilku startów obu rakiet, jednak w przypadku długoterminowego zatrzymania współpracy pomiędzy Rosją, a producentami tych rakiet, istnieje możliwość anulowania lotów Atlasa i Antaresa. Warto tu zaznaczyć, że amerykańskie wojsko chętnie korzysta z rakiet Atlas V, a bezzałogowe pojazdy Cygnus dostarczają ładunek na ISS dzięki rakiecie Antares.
W ramach uzupełnienia poglądu na tę sprawę warto jeszcze przytoczyć doniesienia, które pojawiły się w zeszłym roku, a które mówią o wycofaniu się Rosji ze sprzedaży swoich silników. Ostatecznie nie znalazły one potwierdzenia, choć pod ich wpływem także strona amerykańska rozpatrywała możliwość budowy własnego silnika, o osiągach zbliżonych do RD-180, aby uniezależnić się od strony rosyjskiej. Pomysł ten został nawet zgłoszony w Senacie pod nazwą National Security Rocket Engine Study Act.
Największym przegranym w obecnej sytuacji mogą stać się rosyjsko-ukraińskie rakiety Dniepr, które startują z baz położonych w Rosji. Jeszcze w 2012 i 2013 roku obserwowaliśmy serię opóźnień w przypadku dwóch startów rakiet tego typu, spowodowanych politycznymi sporami pomiędzy Rosją, Kazachstanem, a Ukrainą. Istnieje możliwość, że Rosja spróbuje doprowadzić do całkowitego zaniechania startów tych rakiet, które stanowią atrakcyjną opcję na rynku zminiaturyzowanych satelitów. Warto dodać, że ostatni start rakiety Dniepr odbył się 21 listopada 2013 roku – na pokładzie znalazł się polski satelita naukowy BRITE-PL Lem.
Podobna sytuacja, choć na mniejszą skalę, może dotyczyć rakiet Zenit i opartej na tych rakietach usługi Sea Launch. Głównym udziałowcem Sea Launch jest obecnie rosyjska firma Energia Overseas Limited.
Rosja oferuje także wiele innych rakiet własnej konstrukcji dla zagranicznych użytkowników satelitów. Najbardziej znaną jest ciężka rakieta Proton, wynosząca satelity telekomunikacyjne. Jest możliwe, że w wyniku konfliktu ukraińsko-rosyjskiego dojdzie do anulowania lub opóźnienia komercyjnych lotów tego systemu wskutek potencjalnych zakazów we współpracy technicznej pomiędzy Rosją a Europą czy USA, skąd pochodzi większość produkowanych satelitów telekomunikacyjnych. W konsekwencji może to oznaczać problemy finansowe komercyjnego operatora tych rakiet.
3. Satelity i usługi telekomunikacyjne
Dużą część ze swoich satelitów Rosja zamawia u europejskich partnerów. Ma to związek z wyższym poziomem technologicznym satelitów budowanych przez europejskie firmy, w szczególności w sektorze telekomunikacyjnym. W styczniu podpisano umowę pomiędzy firmą Gazprom (ściśle – Gazprom Space Systems), a koncernem Thales Alenia Space na budowę satelity telekomunikacyjnego Jamał 601, który ma zastąpić starzejącego się Jamała 202.
Jamał 601 ma być dużym satelitą telekomunikacyjnym o masie ponad 5 ton i mocy ponad 11 kW. Satelita ten ma zostać wyposażony w kilkadziesiąt transponderów działających na pasmach C, Ku i Ka, swoim zasięgiem obejmującym dużą część Rosji. Koszt tego satelity z pewnością przekracza ponad sto milionów Euro. Pogorszenie kontaktów pomiędzy Europą a Rosją, może doprowadzić do anulowania tego zamówienia. W konsekwencji, Rosja byłaby zmuszona do zamówienia dużego satelity telekomunikacyjnego od innego integratora, lecz obecnie dostępne alternatywy to firmy z USA lub Japonii. Jednocześnie, brak jest chińskich odpowiedników w tym segmencie satelitów telekomunikacyjnych.
4. ExoMars
Kolejnym elementem, który mógłby ucierpieć z powodu obecnej sytuacji jest planowana misja ExoMars, opierająca się na współpracy pomiędzy Europejską Agencją Kosmiczną a Roskosmosem. Rosja odpowiedzialna jest między innymi za dostarczenie części instrumentów pokładowych, mających znaleźć się na orbiterze Mars Trace Gas Orbiter, a także za system lądownika marsjańskiego powstałego na potrzeby europejskiego łazika. Także pewne instrumenty pojazdu naziemnego mają powstać w Rosji. Jednakże należy zaznaczyć, że prace nad niektórymi elementami misji są wciąż na dość wczesnym etapie i trudno jest wyrokować jak wydarzenia na Ukrainie wpłyną na harmonogram prac.
Dynamiczna sytuacja szybko eskalującego konfliktu pomiędzy Rosją a Ukrainą może zapowiadać znaczne zmiany na politycznej arenie międzynarodowej, niezależnie od wyniku czy długości jego trwania. Czy zmiany te spowodują również reperkusje w strukturze międzynarodowych umów kooperacyjnych jest obecnie trudne do ustalenia, choć nie niemożliwe. W ciągu najbliższych dni i tygodni niezwykle istotne będzie śledzenie wydarzeń, zwłaszcza na linii Europa-Rosja oraz USA-Rosja. Najbliższym testem tej współpracy będzie misja Sojuz TMA-12M oraz dalsze deklaracje dotyczące działania rosyjskiego systemu transportowego.