Huragan Irene wkroczył nad ląd 27 sierpnia, przecinając atlantyckie wybrzeże Północnej Karoliny. Był wtedy huraganem pierwszej (najniższej) kategorii w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona, opisującej intensywność cyklonów tropikalnych.
Sześć godzin wcześniej, zanim Irene znalazł się nad kontynentem, cyklonowi przyjrzał się indyjski satelita oceanograficzny OceanSat-2, obrazując kierunek i prędkość wiatru. Obserwację wykonał radar mikrofalowy SCAT (Scanning Scatterometer). SCAT wysyła ku powierzchni oceanu fale elektromagnetyczne o długości 13,515 GHz, a następnie rejestruje powracające echo. Charakterystyka odbieranego sygnału zależy od sposobu rozpraszania mikrofal przez morskie fale kapilarne, których stan jest funkcją kierunku i prędkości wiatru tuż nad powierzchnią wody. Ta technika teledetekcji nazywana jest z angielskiego skaterometrią (scatterometry) i znajduje zastosowanie wyłącznie nad obszarami oceanów.
Dane przedstawiające sytuację w cyklonie Irene zostały zebrane przez indyjskich inżynierów, a opracowane do postaci mapy przez naukowców z JPL. Mapa pokazuje kierunek i prędkość wiatru w pasie o szerokości około 1800 km i z rozdzielczością 25 km. Wyraźnie dostrzegalne jest centrum huraganu, wokół którego prędkość wiatru wynosi około 80 km/h, a miejscami przekracza 100 km/h (dla porównania, w tym samym czasie w Polsce wynosiła maksymalnie 25-30 km/h). Z obrazem wschodniego wybrzeża USA kontrastują spokojne wody Karaibów, gdzie wiatr osiągał prędkość około 10 km/h, co jest jednocześnie dolną granicą czułości sensora SCAT.
Dokładność przytoczonych szacunków wynosi 5-7 km/h. Dane mają rozdzielczość 25×25 km, a więc podawana informacja jest uśrednieniem warunków na obszarze przeszło 700 km kwadratowych. Lokalnie wiatr może wiać jeszcze szybciej.
Redakcja serwisu Kosmonauta.net serdecznie dziękuje Panu Andrzejowi Kotarbie (AstroNautilus.pl) za przesłany tekst.