Jedenastego kwietnia 2019 roku izraelski księżycowy lądownik Beresheet rozbił się podczas próby lądowania na Srebrnym Globie.
Dwudziestego drugiego lutego 2019 o godzinie 02:45 CET z wyrzutni LC-40 na przylądku Canaveral wystartowała rakieta Falcon 9 z trzema “pasażerami” na pokładzie. Jednym z nich jest izraelski lądownik księżycowy Beresheet. Start przebiegł prawidłowo i wszystkie satelity znalazły się na prawidłowej wstępnej orbicie (typu GTO – geostacjonarnej transferowej).
Po początkowych problemach misja przebiegała planowo. W marcu nastąpiła seria zmian orbity Beresheet, aż wreszcie lądownik został przechwycony przez Księżyc. Czwartego kwietnia po godzinie 16:10 CEST nastąpił manewr wejścia lądownika Beresheet na orbitę księżycową. Manewr trwał sześć minut i przebiegł prawidłowo, dzięki czemu Beresheet zaczął okrążać Srebrny Glob po eliptycznej orbicie. W kolejnych dniach orbita eliptyczna zmieniła się na kołową, co było etapem przygotowań do lądowania.

Jedenastego kwietnia o godzinie 21:25 CEST lądownik Beresheet miał osiąść na Księżycu. Niestety lądowanie nie przebiegło prawidłowo – Beresheet prawdopodobnie rozbił się o powierzchnię Srebrnego Globu. Lądowanie miało bardzo dramatyczny przebieg – nastąpił szereg resetów komputera Beresheet. Pojawiały się także problemy z silnikiem. Na ok. 2 minuty przed lądowaniem utracony został kontakt z lądownikiem. Kontakt nie został już odzyskany.
Misja Beresheet to przykład słynnego motto związanego z branżą kosmiczną – “space is hard”. Choć samo lądowanie się nie udało, z pewnością duża część misji może być udana za sukces: transfer z orbity okołoziemskiej w pobliże Księżyca, przechwycenie przez Srebrny Glob, prawidłowa komunikacja z Ziemią – wiele z tych kwestii do dziś jest trudnych do osiągnięcia nawet przez duże agencje kosmiczne.
Misja izraelskiego lądownika Beresheet jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.

(PFA)
11 komentarzy
“space is hard” ? Toć przecie na Księżyc załogowo można latać i wracać jak do sklepu po bułeczki.
Sporym sukcesem jest to, że udało się im doprowadzić projekt do końca i wysłać lądownik. Duże brawa dla Izraela. Mam nadzieję, że będą przykładem dla innych. Księżyc + panie premierze to byłoby Coś.
Misja niby prywatna ale większość funduszy rządowych. Zakładam, ze w misji brało udział wielu doświadczonych specjalistów sowieckich. Dlatego taka kompletna porażka jest jednak dosyć zaskakująca. Szkoda, bo sama koncepcja wydaje się bardzo ciekawa.
Może podadzą więcej szczegółów w przyszłym tygodniu.
Niektóre komentarze pod transmisją próby lądowania były obrzydliwe i samozadowolone.
A ja politykę mam w rurze. Mnie interesuje co poszło nie tak i będę czekał na artykuł z post-mortem misji. A poza tym mogą być dumni. Zwłaszcza jako prywatna inicjatywa.
Nieszczęściem tej misji była polityka, bo całe wydarzenie miało być zsynchornizowane z wyborami.
Ale najpierw było opóźnienie i na wybory nie zdążyli, a na końcu katastrofa lądownika i ostatecznie
efektu propagandowego nie ma. Ale prawdopodobnie wcześniejszy pośpiech zaważył na losie misji
i to powinno być przestrogą dla innych.
Ciekawe hasło “Mały kraj Wielkie marzenia “
A kiedy Polska ruszy swoją dXXXę?
No tak.
Rozbija się sonda rosyjska – mamy porażkę.
Rozbija się sonda izraelska – mamy sukces.
Myślę, że w takim opisie sytuacji wchodzi w grę -zaangażowanie przemysłu kraju, budżet, a przede wszystkim doświadczenie.
Gdyby np. polskiemu startup’owi udało wprowadzić się obiekt na orbitę Księżyca z zamiarem lądowania to też samo dotarcie tak daleko stanowiło by sukces. I tak ja przynajmniej rozumiem tę sytuację.
100% racji, w zasadzie cokolwiek wydarzy się w programie Rosji to zawsze klęska – zawsze to samo, stare konstrukcje, konstruktorzy w wieku emerytalnym, jakieś afery nie wiadomo dokładnie ale na pewno jakieś są. Gdy sonda izraelska rozbija się na Księżycu to wielki sukces bo …. do Księżyca doleciała.
Nie można mówić nic złego przeciwko Izraelowi i jego mieszkańcom bo możesz być oskarżony o antysemityzm.Dlatego pomimo katastrofy mamy sukces.