ARM: NASA przechwyci głaz z planetoidy

7

NASA zadecydowała, że w ramach misji Asteroid Redirect Mission spróbuje przechwycić głaz z powierzchni planetoidy i sprowadzić go w okolice Księżyca.

W ostatnich latach obserwujemy wyraźny wzrost zainteresowania planetoidami, w szczególności tymi bliskimi Ziemi (NEA, ang. Near Earth Asteroid, jako „część” NEO, czyli Near Earth Object). Amerykańska agencja NASA rozważa także lot załogowy do planetoidy typu NEO w ramach strategii „Flexible Path”, której celem nadrzędnym jest Mars. Dotychczas jednak nie ogłoszono żadnych konkretnych dat tej strategii, choć obecny prezydent USA wyznaczył cel dla NASA – załogowy lot do planetoidy NEO do 2025 roku.

W marcu 2013 roku pojawiła się informacja, że NASA analizuje możliwość wykonania misji załogowej „po planetoidę”, nazwanej Asteroid Redirect Mission (ARM). Misja miałaby się składać z dwóch etapów:

  • Faza bezzałogowa: sprowadzenie planetoidy o średnicy mniejszej od 10 metrów na orbitę okołoksiężycową za pomocą bezzałogowej sondy (alternatywnie – przechwycenie głazu mniejszego od 10 metrów z powierzchni większej planetoidy);
  • Faza załogowa: misja astronautów na pokładzie MPCV Orion, cumowanie do sondy, pobranie próbek przechwyconej planetoidy, powrót na Ziemię.
    Decyzja co do rodzaju misji dla fazy załogowej została podjęta przez NASA w marcu 2015 roku. Publiczne ogłoszenie tej decyzji nastąpiło 25 marca. NASA wybrała opcję przechwycenia głazu z powierzchni większej planetoidy.
Testy wstępnych rozwiązań technologicznych dla misji ARM / Credits - NASA

Testy wstępnych rozwiązań technologicznych dla misji ARM / Credits – NASA

Start misji bezzałogowej nastąpi prawdopodobnie około 2020 roku, być może przy użyciu ciężkiej rakiety nośnej SLS. Mniej więcej rok wcześniej NASA wyznaczy planetoidę, do której się zbliży sonda bezzałogowa. Aktualnie kandydatów na cel wyprawy bezzałogowej jest trzech: Itokawa, Bennu oraz 2008 EV5. NASA przewiduje, że rocznie astronomowie będą odkrywać około dwóch kolejnych planetoid, które będą mogły być celem misji bezzałogowej ARM.

Z kolei misja załogowa nie nastąpi wcześniej niż “w połowie przyszłej dekady”. Tak późna data wyprawy nie jest zaskoczeniem – od kilku miesięcy wiadomo, że najwcześniejszą techniczną datą lotu jest 2024 rok. Jeszcze rok temu wstępnie proponowano, aby ta misja załogowa odbyła się jako wyprawa EM-2 (Exploration Mission) pomiędzy 2019 a 2021 rokiem. Jest więc prawdopodobne, że część załogowa ARM będzie dalszą wyprawą, być może o oznaczeniu EM-3 lub EM-4, zaś EM-2 otrzyma inny cel. Niektóre źródła sugerują, że EM-2 może być załogowym lotem na orbitę geostacjonarną lub też dookoła Księżyca – brak jednak oficjalnego potwierdzenia.

Spacer kosmiczny z MPCV Orion przy przechwyconym głazie / Credits - NASA

Spacer kosmiczny z MPCV Orion przy przechwyconym głazie / Credits – NASA

Misja ARM była mocno krytykowana w latach 2013 i 2014 przez różne środowiska naukowe. Tej wyprawie zarzucano m.in. zbyt duży koszt względem spodziewanych korzyści naukowych – szczególnie, że dziś technicznie wykonalne jest pobranie próbek z planetoid przy użyciu stosunkowo tanich misji bezzałogowych. W ostatnich miesiącach ta krytyka “złagodniała”. Z drugiej strony warto też zauważyć, że w wyniku misji ARM Ziemia zyska na kilkadziesiąt lub kilkaset lat “drugi księżyc”, który będzie stosunkowo łatwym celem dla kolejnych misji. Może być to zatem dobre miejsce do testowania technologii, które potem zostaną wykorzystane w dalszym Układzie Słonecznym.

(NASA)

7 komentarzy

  1. Jak tak dalej pójdzie to Spacex szybciej zorganizuje załogowe loty na orbitę marsa niż NASA loty dalsze niż LEO.

  2. To nie jest tylko kwestia budżetu ale przede wszystkim konsekwencji w realizacji projektów. NASA sumarycznie wydało mnóstwo pieniędzy na projekty, w które w każdy pompowano wiele miliardów dolarów rocznie po to aby po kilku latach zmieniać je na inne lub kasować. Tak się dzieje od czasu zbudowania wahadłowców i na szczęście przynajmniej ISS została doprowadzona do stanu, w którym choć trochę pracuje naukowo. Niestety za kilka-kilkanaście lat stacji zabraknie i świat zostanie z 2-ma rodzajami “puszek” zabierającymi 7 osób tylko nie wiadomo dokąd. Tutaj Musk jak tak dalej pójdzie będzie zwycięzcą tego wyścigu bo tylko jego Falcon Heavy będzie w stanie w krótkim czasie wynieść na orbitę coś więcej niż zaawansowanego satelitę zwiadu optycznego.

  3. Niestety, jak czas pokazał, NASA z elastycznej ścieżki na Marsa zrobiła misję złapania asteroidy, by na koniec skończyć na łapaniu 10 metrowego klocka z jej powierzchni. Po raz koleiny wielka góra nawet nie urodziła nawet myszy, niestety.

  4. Najpierw planetoidę, potem głaz a na końcu g….no.

    Tak to się robi w NASA, ARM skończy jak Constellation. Można by o tym już napisać całą monografię pt. “Mitologia lotów załogowych poza LEO”

    • Naukową ciekawość przejawia tylko kilka % populacji to za mało aby przekonać rządy do zwiększenia budżetu.

      Przecięty człowiek który wybiera swoich przedstawicieli pragnie tylko mieć za co żryć i żyć, chcę także gwarancji bezpieczeństwa. Za czasów zimniej wojny świat stał u progu wojny światowej a paniczny strach przed komunizmem doprowadził w rezultacie do wylądowania człowieka na księżycu zaledwie w ciągu dekady od rozpoczęcia programu.

      Ludzkość jest głupia i próżna, tylko kolejna zimna wojna i strach przed wrogiem może spowodować skok w badaniach kosmosu.

        • To już się dzieje… Karmieni jesteśmy informacjami o zagrożeniach płynących z obiektów typu NEO. To właśnie dzięki temu NASA w ogóle może rozwijać program prac w tym kierunku.
          Co powinno dziwić? Czym kamyk z planetoidy różni się od kamyka, który nazywamy meteorytem? A pozyskanie jest znacznie tańsze… I tu czuje w kościach, że “test technologiczny” jest zamierzonym krokiem w kierunku pozyskiwaniu co ciekawszych skałek na powierzchniach planetoid : np. z platyny, złota, diamentów….