W USA trwają prace nad regulacjami prawnymi górnictwa kosmicznego.
Na 10 września zaplanowano przesłuchania przed podkomisją ds. przestrzeni kosmicznej komitetu ds. nauki, przestrzeni kosmicznej i technologii Izby Reprezentantów USA. Przesłuchania będą dotyczyły ustawy o asteroidach (Asteroids Act), zaproponowanej w lipcu tego roku przez dwóch członków Izby, republikanina Billego Poseya i demokratę Dereka Kilmera.Celem ustawy jest ustanowienie i ochrona praw własności dotyczących komercyjnej eksploracji i eksploatacji asteroidów. Zabiegają o to dwie amerykańskie firmy, Planetary Resources i Deep Space Industries.
Przed podkomisją stanie pięcioro świadków, 4 naukowców i 1 specjalistka od prawa kosmicznego:
- Jim Green – dyrektor pionu nauk planetarnych NASA (Planetary Science Divsion);
- Phil Christensen – profesor na Arizona State University (ASU); wiceprzewodniczący Komitetu Astrobiologii i Nauk Planetarnych (Committee on Astrobiology and Planetary Science, CAPS) przy Narodowej Radzie Badawczej (National Research Council, NRC); członek Przeglądu Dekady (Decadal Survey) NRC z dziedziny nauk planetarnych;
- Jim Bell – również profesor na ASU; prezes Towarzystwa Planetarnego (Planetary Society);
- Mark Sykes – prezes i dyrektor Planetary Science Institute – organizacji non-profit zajmującą się zagadnieniami eksploracji Układu Słonecznego;
- Joanne Gabrynowicz – światowej klasy specjalistka od prawa kosmicznego; wieloletnia kierowniczka Narodowego Centrum Teledetekcji, Prawa Lotniczego i Kosmicznego (National Center for Remote Sensing, Air and Space La) przy University of Mississippi; redaktora Journal of Space Law; członek Podkomitetu Ochrony Planetarnej przy Radzie Doradców NASA (NASA Advisory Council’s Planetary Protection Subcommittee).
Zagadnienia prawne związane z eksploatacją ciał niebieskich są jednymi z najtrudniejszych, ale jednocześnie najciekawszych, zagadnień związanych z eksploracją Układu Słonecznego. Dotychczas przyjęte prawo międzynarodowe nie pozwala żadnemu państwu posiadania na własność asteroidy. Państwa zaś odpowiadają za poczynania krajowych podmiotów w tym względzie, np. firm. Nie rozstrzygnięte więc jest czy firma może mieć prawo własności do asteroidy czy nie. Pomijając kwestię praktyczne i ekonomiczne górnictwa asteroid, bez takiego zapewnienia firmy mogą uznać takie operacje za zbyt ryzykowne. Nieuregulowany status prawny może też odstręczać potencjalnych inwestorów. Stąd działania firm amerykańskich pragnących uregulowania tych kwestii.
Należy przypomnieć, że prawo danego kraju działa tylko na jego terytorium. Tak więc prawo ustanowione w USA będzie odnosiło się tylko do firm amerykańskich. Ma ono na celu jedynie zapewnienie, że materiały wydobyte z asteroidy będą własnością tejże firmy, czyli że będzie ona mogła je przetwarzać i/lub sprzedawać. Nie zmieni ono własności firmy nad samym ciałem niebieskim.
Jednak już tu można doszukiwać się potencjalnych naruszeń traktatów międzynarodowych. Jeśli górnictwo może doprowadzić do poważnych zmian w stanie asteroidy (w wyglądzie, w budowie wewnętrznej, użyteczności pod innymi względami, naruszenia walorów naukowych), to powstaje pytanie czy firmie wolno tak zmieniać obiekt nie należący do niej. Konieczne może też być uregulowanie roszczeń jakie kilka firm może formułować do jednego obiektu, albo do złóż w jednym obiekcie.
4 komentarze
Niby są różne traktaty genewskie, a jakoś BMR nigdy nie brakowało, a zazwyczaj było mocno za dużo.
Uchwalenie umów międzynarodowych znoszących czyjekolwiek prawo do obiektów w kosmosie miało na celu wyhamowanie tempa eksploracji i nabranie oddechu (finansowego) przez agencje kosmiczne. Wątpię, aby ktokolwiek przywiązywał w długim okresie wagę do tych ustaleń, wobec trwającej wówczas zimnej wojny. Zapewne zakładano, że wcześniej czy później któraś ze stron złamie ustalenia i wyścig kosmiczny rozpocznie się na nowo. W krótkim okresie miała jednak nastąpiłć przerwa… Okazała się nadzwyczaj długatrwała. Ale ludzkość coraz śmielej spogląda na inne obiekty Układu Słonecznego, a wyścig kosmiczny zaczyna nabierać rozpędu. Przybyło także graczy – oprócz USA i Rosji, także Europa, Japonia, Chiny, Indie, a ostatnio nawet Iran. No i sektor prywatny – obecnie reprezentowany przez Amerykanów, ale wkrótce firmy z innych państw dołączą do peletonu. Traktaty o Kosmosie staną się martwym prawem, kiedy tylko będzie to technicznie możliwe.
Era prawdziwego podboju kosmosu tuż tuż – a wraz z nią – czas “gwiezdnych wojen”!!! 😉
Czy może raczej na początek księżycowych. i “asteroidowych”.
Mylisz się, prawo nie jest jakimś fikcyjnym tworem ustalanym przez pewnego człowieka który święcie wierzy że prawo będzie przestrzegane.
Prawo działa ponieważ jego złamanie niesie za sobą konsekwencję, w przypadku złamania hipotetycznego przepisu inne kraję mogą posunąć się do sankcji lub nawet do postawienia ultimatum w stosunkach dyplomatycznych.
Podobnie jak atomy we wszechświecie kraje są ze sobą ściśle powiązane.
Japonia ma technologię, Rosja rzadkie surowce jak np. pierwiastki promieniotwórcze, USA posiada ogromne doświadczenie.
Zimna wojna może nadejść (Chiny,Rosja vs USA,Japonia,Korea płd) ale nawet wtedy ustalenia ze względu na nieopłacalność ich łamania będą przestrzegane.