W lipcu 2012 potężna burza magnetyczna ominęła Ziemię

1

Analiza rozbłysku z 23 lipca 2012 roku sugeruje, że wytworzona burza magnetyczna mogła być porównywalna z rekordowym zjawiskiem z 1859 roku. Na szczęście, Ziemia nie znalazła się na jej trasie.

Ponad 150 lat temu, na początku września 1859 roku, na Słońcu nastąpiło wyjątkowe zjawisko, które miało bardzo duży wpływ na Ziemię. Angielski astronom amator Richard Carrington zaobserwował rozbłysk na jednej z bardzo rozbudowanych plam słonecznych. Wybił on chmurę plazmy w przestrzeń międzyplanetarną – dziś podobne zjawiska nazywa się koronalnym wyrzutem masy (CME). Biorąc pod uwagę dostępny wówczas sprzęt oraz obserwacje w zakresie widzialnym, rozbłysk musiał być wyjątkowo silny.

Zaledwie 18 godzin po rozbłysku, na początku 2 września, wybita plazma dotarła w okolice Ziemi. Rozpoczęła się prawdopodobnie najsilniejsza zanotowana burza magnetyczna w historii współczesnych obserwacji astronomicznych. Zorza polarna, którą zaobserwowano nawet w rejonach Karaibów, momentami była tak silna, iż możliwe było czytanie gazet w jej świetle. Ponadto, wystąpiła seria awarii sieci telegraficznych w Europie i Północnej Ameryce.

Gdyby podobna burza nastąpiła dzisiaj, skutki mogłyby być katastrofalne. Z pewnością doszłoby do uszkodzenia wielu satelitów oraz poważnych utrudnień w komunikacji. Jest również możliwe, że ucierpiałoby wiele systemów energetycznych w państwach położonych stosunkowo blisko obszarów polarnych, czyli np. w Europie oraz w Północnej Ameryce. Szkody mogłyby być poważne, a ich naprawa trwałaby bardzo długo.

Na szczęście w ostatnich 150 latach podobna burza magnetyczna nie nastąpiła na Ziemi. Okazuje się, że 23 lipca 2012 roku „niewiele brakowało” do katastrofy! Tego dnia nastąpił silny rozbłysk po drugiej, niewidocznej z Ziemi stronie Słońca, który wywołał bardzo szybkie i rozbudowane CME. Zaledwie 19 godzin później to CME dotarło do sondy STEREO Ahead, która krąży po orbicie nieco mniejszej od Ziemi (około 0,95 jednostki astronomicznej, z czasem 346 dni).

Tak krótki czas od rozbłysku do przejścia plazmy przez okolice orbity Ziemi sugeruje bardzo dużą prędkość CME, która została wyliczona na około 2000 km/s. Jest to jedno z najszybszych, jeśli nie najszybsze CME w historii współczesnej astronomii. Co więcej, naukowcy analizujący dane z sondy STEREO Ahead doszli do wniosku, że w tym przypadku doszło do interakcji pomiędzy dwoma CME, co doprowadziło do wyraźnego wzmocnienia pola magnetycznego wybitej plazmy słonecznej. W tym konkretnym przypadku doszło jedynie do niewielkiego spowolnienia plazmy, ponieważ wcześniejsze CME „wyczyściło drogę” dla kolejnej fali materii.

CME z 23 lipca 2012 roku / Credits – NASAgovVideo

Wydarzenia z lipca 2012 roku pokazują, jak mało jeszcze wiemy o czynnikach kształtujących pogodę kosmiczną. Wiele czynników w tym przypadku pozwoliło na wyraźne „wzmocnienie” burzy magnetycznej, jednak ich monitoring jest wciąż bardzo trudny.

Cykl słoneczny, w którym nastąpił rozbłysk zaobserwowany przez Richarda Carringtona, był bardzo podobny do obecnego, 24. cyklu aktywności słonecznego. Może to oznaczać, że zjawiska tego typu mogą dość często występować, jednak w ciągu ostatnich 150 lat Ziemia mogła unikać tak silnym uderzeniom CME. Najsilniejsza z burz magnetycznych XX wieku nastąpiła 9 marca 1989 roku, około 3 i pół dnia po rozbłysku klasy X15. Wówczas doszło do różnych awarii na Ziemi, m.in. sieci energetycznej wschodniej Kanady. W tym przypadku prędkość wybitej plazmy była jednak wyraźnie niższa (18 godzin vs. 3,5 dnia) i efekty geomagnetyczne były mniej intensywne.

Aktywność słoneczna jest komentowana na Polskim Forum Astronautycznym. Polecamy także listę najsilniejszych rozbłysków w 2014 roku i najsilniejszych w tym cyklu aktywności słonecznej.

(Nature Communications)

Jeden komentarz

  1. Wyobrażacie sobie, co by się stało, gdyby powtórzył się scenariusz z 1859 roku? Padłaby duża część elektroniki, od której jesteśmy coraz bardziej zależni – brak dostępu do informacji, krach na giełdach, anarchia…