Amerykanie oślepili Ukrainę – satelitarne obserwacje Ziemi

0

Felieton o dostępie do danych obserwacji Ziemi.

Autorem artykułu jest Pan Rafał Kowalczyk – serdecznie dziękujemy!

Zakaz przekazywania danych wywiadowczych Ukrainie – w tym satelitarnych danych obserwacji Ziemi.

Prezydentura Donalda Trumpa to pasmo niekończących się zaskoczeń, zwrotów akcji, politycznych skandali i krzykliwych nagłówków. Wydaje się, że Prezydent Stanów Zjednoczonych wciąż jest wierny strategii PR’owej, którą zaproponował mu w poprzedniej kadencji Steve Bannon, jego doradca. Strategia ta określona została jako muzzle velocity (pol. prędkość wylotowa), i polega na dosłownym zalewaniu przestrzeni medialnej kolejnymi informacjami.

Czy są one prawdziwe? Czy należy się do nich przywiązywać? Czy to oficjalny, niezmienny kierunek Prezydentury? Nie wiadomo. Komentatorzy na całym świecie dwoją się i troją by zinterpretować działania Prezydenta Trumpa i świat idzie dalej. Celem tej strategii jest sparaliżowanie mediów, które, w tej interpretacji, są głównym przeciwnikiem. Dlatego skupianie się na decyzjach podjętych w Białym Domu, przynajmniej obecnie, nie wydaje się być wysoce konstruktywnym zajęciem. Można natomiast i należy, wyciągać z nich wnioski na innym poziomie. Wszystko jedno bowiem czy Prezydent Trump zdecyduje się odciąć think tanki w Europie od źródła finansowania, skoro za chwilę zmieni zdanie. Istotne jest jednak aby zdać sobie sprawę z tego, że może to zrobić i jakie może mieć to konsekwencje.

Nie powinniśmy podchodzić jednak zbyt lekko do niektórych decyzji Białego Domu. Do ich grona należy, ogłoszona na osobiste ponoć polecenie Donalda Trumpa, decyzja o zakazie przekazywania Ukrainie danych wywiadowczych, w tym również danych satelitarnych. Dotyczy to zarówno odbiorców komercyjnych jak i rządowych. Ci pierwsi poinformowali właśnie, że firma Maxar Technologies, „na wniosek administracji” odłączyła dostęp dla użytkowników z Ukrainy. Znaczenie tej decyzji z punktu widzenia działań wojskowych i funkcjonowania państwa jest ogromne, co nie ulega wątpliwości. Nie to jest jednak dla obserwatorów z zewnątrz najistotniejsze, zwłaszcza, że Biały Dom otwarcie sugeruje, że sytuacja nie potrwa długo. Najważniejsze jest to, że Ukraina nagle została dosłownie oślepiona, i to wszystko decyzją jednego człowieka.

Trudna to sytuacja dla Ukrainy i ukraińskiego dowództwa. Nie mieli bowiem innego wyjścia jak polegać na usługach zewnętrznych dostawców. Nie przygotowali się wcześniej, nie zdobyli kompetencji, nie zbudowali infrastruktury. Czy aby na pewno? New York Times donosi, że CIA przewidziała taką sytuację i będąc wysoce suwerenną agencją wywiadowczą, pomogła Ukraińcom zbudować co najmniej trzy bazy nasłuchu radiolokacyjnego. Po co? W celu zmniejszenia zależności od amerykańskich danych. Nie zostali więc zupełnie oślepieni, choć z całą pewnością sytuacja nie jest dla nich łatwa.

Jaki więc wniosek możemy wyciągnąć z tej sytuacji? Bardzo prosty i dla niektórych przynajmniej, nie tak znowu oczywisty. Po pierwsze, sytuacja pełnego uzależnienia od zewnętrznych dostawców potrafi być śmiertelnym zagrożeniem dla całego państwa. Tego swoją drogą, powinniśmy się nauczyć już kilka lat temu, kiedy dosłownie rozsypały się łańcuchy dostaw w związku z pandemią Covid-19. Po drugie natomiast, nigdy nie jest za późno na budowanie tej niezależności, bo w kluczowym momencie może stanowić jedyne źródło wsparcia.

Dla polskiej administracji publicznej powinna to być czerwona lampka i kubeł zimnej wody jednocześnie. Zarówno w temacie suwerenności cyfrowej jak i bezpieczeństwa w zakresie obserwacji Ziemi. Podmioty świadczące usługi tak istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego powinny być w pełni polskie, podlegające tylko i wyłącznie polskiemu prawu i zależne tylko od niego. A to nie jedyne zabezpieczenia, jakie powinniśmy w tym zakresie stosować.

Pocieszające jest w tym wszystkim jedno: Polska już dziś dysponuje zaawansowaną technologią i kompetencjami w zakresie obserwacji Ziemi. Istnieje bowiem w kraju szereg podmiotów, które świadczą usługi na wysokim poziomie, na długości całego łańcucha dostaw w zakresie obserwacji Ziemi. Poza możliwościami są również ambicje i gotowość do działania. Przykładem niech będzie powołane w zeszłym roku Polskie Partnerstwo dla Obserwacji Ziemi. Jego członkowie deklarują gotowość do wspierania administracji publicznej i rozwoju swoich kompetencji np. poprzez stworzenie własnych konstelacji satelitarnych (liczba mnoga nie jest tu przypadkiem). To nie jest wishfull thinking, a realna rzeczywistość polskiego sektora kosmicznego. Pora, byśmy wreszcie to sobie uświadomili.

(RK)

Leave A Reply