LHC/ATLAS: Wyjątkowa obserwacja aktu kreacji cząstek w zderzeniach fotonów

0

Eksperyment ATLAS przy akceleratorze LHC wykorzystał nowatorską technikę  obserwacji procesów zamiany dwóch fotonów w materię i antymaterię. Z danych,  zebranych z udziałem nowych detektorów protonów AFP przy największych  dostępnych obecnie energiach, wyłania się dokładniejszy – i ciekawszy – obraz  zjawisk zachodzących podczas zderzeń fotonów. 

Gdy jedną świecącą latarkę skierujemy ku włączonej drugiej, próżno oczekiwać spektakularnych  zjawisk. Fotony emitowane z obu latarek po prostu się miną. Sytuacja wygląda inaczej przy  niektórych subtelnych zderzeniach z udziałem wysokoenergetycznych protonów. Może wtedy dojść  do kolizji między fotonami, skutkujących kreacją materii i antymaterii. Ślady takich procesów  właśnie zaobserwowano w ramach eksperymentu ATLAS przy Wielkim Zderzaczu Hadronów  (Large Hadron Collider, LHC) w CERN pod Genewą. Wyjątkowo precyzyjne i kompletne  obserwacje przeprowadzono dzięki nowemu detektorowi AFP (ATLAS Forward Proton),  powstałemu przy istotnym udziale naukowców z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk  (IFJ PAN) w Krakowie. Krakowscy fizycy, finansowani ze środków Narodowego Centrum Nauki i  Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, uczestniczą w pracach nad detektorami AFP od  momentu powstania koncepcji tych urządzeń. 

Zdjęcie detektora AFP wykonane pod instalacji w tunelu LHC. Po lewej widoczny kwarcowy detektor czasu przelotu, po prawej uk³ad pó³przewodnikowych detektorów mierzących położenie protonu. (ród³o: IFJ PAN)

„Obserwacje narodzin cząstek materii i antymaterii z promieniowania elektromagnetycznego  sięgają początków fizyki jądrowej”, wprowadza w zagadnienie prof. dr hab. Janusz Chwastowski,  kierownik zespołu fizyków IFJ PAN zaangażowanego w prace nad detektorami AFP.  

Rzeczywiście, był luty 1933 roku, gdy (późniejszy noblista) Patrick Blackett i Giuseppe Occhialini  donieśli o zarejestrowaniu pary elektron-pozyton zainicjowanej przez kwant promieniowania  kosmicznego. Kreację materii i antymaterii zauważono więc wcześniej niż proces odwrotny, czyli  słynną i spektakularną anihilację. Pierwszych obserwacji tej ostatniej dokonał bowiem sześć  miesięcy później fizyk Theodor Heiting, a po kolejnych trzech miesiącach Frédéric Joliot (mąż Ireny  Joliot-Curie, niekiedy podawanej jako współautorka odkrycia). 

„W najczęściej rejestrowanych przypadkach kreacji jeden foton przekształca się w cząstkę i  antycząstkę. Natomiast zjawisko badane przez nas ma odmienną naturę. Para cząstka antycząstka powstaje tu wskutek oddziaływania między dwoma fotonami. Po raz pierwszy o  możliwości występowania takich procesów donieśli Gregory Breit i John A. Wheeler – i to już w  1934 roku”, mówi prof. Chwastowski. 

Jako cząstka naładowana, proton pędzący we wnętrzu akceleratora LHC jest otoczony polem  elektrycznym. Ponieważ nośnikami oddziaływań elektromagnetycznych są fotony, proton można  traktować jako obiekt otoczony fotonami.  

W akceleratorze LHC do zderzeń fotonów przy mijaniu się protonów dochodzi wewnątrz detektora ATLAS. Credits – IFJ PAN

„W tunelu LHC protony osiągają prędkość bardzo bliską prędkości światła. Zarówno one, jak i  otaczające je pole, wskutek efektów opisanych szczególną teorią względności ulegają skróceniu  wzdłuż kierunku ruchu. Zatem z naszego punktu widzenia z protonem lecącym z prędkością  niemal świetlną związana jest szczególnie gwałtowna oscylacja pola elektromagnetycznego. Gdy  

jeden taki proton przeleci tuż obok podobnie rozpędzonego drugiego – a z taką sytuacją mamy do  czynienia w LHC – może dojść do oddziaływań między fotonami”, tłumaczy dr Rafał Staszewski  (IFJ PAN). 

W LHC do kolizji przeciwbieżnych wiązek protonów dochodzi w kilku miejscach, m.in. wewnątrz  olbrzymiego detektora ATLAS. Jeśli w ich trakcie zderzą się dwa fotony, rezultatem może być para  elektron i pozyton (czyli dodatnio naładowany elektron) albo mion i antymion (mion jest ok. 200  razy bardziej masywnym odpowiednikiem elektronu). Cząstki te, należące do rodziny leptonów,  rozbiegają się pod dużymi kątami w stosunku do wiązek protonów i są rejestrowane wewnątrz  głównego detektora ATLAS. Zjawiska takie były już obserwowane w LHC wcześniej.  

„Rzecz w tym, że mamy jeszcze dwóch bohaterów procesów dwufotonowych! Są to, naturalnie,  źródła fotonów, czyli oba mijające się protony. Tak dochodzimy do istoty naszego pomiaru”, mówi  dr Staszewski i wyjaśnia: „Wskutek emisji fotonu każdy proton traci nieco energii, ale, co ważne,  praktycznie nie zmienia kierunku swojego ruchu. Wylatuje więc z detektora i wraz z innymi  protonami wiązki i jest odchylany przez magnesy akceleratora, by podążać wewnątrz zakrzywionej  rury próżniowej akceleratora. Jednak proton, który wyemitował foton, ma teraz nieco mniejszą  energię niż protony wiązki. Pole magnetyczne odchyla go bardziej, a to oznacza, że stopniowo  będzie się odsuwał od wiązki. Właśnie na takie protony polujemy naszymi detektorami AFP”

Każda z czterech stacji detektora AFP zawiera cztery sensory – płaskie płytki półprzewodnikowe o  rozmiarach 16×20 mm, umieszczone jedna za drugą i podzielone na matryce pikseli. Proton, który  przelatuje przez sensory, zostawia w nich nieco energii i tak aktywuje piksele na swojej drodze.  Analiza wszystkich uaktywnionych pikseli pozwala odtworzyć tor ruchu protonu. 

Konieczność rejestrowania protonów tylko nieznacznie odchylonych od głównej wiązki oznacza, że  detektory AFP trzeba wsuwać bezpośrednio do wnętrza rury próżniowej LHC, na odległość  zaledwie pojedynczych milimetrów od krążących wiązek.  

„Gdy operuje się tak blisko wiązki cząstek o tak wielkich energiach trzeba mieć świadomość  ryzyka. Najmniejszy błąd w pozycjonowaniu detektora mógłby skutkować wypaleniem w nim  dziury. Byłoby nam bardzo przykro, ale to byłaby naprawdę najmniejsza strata. Powstałe opary  zanieczyściłyby bowiem praktycznie cały akcelerator i trzeba byłoby go wyłączyć na przynajmniej  pół roku”, zauważa prof. Chwastowski. 

Opisywane pomiary zrealizowano za pomocą detektorów AFP umieszczonych w odległości około  200 m od punktu zderzenia protonów. 

„Protony oddziałują w LHC na wiele sposobów. Skutkiem tego protony obserwowane w  detektorach AFP mogą pochodzić z innych procesów niż te związane z oddziaływaniem fotonów.  Aby wyszukać właściwe protony, musieliśmy dysponować precyzyjną wiedzą o własnościach  każdej cząstki”, podkreśla doktorant Krzysztof Cieśla (IFJ PAN), który zajmował się wstępną  analizą surowych danych zebranych przez detektory AFP w 2017 roku oraz przetwarzaniem ich na  informacje o energiach i pędach protonów. Wyniki pomiarów energii protonów zestawiano  następnie z energiami leptonów zarejestrowanych w tym czasie w akceleratorze LHC i na  podstawie zasad zachowania ustalano, czy obserwowany proton mógł być źródłem oddziałującego  fotonu.  

Pomiary z użyciem detektorów AFP okazały się bardzo znaczące statystycznie, na poziomie  dziewięciu sigma (odchyleń standardowych). Dla porównania przypomnijmy, że do ogłoszenia  odkrycia naukowego zwykle wystarcza pięć sigma. Zatem detektory AFP przeszły swój chrzest  bojowy z powodzeniem – i dostarczyły bardzo interesujących, choć jeszcze niejasnych wyników.  Okazało się bowiem, że przewidywania teoretyczne nie zgadzają się w pełni z wyznaczonymi  charakterystykami badanych oddziaływań. Najwyraźniej w procesach dwufotonowych  prowadzących do kreacji materii i antymaterii kryją się niuanse wymagające lepszego zrozumienia  i dalszych pomiarów. 

Informacje prasowe Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk.

Comments are closed.