Na początku lutego pojawiły się informacje, że podczas drugiego “kosmicznego” lotu VSS Unity doszło do poważnych uszkodzeń skrzydła tego rakietoplanu.
VSS Unity to rakietoplan firmy Virgin Galactic. Ten pojazd służy do testów w wysokościowych lotach, ponad pułap 80 km. Dotychczas doszło do dwóch takich lotów, z których jeden okazał się mieć nietypowy przebieg.Dwa “kosmiczne loty”
Pierwszy “kosmiczny” lot VSS Unity został wykonany 13 grudnia 2018. Wówczas ten rakietoplan wzniósł się na wysokość 82,7 km. W tamtym locie wzięli udział piloci Virgin Galactic (VG) – Mark Stucky i Frederick Sturckow (były astronauta NASA).
Dwa miesiące później, 22 lutego 2019, doszło do drugiego “kosmicznego” lotu VSS Unity. Tego dnia rakietoplan osiągnął pułap 89,9 km i maksymalną prędkość 3,04 Mach. Był to pierwszy lot VSS Unity, w którym oprócz dwóch pilotów na pokładzie rakietoplanu znalazła się jeszcze jedna osoba. W tym locie uczestniczyli piloci David Mackay i Michael Masucci oraz “pasażer” Beth Moses. Dla Mackay’a i Masucci’ego był to pierwszy lot od lipca 2018, gdy VSS Unity wzniósł się na pułap 52 km. Dla Beth Moses był to pierwszy lot na pokładzie VSS Unity.
Od tego czasu VSS Unity nie wykonał już lotów wysokościowych. 12 grudnia 2020 doszło do nieudanego lotu pod napędem, ale załoga bezpiecznie wylądowała tym pojazdem. VSS Unity nie został wówczas uszkodzony.
Niebezpieczny lot?
Na początku lutego 2021 pojawiły się doniesienia, że podczas drugiego “kosmicznego lotu” VSS Unity doszło do uszkodzeń tego rakietoplanu. Z dostępnych informacji wynika, że podczas inspekcji po locie odkryto, że zniszczeniu uległa uszczelka, która przechodzi przez dużą część stabilizatora na skrzydle VSS Unity. W konsekwencji, integralność całego stabilizatora została naruszona.
Z dostępnych informacji wynika, że uszkodzenie było na tyle poważne, że w tamtym locie było bardzo blisko katastrofalnego uszkodzenia VSS Unity. W konsekwencji takiego uszkodzenia doszłoby prawdopodobnie do zniszczenia kabiny załogowej rakietoplanu, co byłoby równoznaczne ze śmiercią pilotów oraz pasażerki.
Po tym locie w firmie VG wykonano głęboki przegląd bezpieczeństwa SpaceShipTwo. Dopiero w maju i czerwcu 2020 wznowiono loty ślizgowe. Tak długa przerwa pomiędzy – co wówczas się wydawało – udanym lotem pod napędem i “zaledwie” lotami ślizgowymi była z pewnością zastanawiająca. Teraz wiadomo już, że firma Virgin Galactic pracowała w międzyczasie nad poprawą bezpieczeństwa SpaceShipTwo.
Lot kosmiczny czy wysokościowy?
Warto tu dodać, że firma VG uznaje 80 km za granicę kosmosu. Jest to wartość używana przez amerykańskie siły powietrzne (USAF). Najpopularniejszą granicą jest tzw. linia Kármána, czyli 100 km nad poziomem morza. W zależności od definicji loty VSS Unity można zarówno uznać za “kosmiczne” jak i “wysokościowe”.
Do 2014 roku Virgin Galactic testowała rakietoplan VSS Enterprise, pierwszy egzemplarz SpaceShipTwo. Ten pojazd został utracony podczas katastrofy w dniu 31 października 2014. Wówczas zginął jeden z pilotów rakietoplanu. W wyniku śledztwa NTSB (National Transport Safety Board, Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu) ustalono, że do katastrofy doszło w wyniku błędu ludzkiego, z powodu zbyt szybkiego uwolnienia powierzchni nośnych rakietoplanu, co doprowadziło do zmiany charakterystyki aerodynamicznej pojazdu. Choć VSS Unity ma wprowadzonych kilka usprawnień konstrukcyjnych, wciąż pojawiają się pytania czy SpaceShipTwo jest bezpieczny.
(PFA, VG)
4 komentarze
Granicę oficjalnie kosmosu ustalono na 100km.Dla mnie to powinno być np.160 km.Dlaczego bo rakiety V1 wznosiły się właśnie na taką wysokość w locie pionowym.Lub 120 km bo na takiej wysokości obiekty wchodzące w atmosferę zaczynają nagrzewać się w skutek tarcia aerodynamicznego.To umowna granica jak guma może jeszcze się zmieniać.
Spoko da się załatwić te problem jednym kliknięciem – po prostu ustalamy granicę “kosmosu” na 50 km. a jak nadal coś będzie szwankować w rakietoplanie to zmniejszymy do 30 km. Do tego dodamy superkolorowy “certyfikat” zostania astronautą-turystą z autentyczną kserokopią podpisu Richarda Bransona 🙂
VG – prawie jak NASA, SST – prawie jak ARRM.
Hehe dokładnie. Też nie jestem fanem zabawek dużego chłopca Richarda B.
Byko—-Jak by na ten samolocik nie patrzeć, to co do bezpiecznego powrotu z tych 80 km. ,to bym do niego nie wsiadł. Żeby zginąć przez źle założoną jakąś uszczelkę ,czy złej jakości ,to to jest nie do pomyślenia. XXI-w. i tak głupia niedoróbka może doprowadzić do śmierci 5-6 Osób i jeszcze muszą za to zapłacić ćwierć miliona $ każdy. To jakiś absurd . Nie wiem po co ten samolocik na wysokości 80km. podnosi i zadziera te skrzydełka ,jak tam jest bardzo rozrzedzona Atmosfera i nie stawia tym skrzydełkom prawie żadnego oporu.