Zapowiedzi częstych lotów z Florydy mogą nigdy nie zostać zrealizowane. Przeszkodą z pewnością będzie… kapryśna pogoda.
Podstawowym miejscem dla startów rakiet w USA są okolice przylądka Canaveral na Florydzie. Część wyrzutni startowych należy do ośrodka NASA o nazwie Kennedy Space Center (KSC), zaś część do Cape Canaveral Space Force Station (CCSFS). Oprócz używanych obecnie wyrzutni (m.in. LC-39A czy LC-40) oraz przygotowywanych do programu Artemis (LC-39B), trwają modernizacje i przygotowywanie innych stanowisk (LC-48 i LC-49). Co ciekawe, LC-48 ma być “płytą betonu” wraz ze miejscami na zbiorniki różnego typu paliw oraz ciekłego tlenu. Z tej wyrzutni będą mogli docelowo korzystać różni operatorzy małych rakiet nośnych.W 2019 roku z Florydy łącznie przeprowadzono 16 startów (w tym jeden z powietrza), zaś w 2018 roku – 19. W najbliższych latach ilość startów może wyraźnie wzrosnąć. Niektórzy operatorzy rakiet zakładają, że będą realizować bardzo częste starty z Florydy. Przykładowo, firma SpaceX zapowiada, że w latach 2023-2025 rakiety Falcon 9 mogą startować aż 60 razy rocznie, zaś rakiety Falcon Heavy do 10 startów rocznie. Na przeszkodzie może jednak stanąć pogoda.
Kapryśna pogoda na Florydzie
Każdego roku pomiędzy 1 czerwca a 30 listopada trwa sezon huraganów na północnym Atlantyku. W najbardziej aktywnym z dotychczas zarejestrowanych sezonów (rok 2005) zanotowano 31 tropikalnych ośrodków burzowych, z których sześć przecięło Florydę. Ponadto, wystąpiło także kilka niezorganizowanych ośrodków burzowych.
Ponadto, w okresie letnim wysokie temperatury oznaczają tendencję do tworzenia się lokalnych burz po południu. Duża wilgoć i temperatury sprzyjają burzom, które mogą potem wpłynąć na okienka startowe rakiet. Oznacza to, że nawet w okresie, w którym nie ma zagrożenia nadejściem huraganu, istnieje ryzyko odwołania startu wskutek pogody. Takie opóźnienia mogą mieć duży wpływ na starty wielokrotne – tj. takie, w których poszczególne elementy większej misji są składane na orbicie – tak jak to prawdopodobnie nastąpi w programie Artemis.
Istnieje także ryzyko uszkodzeń infrastruktury startowej – zarówno od startów rakiet, jak i z powodu podnoszącego się poziomu mórz i oceanów. Wszystkie wyrzutnie na Florydzie znajdują się tuż przy poziomie morza, co oznacza ryzyko podtopień. Warto tu jednocześnie dodać, że przeprowadzenie startu rakiety to nie tylko sama wyrzutnia, ale także miejsca (hangary) do składowania rakiet, stanowiska do integracji satelitów oraz zbiorniki i przewody na paliwo czy utleniacze. Uszkodzenia tych elementów także mogą wpłynąć na opóźnienia startów rakiet.

Częściowo sytuacja może być rozwiązana dzięki modernizacji infrastruktury naziemnej. Aktualnie pomiędzy startami rakiet z Florydy wymagane są około 24 godziny na rekonfigurację systemów namierzania i monitoringu startującej rakiety. Jest to usprawnienie wykonane kilka lat temu. Wkrótce może się jednak okazać, że wymagana będzie jeszcze szybsza rekonfiguracja systemów naziemnych – być może nawet do sytuacji gotowości do startu w ciągu kilku godzin. W praktyce może to oznaczać powielenie istniejącej infrastruktury.
Alternatywnie część lotów z Florydy powinna być przeniesiona do innych miejsc. Nie zawsze jest to jednak możliwe – w szczególności w przypadku lotów na orbitę geostacjonarną (GEO) lub w kierunku obiektów takich jak Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS). Przeniesienie do innych miejsc może także oznaczać potrzebę budowy nowej infrastruktury, pozwoleń środowiskowych oraz analiz możliwości startów. Te wszystkie elementy mogą być trudne w dotrzymaniu.
Podsumowując, opieranie się jedynie o infrastrukturę Florydy do przeprowadzania wielu startów, w tym i tych poza bezpośrednie otoczenie Ziemi to duże ryzyko opóźnień. NASA – oraz firmy prywatne – powinny przygotować kilka alternatywnych opcji lotów rakiet spoza Florydy.
(tw, K.)