Zapraszamy do podsumowania aktywności amerykańskiego programu załogowego na przestrzeni dekad.
Autorem artykułu jest Jan Szturc – serdecznie dziękujemy!
Amerykański program załogowy rozwijał się bardzo nieregularnie w porównaniu z analogicznym programem radziecko-rosyjskim, obfitując w liczne punkty zwrotne. Jednocześnie stanowi on jedno z najbardziej spektakularnych przedsięwzięć technicznych ludzkości – niemal każdy potrafi wymienić przynajmniej najgłośniejsze jego osiągnięcia, takie jak misje Apollo i promów orbitalnych.Krótkie zestawienie amerykańskich programów załogowych znajduje się w tabeli 1. Jednak jeśli przyjrzeć się szczegółom, to jego historia okazuje się złożona, co widać na przedstawionej na rys. 1 krzywej sumowej liczby amerykańskich lotów załogowych z roku na rok.
Między lotami w ramach poszczególnych programów były krótsze lub dłuższe przerwy, ale generalnie coraz dłuższe. Jednak brak płynności wynikał głównie z ogromnego uzależnienia NASA od polityków, którzy decydowali o jej funduszach jak i o przeznaczeniu środków. Zdecydowanie największe fundusze NASA otrzymywała w okresie prac nad księżycowym programem Apollo – były to pieniądze wielokrotnie wyższe niż w obecnym budżecie (rys. 2). Poważnym problemem były także zmiany w programach kosmicznych wprowadzane przez kolejne administracje rządowe zmieniane wraz z kolejnymi prezydentami kraju. Skutkowały one m.in. wygaszaniem programów, które już znajdowały się na pewnym stopniu zaawansowania ich realizacji, jak np. program Constellation.
Krótko trwające wczesne programy Mercury i Gemini, których uwieńczeniem był program Apollo, widoczne są na pokazanej krzywej w postaci nieregularnej linii obfitującej w załamania, związane z okresami przejściowymi. Dopiero trwający przez niemal 30 lat program wahadłowców STS stanowi długi okres w miarę wyrównanego przebiegu, poza dwoma załamaniami związanymi z dwiema tragicznymi katastrofami promów Challenger w 1986 r. i Columbia w 2003 r., skutkującymi dłuższymi przerwami w eksploatacji tych statków.
Przyspieszone zakończenie programu wahadłowców spowodowało rzeczywiście długą przerwę. Zdecydowano się wówczas na powierzenie rutynowych misji załogowych na ISS prywatnym przedsiębiorcom, którzy jednak nie byli przygotowani do podjęcia takiego zadania, i pomimo dużego wsparcia ze strony NASA, głównie finansowego, musiało upłynąć aż 9 lat, zanim znowu Amerykanie otrzymali szansę udania się w kosmos na pokładzie amerykańskiego statku. W tym przejściowym okresie amerykańscy astronauci docierali do ISS wyłącznie na pokładzie rosyjskich statków Sojuz.
Dopiero w 2020 r. firma SpaceX osiągnęła gotowość do załogowych lotów orbitalnych, a w ciągu kilku lub kilkunastu miesięcy powinna osiągnąć ją również druga zakontraktowana firma – Boeing. Obie te firmy przewidują także zastosowania komercyjne dla swoich statków, co powinno zwiększyć ich dochodowość. Ponadto za kilka lat, w ramach nowego programu Artemis, w dalsze regiony w kierunku Księżyca powinny udać się załogowe misje eksploracyjne budowanym pod nadzorem NASA statkiem Orion. Zatem wiele przemawia za tym, że takiej stagnacji w amerykańskiej astronautyce załogowej, jaką widzieliśmy w ostatnim dziesięcioleciu, co najmniej w najbliższej dekadzie nie będzie.
Ważne: artykuł chroniony prawem autorskim, co oznacza że wszelkie prawa, w tym Autorów i Wydawcy są zastrzeżone. Zabronione jest dalsze rozpowszechnianie tego artykułu w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody ze strony właściciela serwisu Kosmonauta.net – firmy Blue Dot Solutions. Napisz do nas wiadomość z prośbą o wykorzystanie. Niniejsze ograniczenia dotyczą także współpracujących z nami serwisów.
(JS)