Branża rakietowa – blisko bańki?

5

Najnowsze analizy sugerują, że ilość projektów rakietowych wielokrotnie przekracza przewidywane potrzeby wynoszenia satelitów. Czy jest to “bańka” w tej branży?

Jeszcze zanim firma SpaceX powstała i rozpoczęła prace nad swoją rakietą Falcon 1 (pierwszy nieudany start w 2006 roku, zaś pierwszy udany w 2008 roku), niektóre podmioty próbowały stworzyć swoje konstrukcje i je oferować na rynku. Chyba najbardziej znaną firmą była Space Services Inc., której rakieta Conestoga 1620 eksplodowała tuż po starcie w październiku 1995 roku. Była to jedna z pierwszych prób “New Space”.

Nieudany start Conestoga 1620 / Credits – SSIA

Od tego czasu wiele się zmieniło. W obecnej dekadzie powstało wiele firm na całym świecie, które ogłaszają budowę nowej rakiety. Duża część tych firm skupia się na obsłudze małych satelitów – dynamicznie rozwijającego się segmentu satelitarnego. Wydaje się także, że “złote czasy” dla rakiet dopiero nadchodzą – m.in. za sprawą mega-konstelacji.

W ostatnich latach do służby weszło kilka nowych rakiet nośnych. Przykładem mogą być japońska Epsilon oraz amerykańsko-nowozelandzka Electron. Inne rakiety – np konstrukcja chińskiej firmy One Space – nie jest jeszcze gotowych do regularnych lotów. Jeszcze inne nie zostały jeszcze zbudowane, ale prawdopodobnie będą wejdą w ciągu kilku lat – przykładem może być mała rakieta agencji ISRO. W związku z tym pojawia się pytanie: ile łącznie projektów rakietowych jest realizowanych na całym świecie?

Jedna z amerykańskich grup analitycznych poinformowała, że w styczniu na całym świecie było realizowanych łącznie ponad 110 niezależnych od siebie projektów rakiet nośnych. Około 10 z nich miało było na etapie “zamykania” (jako nieudane projekty) a status 10 z nich był w ogóle nieznany.

Pojawiają się wątpliwości, czy aż tyle rakiet będzie zdolnych do utrzymania na rynku. “Sekretem” działalności wielu z tych konstrukcji ma być wysoka częstotliwość lotów, co pozwoli na obniżenie ceny za start. W konsekwencji, kilkadziesiąt rakiet nośnych może mieć “techniczną” zdolność do wynoszenia nawet kilku tysięcy satelitów rocznie. Nawet zakładając zwiększoną produkcję satelitów, jest raczej mało prawdopodobne, by łączna ilość satelitów gotowa do startu była aż tak duża.

W konsekwencji, wielu komentatorów tej branży uważa, że jest obecnie blisko pęknięcia “bańki” rakietowej. Wiele ze spółek rakietowych, które otrzymały finansowanie od inwestorów w ostatnich 4 latach, prawdopodobnie opierały swoje biznesplany o zupełnie inną analizę konkurencji niż obecna. Oznacza to, że zwrot z inwestycji może być mniejszy niż zakładano.

Już w tej chwili są notowane bankructwa firm rakietowych. Wiele z tych, które są w złej kondycji finansowej nie dotarło nawet do etapu oferty dla klientów oraz wyboru miejsc startowych. Jest więc możliwe, że niebawem zobaczymy kolejne bankructwa rakietowych startupów oraz mniejsze zainteresowane środowisk inwestycyjnych tą branżą.

Sytuacja może się także zmienić po szerszym wejściu chińskich konstrukcji na rynek. Rakiety z tego państwa prawdopodobnie będą oferowane po konkurencyjnych cenach i będą w stanie zainteresować swoimi parametrami dużą część branży satelitarnej.

(NS)

5 komentarzy

  1. Si vis pacem, para bellum – niby przemysł kosmiczny a tak na prawdę budowa i testowanie potencjału rakietowego.

    • Otrzeźwiający, bo jak się czyta komentarze na tym czy innym forum to oczekiwania szerokiej publiki co do szeroko pojętego “podboju kosmosu” są normalnie takie:
      – 2022 powrót ludzi na Księżyc
      – 2024 stała baza na Księżycu/eksploatacja minerałów na planetoidach
      – 2025 lądowanie ludzi na Marsie
      – 2030 stała baza na Marsie
      – 2035 statki typu “Sokół Millenium” z Gwiezdnych Wojen wchodzą do seryjnej produkcji.

      • Prawda 🙂 Nie ma co przebierać nogami z podniecenia. Bardziej dbać o zdrowie żeby dożyć chociaż pierwszego punktu z listy.

    • Aegis Maelstrom on

      W polskich warunkach “startup rakietowy” to żart lub ewidentny skok na publiczne pieniądze.

      Rynek jest zatłoczony projektami: od sondażowych i mini rakiet nośnych, przez lekkie (tutaj nad konkurencją dla Vegi C pracuje m.in. Korea), średnie po bardzo ciężkie (SpaceX i SLD donikąd).

      W tym kontekście to pojazdy, ich elektronika i standaryzacja platform z umasowieniem produkcji są głównym wyzwaniem.

      A polskie wydatki na kolejne rakietki sondażowe dla ciul wie kogo (skoro w np. REXUS nie bierzemy udziału) muszę traktować jako marnotrawstwo zasobów w imię czyichś ambicji.