Dwa tygodnie misji InSight na Marsie

3

Dwudziestego szóstego listopada amerykański lądownik InSight wylądował na powierzchni Czerwonej Planety. Od tego czasu misja prowadzi przygotowania do uruchomienia pomiarów geologicznych Marsa.

Do startu marsjańskiej misji Interior Exploration using Seismic Investigations, Geodesy and Heat Transport (InSight) doszło 5 maja 2018 o godzinie 13:05 CEST z kosmodromu Vandenberg w Kalifornii. Lot do Czerwonej Planety trwał pół roku i 26 listopada InSight wszedł w atmosferę Marsa. W czasie krótszym niż siedem minut lądownik spowolnił z blisko 20 tysięcy kilometrów na godzinę do zera. Lądowanie nastąpiło o 20:47 CET, a o 20:54 CET pierwszy sygnał potwierdzający udane lądowanie dotarł do Ziemi.

InSight wylądował na równinie o nazwie Elysium Planitia. Jest to płaski obszar znajdujący się w równikowej strefie Marsa. Co ciekawe, blisko południowej granicy tej równiny znajduje się krater Gusev, w którym wylądował łazik Spirit oraz krater Gale, który od 2012 roku bada łazik MSL Curiosity.

Widok na część instrumentów lądownika InSight / NASA

W ciągu pierwszych dwóch tygodni misji rozpoczęło się przygotowanie instrumentów pokładowych do rozpoczęcia badań. Proces ten może trwać nawet trzy miesiące. Ponieważ misja ma trwać rok marsjański, czyli około dwóch lat ziemskich, kontrola lotów woli przeprowadzić przygotowania wystarczająco powoli, by nie doszło do niespodziewanych problemów.

Na razie rozłożone zostały również panele słoneczne lądownika i zwolnione zostały zaczepy długiego na niemal 2 metry robotycznego ramienia, które wykonało pierwszą inspekcję sondy i otoczenia.

Rozłożony panel słoneczny misji InSight / NASA

Pierwsze dane są bardzo optymistyczne. W ciągu pierwszego dnia marsjańskiego (Sol 1) panele słoneczne sondy wygenerowały 4588 watogodzin, więcej niż jakakolwiek sonda marsjańska wcześniej. Rekord zasilanego radioizotopami łazika MSL Curiosity wynosił 2,806 watogodzin, a sondy Phoenix około 1800 watogodzin. Rozpoczęły się też pierwsze pomiary meteorologiczne. Uchwycono również „dźwięk” wiatru na Marsie, wiejącego z prędkością 5-7 metrów na sekundę. Sejsmometr sondy wykrył również wibracje owiewanych paneli słonecznych sondy. Znajomość tego zjawiska w przyszłości pozwoli pomóc w poszukiwaniu potencjalnych trzęsień ziemi na Marsie.


Pomiary “dzwięku” na Marsie, dostosowane do częstotliwości słyszanych przez człowieka / NASA, JPL

Okazało się również, że mimo osłony część pyłu dostało się do Instrument Context Camera, znajdującej się pod lądownikiem. Oznacza to, że część obrazów uzyskanych z tej kamery nie będzie idealnych.

(NASA, JPL)

3 komentarze

  1. Tu znalazłem prosty kalkulator. Trzeba tylko podać przy marsjańskim ciśnieniu (0.020 kg/m3). Wartości wychodzą na poziomie 40N dla solarów 4.2 m² , przy powierzchni prostopadłej do wiatru… Dla maksymalnej zmierzonej wartości wiatru na marsie (Vikingi) – 30m/s.

  2. Do jakich prędkości dochodzi wiatr na Marsie? Czy istnieje obawa że z rozłożonymi panelami słonecznymi sonda się przewróci?

  3. Właściwie to szkoda, że na pokładzie sondy nie ma mikrofonu. Wówczas termin “dźwięk” nie musiałby być w cudzysłowie. Atmosfera inna od ziemskiej mogła by dawać ciekawe wrażenia.
    Na marginesie – ktoś wie jaki był prawdziwy zakres zmian częstotliwości opisany później jako “wiatr”. Wiem, że przekazał je czujnik ciśnienia – czyli mogła to być jedynie zmiana ciśnienia atmosferycznego.