Brexit vs EGNSS

6

Zapraszamy do lektury naszej obszernej analizy dotyczącej Brexitu oraz najnowszych doniesień dotyczących brytyjskiego zaangażowania w europejski system nawigacji satelitarnej Galileo.

Temat Brexitu i jego ewentualnego wpływu na brytyjski sektor kosmiczny był na naszym portalu często komentowany. Kilka dni po referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, które odbyło się 23 czerwca 2016 roku, przedstawiliśmy wstępną analizę potencjalnych konsekwencji wyjścia Brytyjczyków z UE. Mając na uwadze tamte wydarzenia, oczywistym było wskazywanie na niekorzystną sytuację brytyjskich podmiotów przemysłowych i naukowych zaangażowanych w rozwój europejskiego globalnego systemu nawigacji satelitarnej (EGNSS). Poczucia bezwzględnej stabilizacji nie przyniosła publikacja „Białej Księgi” w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, w której nie odnotowano bezpośrednich odniesień do międzynarodowej polityki kosmicznej, lecz w kilku aspektach kontekst wpływu brytyjskich priorytetów negocjacyjnych na programy kosmiczne był zauważalny.

Już w pierwszej połowie 2017 roku pojawiały się w branży informacje o trendzie malejącym zaangażowania liczebności brytyjskich podmiotów w unijnych programach badawczo-rozwojowych. Raport opublikowany we wrześniu 2017 roku przez rząd brytyjski pod tytułem „Współpraca w zakresie nauki i innowacji” (”Collaboration on science and innovation”) zgodnie z prawdą wskazuje na dotychczasowe (w skali kilkunastu ubiegłych lat), silne zaangażowanie brytyjskich podmiotów przemysłowych i naukowych w rozwój programu Galileo i usługi o regulowanym publicznym dostępie PRS (ang. Public Regulated Service), która wykorzystuje sygnały szyfrowane. W dokumencie podkreślono, iż negocjacje na linii UE-Wlk. Brytania są i będą prowadzone oraz przedstawiono zdawkowy opis możliwości udziału w programie Galileo na przykładach takich krajów jak: Szwajcaria, Norwegia, Ukraina, Izrael czy USA.

Nowe światło na przyszłość Wielkiej Brytanii w kontekście jej udziału w europejskim systemie GNSS rzucają wydarzenia i wypowiedzi z ostatnich kilku miesięcy. Brytyjski dziennik „Financial Times” (FT) w drugiej połowie marca 2018 roku powołując się na wypowiedź jednego z przedstawicieli rządu brytyjskiego (nie podając jego nazwiska) przekazał, iż brytyjski resort obrony prowadzi „wczesne dyskusje” na temat budowy własnego, niezależnego systemu nawigacji satelitarnej. Taki wybór pozwoliłby na uniezależnienie się od amerykańskiego GPS oraz zapobiegałby wykluczenia Wielkiej Brytanii z pełnego wykorzystania usług PRS systemu Galileo. Jednakowoż informatorzy FT potwierdzają, że budowa indywidualnego systemu byłaby niezwykle kosztowna, a priorytetem rządu jest uporządkowanie z Brukselą zasad współpracy w tym obszarze. Urzędnik informujący redaktorów powoływał się na list, jaki w styczniu 2018 roku Komisja Europejska wystosowała do Londynu, w którym określiła swoje stanowisko mówiące, iż Wielka Brytania po 29 marca 2019 r. (po wyjściu z UE) stanie się tzw. „krajem trzecim”. Przyjęcie takiego stanowiska byłoby jednoznaczne z istotnym ograniczeniem udziału byłego kraju członkowskiego w dostępie do bardzo poufnych informacji na temat planów rozwoju technologii EGNSS i samego PRS po 2019 roku. Uznanie Wielkiej Brytanii jako „kraju trzeciego” po Brexicie zostało potwierdzone przez KE w ostatnich dniach oraz oznaczałoby w ramach obecnie ustalonych warunków, że wiele brytyjskich podmiotów byłoby wykluczonych z przetargów w ramach programu Galileo lub musiałoby przenieść produkcję do krajów członkowskich.

List Komisji Europejskiej dotyczący ograniczenia dostępu Wielkiej Brytanii do systemu Galileo oraz PRS, a także informacja o zainicjowaniu przez przedstawicieli rządu analiz związanych z projektem budowy własnego systemu nawigacji satelitarnej stały się początkiem lawiny spekulacji. Brytyjskie środowiska polityczne podejrzewają, iż aktualna sytuacja jest efektem silnego lobby francuskiego przemysłu kosmicznego, który po odejściu Wielkiej Brytanii stałby się najważniejszym beneficjentem przetargów zlecanych przez KE, dotyczących budowy infrastruktury systemu Galileo i samych satelitów.

Należy w tym miejscu podkreślić, iż Wielka Brytania od początków prac nad europejskim systemem Galileo wyróżnia się znaczącym wkładem w jego rozwój, a krajowe podmioty są silnie zaangażowane w budowę każdego z segmentów systemu (kosmiczny, naziemny/kontroli oraz użytkowników) oraz są dostawcami rozwiązań w obszarze wykorzystania PRS (patrz mapka w infografice). Brytyjska firma SSTL powstała jako spin-off Uniwersytetu w Surrey, będąca podmiotem podległym Airbus Defence & Space, jest partnerem niemieckiego OHB w budowie satelitów Galileo niezmiennie od pierwszych zamówień. Podczas, gdy OHB jest odpowiedzialny za platformę satelitarną Galileo Full Operational Capability (FOC) i integrację całego satelity, SSTL jest odpowiedzialny za dostarczenie, testy i integrację z podsystemów ładunku (ang. payload) nawigacyjnego. Podwykonawcami SSTL w projektach Galileo jest kilkanaście europejskich podmiotów (m.in. Szwajcarska firma Spectratime dostarcza atomowe wzorce czasu), z czego min. 2 posiadają siedziby w Wielkiej Brytanii.

Zaangażowanie brytyjskich podmiotów w system Galileo

Wspomniany wcześniej list KE wywołał duże zaniepokojenie wśród przedstawicielu rządu brytyjskiego. W sprawę uratowania korzystnej pozycji Brytyjczyków w europejskim programie Galileo włączona jest premier Wielkiej Brytanii Theresa May, minister biznesu i strategii przemysłowej Greg Clark, minister obrony Gavin Williamson, minister ds. brexitu David Davis oraz kanclerz skarbu Philip Hammond. Informatorzy FT twierdzą, iż przedstawiciele ESA zostali poinstruowani o istnieniu niezerowego prawdopodobieństwa na to, iż Wielka Brytania w 2019 roku będzie wykluczona z programu Galileo. Przyjęcie takiego stanowiska oznaczałoby wyłączenie Wielkiej Brytanii z kolejnej rundy kontraktów długoterminowych, które mają zostać przyznane w czerwcu (udzielone zamówienia mogłyby stać się nielegalne w dniu Brexitu w marcu 2019 r.). Według brytyjskiego ministra obrony nierozważne działania KE mogą wpłynąć nie tylko na bezpieczeństwo jego kraju, ale zaburzyłyby stabilność bezpieczeństwa całej Europy.

Stosunków nie ociepla fakt, iż w styczniu 2018 roku centrum monitorowania bezpieczeństwa Galileo (ang. Galileo security monitoring centre – GSMC) w wyniku głosowania krajów członkowskich EU zostało przeniesione z brytyjskiego Swanwick do Madrytu. Lokalizacja tej ważnej dla Galileo części segmentu kontroli została przyznana Brytyjczykom w wyniku procesu konkurencyjnego w 2010 roku. Nowa infrastruktura GSMC zostało zaimplementowana w pobliżu instalacji GNSS Services Center (GSC) w obrębie hiszpańskiego INTA (Narodowego Instytutu Techniki Kosmicznej) – odpowiednika agencji kosmicznej. Szacuje się, iż miejsce z obsługą GSMC związanych jest 30 miejsc pracy.

Wpływ Brexitu na brytyjski sektor kosmiczny / Kosmonauta.net

Były przewodniczący brytyjskiego stowarzyszenia przedsiębiorców sektora kosmicznego UKspace Richard Peckham oszacował, iż w przeciągu ostatniej dekady brytyjski sektor kosmiczny uzyskał przychody w wysokości 1 miliarda funtów brytyjskich wyłącznie z racji udziału w europejskim programie Galileo. Określił także, iż udział Wielkiej Brytanii w finansowaniu programu Galileo od 2003 roku to ok. 12%. Inny z przedstawicieli brytyjskiego przemysłu kosmicznego przekazał FT, że Kanadyjska firma CGI, której brytyjskie oddziały dostarczają rozwiązania systemowe oraz sprzętowe stanowiące zabezpieczenia segmentu naziemnego Galileo oraz kryptografię dla PRS, jest w trakcie przenoszenia prac do innych krajów UE z uwagi na nadchodzące strategiczne przetargi. 24 kwietnia 2018 roku rzecznik prasowy Airbusa potwierdził, iż w wyniku bieżących przetargów KE m.in. na obsługę segmentu naziemnego Galileo koncern zobowiązał się do przeniesienia części prac realizowanych w oddziale w Portsmouth do innych krajów UE po dniu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii.

Napięcie na linii Londyn-Bruksela osiągnęło punkt kulminacyjny w ostatnich dniach, kiedy opublikowano informację, iż brytyjski minister ds. biznesu Greg Clark potwierdza rozważania rządu na temat budowy własnego systemu nawigacji satelitarnej, a także pobiera porady prawne na temat tego, czy Wielka Brytania może odzyskać 1,4 miliarda euro zainwestowane w program Galileo od czasu rozpoczęcia projektu w 2003 r. Minister stwierdził, iż biorąc pod uwagę integralną rolę Wielkiej Brytanii w programie, wykluczenie tego kraju może spowodować lata opóźnień i wzrost kosztów sięgający miliardów euro. Ministrowie biorą także pod uwagę opcję wypowiedzenia pozwolenia dla UE na korzystanie z naziemnych stacji Galileo na dwóch brytyjskich terytoriach zamorskich, Falklandach i Wyspie Wniebowstąpienia na południowym Atlantyku.

Dziennik FT w ostatnich dniach potwierdził również, że przedstawiciele rządu Wielkiej Brytanii przygotowują się do zablokowania zamówień KE na kolejną partię satelitów Galileo oraz na obsługę segmentu naziemnego w ramach najbliższych głosowań ESA. Plan zamówień musi być przyjęty jednogłośnie przez kraje członkowskie ESA. Do marca 2019 roku Wielka Brytania jest krajem członkowskim UE, a po tym terminie nadal będzie należeć do ESA, które jest organizacją niezależną od UE.  Jednakże, wszystkie z zamówień zawierają zapisy, iż prace związane z wrażliwymi dla systemu danymi muszą po Brexicie być przeniesione do krajów UE.

Andrew Stroomer, dyrektor zarządzający w brytyjskim oddziale Airbusa stwierdził, iż w przypadku gdy Wielka Brytania zdecyduje się a budowę własnego systemu nawigacji satelitarnej, to brytyjscy przedstawiciele jego korporacji będą mieli odpowiednie umiejętności i wiedzę na wsparcie jego rozwoju na różnych etapach. Inni przedstawiciele przemysłu potwierdzają, iż rząd brytyjski poważnie rozważa tańsze niż Galileo alternatywy pozycjonowania satelitarnego dla potrzeb bezpieczeństwa i obronności państwa. W ostatnich dniach w mediach pojawiły się również dyskusje na temat potencjalnych kierunków współpracy Brytyjczyków, wskazując na byłe kolonie Wspólnoty Brytyjskiej, Kanadę, Australię i Nową Zelandię. W ostatnich latach Australia ogłosiła poważne inicjatywy w zakresie rozwoju własnego programu kosmicznego i stanowiłaby wartościowego partnera w rozwoju niezależnego systemu nawigacji.

Uzasadnione jest zatem postawienie w tym miejscu pytania, czy w najbliższych kilkunastu latach będziemy świadkami powstawania kolejnego systemu GNSS? Wszystko wskazuje na to, iż mogłoby to być jakieś zupełnie innowacyjne z uwagi na zmniejszanie kosztów przy jednoczesnym zachowaniu wysokich parametrów dokładnościowych podejście do wyznaczania pozycji na powierzchni Ziemi z użyciem satelitów. Wg redaktorów kosmonauta.net należy w tym kontekście zwracać uwagę na niższe, niż w przypadku standardowych GNSS orbity, i być może na zastosowanie mniejszej klasy satelitów. Być może w brytyjskim GNSS wykorzystywane byłoby zjawisko Dopplera do wyznaczania pozycji. Niemniej jednak należy się zastanowić, czy potencjał brytyjskich podmiotów i wymienione założenia pozwolą na zbudowanie w krótkim czasie systemu pozycjonowania spełniającego potrzeby użytkowników cywilnych i wojskowych? Dla dobra systemu Galileo miejmy nadzieję, że aktualne działania są przykładem zachowań typu akcja-reakcja i niebawem dojdzie do porozumienia stron, którego rezultatem będzie dalszy rozwój EGNSS.

Źródła:
Źródła internetowe: GPS World, Financial Times

Ważne: artykuł chroniony prawem autorskim, co oznacza że wszelkie prawa, w tym Autorów i Wydawcy są zastrzeżone. Zabronione jest dalsze rozpowszechnianie tego artykułu w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody ze strony właściciela serwisu Kosmonauta.net – firmy Blue Dot Solutions. Napisz do nas wiadomość z prośbą o wykorzystanie. Niniejsze ograniczenia dotyczą także współpracujących z nami serwisów.

6 komentarzy

  1. “Plan zamówień musi być przyjęty jednogłośnie przez kraje członkowskie ESA. Do marca 2019 roku Wielka Brytania jest krajem członkowskim”
    Nieprawda jest, ze po marcu 2019 UK przestaje byc krajem czlonkowskim ESA. Wielokrotnie powtarzano ze wyjscie z UE nie rowna sie opuszczeniu ESA.

    • Krzysztof Kanawka on

      Ta część tekstu została doprecyzowana – chodzi tu oczywiście o obecność w UE, a nie ESA.

  2. Navigator One on

    Artykuł dość ciekawy pomimo, że “sklejka” gazetowych sensacji ze świata.
    A z tym zjawiskiem dopplera do określania pozycji to już odlecieliście zupełnie – nie dostrzegacie gdzie idzie techniczny rozwój GNSS i systemów pozycjonowania. Wiedzy technicznej by się trochę więcej przydało.

    • Dostrzegamy aktualne kierunki rozwoju GNSS, lecz należy w kontekście tego artykułu mieć na uwadze ograniczony budżet Wlk. Brytanii (prawdopodobnie takie koszty nie były planowane) oraz określony czas na budowę systemu, który by zaspokoił potrzeby użytkowników cywilnych i wojskowych. Zjawisko Dopplera jest wykorzystywane (np. w http://www.argos-system.org) , ale ograniczenia takich systemów są powszechnie znane (głównie niska dokładność i ograniczona dostępność), co aktualnie powoduje iż są one stosowane tylko w określonych obszarach. Jednakowoż dalszy rozwój tej techniki jest możliwy.
      Zapraszamy do uszczegółowiania potencjalnych kierunków rozwoju brytyjskiego GNSS wg czytelników kosmonauta.net, być może wywiąże się tutaj bardzo ciekawa dyskusja!

      • Navigator One on

        Szanowny Panie Macieju,
        Nie tylko Argos, do tego jeszcze działa Cospas-Sarsat, ale to są systemy z lat 70- tych i wystarczą dziś dla celów Poszukiwania i Ratownictwa, bo tam wymagania w zakresie dokładności pozycji są na poziomie kilometrowym i gorzej. Dla tego rodzaju pozycjonowania w nawigacji wystarczają.
        A gdzie się podziały dopplerowskie satelitarne systemy pozycyjne takie jak Transit i Cykada (też z lat 70-tych)?. Skończyły swój żywot gdy weszły systemy z widmem rozproszonym, gdzie pozycję określa się metodami korelacyjnymi opartymi o kody PRN. Podobnie systemy hiperboliczne z niemodulowanym sygnałem Decca, Omega, polski AD2 i klasyczny hiperboliczny Loran (zapewne niebawem).
        Metoda dopplerowska jest złożona obliczeniowo i mocno zależna od poprawnych danych o kursie i prędkości obiektu (1 węzeł błędu prędkości zwiększa błąd pozycji o 100 m), stąd nadaje się najlepiej do mierzenia prędkości samochodów (radar policyjny) na małych odległościach, a i też już z niej niedawno zrezygnowali na rzecz znacznie precyzyjniejszych – pomiarów laserowych. Dziś zjawisko dopplera jeszcze działa w nawigacji z powodzeniem w procesie cumowania statków do nabrzeży (taki system mamy w Porcie Północnym w GDA), chyba w samochodowych czujnikach odległości, ale to na małych odległościach.
        pozdrawiam serdecznie
        Navigator One

        • Szanowny Navigator One,

          Dziękuję za uzupełnienie. Jesteśmy dumni z faktu, iż czytelnicy kosmonauta.net są tak aktywni, śledzą nasze teksty i zostawiają bardzo ciekawe i konstruktywne komentarze.
          Argos został podany jako przykład jednego z działających aktualnie systemów satelitarnych wykorzystujących efekt Dopplera.
          Zgadzamy się w pełni z pozostawionym komentarzem. Niemniej jednak “era Space 4.0” (nie boimy się używać tego pojęcia – definicja ery Space 4.0 trafnie opisuje aktualne kierunki rozwoju sektora kosmicznego) niesie ze sobą określone konsekwencje i zdecydowanie większa część z nich jest pozytywna. Zmiany te mogą wpłynąć również na obszar usług PNT.

          W mediach brytyjskich pojawiały się informacje o rozmowach na poziomie rządu, dotyczących różnych wariantów budowy systemu nawigacji. Rozwijany przez Brytyjczyków system może być we wczesnych fazach traktowany jako uzupełniający do istniejących GNSS, wykorzystywanych na mocy istniejących lub nowo zawieranych porozumień.

          Analiza przyszłościowych rozwiązań wykorzystujących m.in. efekt Dopplera została w czerwcu 2017 r. przedstawiona w piśmie branżowym (artykuł autorstwa kilku naukowców i inżynierów), do którego odsyłamy (jako jeden z wielu przykładów) poprzez link: http://gpsworld.com/innovation-navigation-from-leo/ . Są to rozważania związane z uruchomieniem usługi Iridium Satellite Time and Location System i przyszłościowym potencjałem podobnych technik pozycjonowania.

          Pozdrawiam,
          M Gr