15 lat od katastrofy promu Columbia

0

Mija właśnie 15 lat od katastrofy promu Columbia. Była to druga i ostatnia tragedia ery wahadłowców.

Pierwszego lutego 2003 roku prom Columbia wracał na Ziemię po długiej misji orbitalnej STS-107. Na pokładzie Columbii znajdowała się siedmioosobowa załoga, w tym pierwszy astronauta z Izraela. O godzinie 14:59 CET, na zaledwie 17 minut przed planowanym lądowaniem na Florydzie, nastąpiła ostatnia komunikacja z promem:

Widok na kontrolę lotu tuż po utracie kontaktu z Columbią - 14:59 CET, 1 lutego 2003 roku / Credits - NASA

Widok na kontrolę lotu tuż po utracie kontaktu z Columbią – 14:59 CET, 1 lutego 2003 roku / Credits – NASA

„And Columbia, Houston, we see your tire pressure messages and we did not copy your last call.”
(tłum.: „Columbia, tu Houston, odczytaliśmy wiadomości odnośnie ciśnienia opon, ale nie zrozumieliśmy ostatniej komunikacji”).

O godzinie 14:59 i 37 sekund (CET) dowódca misji STS-107 odpowiedział: „Roger, bo…”.

Komunikat został przerwany w połowie słowa. Jak się później okazało, był to ostatni odebrany sygnał z promu Columbia, choć kontrola lotu jeszcze o tym nie wiedziała. W tym samym czasie prom doświadczał już coraz większej fragmentacji i w ciągu kilku kolejnych minut został całkowicie zniszczony. Zginęła cała załoga, dla której nie było najmniejszej szansy ratunku*.

Zsynchronizowany zapis ostatnich chwil promu Columbia / Credits – Chris Valentine

Koniec ery wahadłowców i program Constellation

Proces niszczenia promu - do utraty kontaktu od momentu zniszczenia konstrukcji Columbii / Credits - NASA

Proces niszczenia promu – do utraty kontaktu od momentu zniszczenia konstrukcji Columbii / Credits – NASA

Po katastrofie powołano specjalną komisję (Columbia Accident Investigation Board, CAIB), która miała zbadać okoliczności tej katastrofy oraz wskazać potrzebne zmiany, aby wahadłowce mogły znów wrócić do służby. CAIB opublikowała pierwszy raport z katastrofy 26 sierpnia 2003 roku. Raport wskazał techniczną przyczynę katastrofy – uszkodzenie krawędzi natarcia lewego skrzydła podczas startu oraz organizacyjną – nieodpowiednią kulturę pracy w NASA.

Podobnie jak w przypadku katastrofy promu Challenger, i w przypadku Columbii, wykazano wiele problemów w relacjach pomiędzy pracownikami różnych szczebli w tej agencji. W konsekwencji, nastąpiło kilka zmian w kadrze programu wahadłowców (spośród których najbardziej rozpoznawalny stał się Wayne Hale) i sposobie wymiany informacji pomiędzy pracownikami. Dzięki tym zmianom udało się przeprowadzić bezpiecznie kolejne misje wahadłowców. Było jednak wówczas już jasne – era wahadłowców dobiega końca.

Ostatnia konfiguracja programu Constellation: kapsuła Orion i lądownik Altair / Credits - NASA

Ostatnia konfiguracja programu Constellation: kapsuła Orion i lądownik Altair / Credits – NASA

Katastrofa promu Columbia była jednym z głównych motorów do ogłoszenia zmiany celu nadrzędnego planów rozwoju NASA. Uformowany został program Constellation, który miał na celu powrót człowieka na Księżyc jeszcze przed 2020 rokiem. Program Constellation bardzo szybko zaczął doświadczać opóźnień.

W maju 2009 roku, zaledwie 4 miesiące po objęciu urzędu prezydenta USA przez Baracka Obamę, pracę rozpoczęła tzw. komisja Augustine. Ta komisja miała zweryfikować, czy program powrotu na Księżyc w ramach Constellation jest wykonalny. Już wówczas powszechnie było wiadomo, że Constellation boryka się z potężnymi problemami – zarówno technicznymi jak i finansowymi.

Końcowy raport komisji Augustine został opublikowany w październiku 2009 roku. Zawierał on krytykę programu Constellation i propozycję zastąpienia nową strategią eksploracji. Tak narodziła się koncepcja strategii „Flexible Path”, której celem nadrzędnym jest Czerwona Planeta. Constellation na oficjalnie zakończył się w 2010 roku. Przez kolejne lata trwał (lub nadal trwa) Flexible Path, jednak ostatnio został on wzbogacony o “Space Policy Directive 1“, w której celem (znów) jest Księżyc.

Od STS-135 do CST-100 i Dragona 2 oraz MPCV Orion

Ostatecznie, po dodaniu kilku misji (w tym STS-125 do kosmicznego teleskopu Hubble), kres lotów wahadłowców nastąpił w połowie 2011 roku. Na ostatnią, również dodatkową, misję wybrano prom Atlantis do lotu o oznaczeniu STS-135. Tamta wyprawa zakończyła się 21 lipca 2011 roku udanym lądowaniem w KSC na Florydzie.

Załogowy Dragon w kosmosie - wizualizacja / Credit: SpaceX

Załogowy Dragon w kosmosie – wizualizacja / Credit: SpaceX

Przez kolejne lata trwały prace nad komercyjnymi pojazdami, które miały dostarczać astronautów na niską orbitę okołoziemską (LEO), do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Niestety, wskutek opóźnień (spowodowanych też redukcją nakładów ze strony NASA), pierwsze testowe loty kapsuł CST-100 i Dragon 2 nastąpią dopiero w tym lub 2019 roku. Cześć opóźnień jest związana z wymogami bezpieczeństwa lotów obu pojazdów.

MPCV Orion z Europejskim modułem serwisowym oraz górnym stopniem rakiety SLS / Credits: NASA

MPCV Orion z Europejskim modułem serwisowym oraz górnym stopniem rakiety SLS / Credits: NASA

Równolegle postępują prace nad pojazdem do lotów poza bezpośrednie otoczenie Ziemi (BEO). Tym pojazdem jest kapsuła MPCV Orion z europejskim modułem napędowym. Pierwszy lot tej kapsuły, oznaczony Exploration Flight Test – 1 odbył się w grudniu 2014 roku. Natomiast pierwszy lot eksploracyjny (EM-1, bezzałogowy), opóźnił się do grudnia 2019. Dziś wiadomo, że ten termin również się opóźni – być może aż do 2020 roku.

Ryzyko przyszłych podróży załogowych?

Od 2003 roku nie wydarzyła się żadna katastrofa w załogowym programie kosmicznym. Częściowo ma to z pewnością związek z formą lotów załogowych, które odbywały się ku ISS (nie licząc misji STS-125 do teleskopu Hubble oraz chińskich misji), a częściowo z większą dbałością agencji kosmicznych o bezpieczeństwo lotów.

Wiele jednak wskazuje na to, że w przyszłej dekadzie rozpocznie się nowa era załogowej astronautyki. Astronauci zaczną wykonywać nowe typy misji: loty na komercyjnych pojazdach oraz na orbitę wokół Księżyca. Prawdopodobnie zostanie także zbudowana stacja “Deep Space Gateway” (DSG). Astronauci będą zatem wystawieni na wyższy poziom ryzyka niż wcześniej – z niektórych typów misji nie będzie możliwy szybki powrót na Ziemię. Z tego też powodu lot załogowy na Marsa wciąż wydaje się być dość odległy – także z uwagi na niedopracowane technologie podtrzymania życia.

Misja STS-107 wykazała, że nawet podczas “rutynowych” lotów orbitalnych może dojść do tragedii. Lekceważenie zidentyfikowanego już ryzyka oraz brak chęci niezależnej weryfikacji potencjalnego problemu może doprowadzić do śmierci astronautów. Wydaje się jednak, że czasy ignorowania takiego ryzyka to już przeszłość, co jednak nie oznacza, że planowane załogowe misje BEO będą bezpieczniejsze. Dlatego ważne jest, by wyciągać odpowiednie wnioski z katastrof – takich jak STS-107 – i aby pamięć o poległych astronautach nie odeszła w zapomnienie.

Polecamy nasz szczegółowy artykuł dotyczący katastrofy promu Columbia (napisany w dziesiątą rocznicę końca misji STS-107).

* Celem misji STS-107 nie była ISS, dlatego też niemożliwe było przycumowanie do stacji jako “bezpiecznego miejsca” dla załogi promu Columbia.

Comments are closed.