Skąd przybyła do nas 1I/2017 U1?

1

Trwają obserwacje i badania międzygwiezdnego przybysza – planetoidy 1I/2017 U1. Skąd przybył do nas ten obiekt?

Opowieść o “międzygwiezdnym wędrowcu” jest niesamowita: zaledwie miesiąc temu w ramach programu Pan-STARRS (Panoramic Survey Telescope And Rapid Response System) został odkryty nowy obiekt. Jego peryhelium, czyli punkt najbliższy Słońcu, nastąpiło we wrześniu w odległości około 0,25 jednostki astronomicznej. Początkowo wydawało się, że jest to kometa. Obiekt otrzymał wstępne oznaczenie C/2017 U1 (PANSTARRS). Jasność obiektu w trakcie odkrycia wyniosła zaledwie około +20 magnitudo.

W wewnętrznym Układzie Słonecznym ta “kometa” poruszała się z dużą prędkością. W peryhelium prędkość tego obiektu przekroczyła 85 km/s. Trajektoria orbity i dodatkowe wyliczenia pozwoliły na jednoznaczne zweryfikowanie natury tego niecodziennego gościa: spoza Układu Słonecznego. Jest to pierwsze tego typu odkrycie.

Po dyskusji wewnątrz International Astronomical Union (IAU), postanowiono wprowadzić nowe oznaczenie dla takich międzygwiezdnych wędrowców. Obiekt otrzymał oznaczenie 1I/2017 U1 i nazwę Oumuamua.

W momencie wykrycia 1I/2017 U1 znajdowała się zaledwie 0,2 jednostki astronomicznej od Ziemi. Prawdopodobnie częściowo dzięki temu ta planetoida została odkryta – inne międzygwiezdne obiekty przelatują w pobliżu Słońca w większej odległości od naszej planety, a co za tym idzie – znacznie trudniej je wykryć przez obserwatoria astronomiczne.

Trajektoria orbity 1I/2017 U1 / Credits – ESO, M. Kornmesser, L.Calcada, Azul Cobalto

Zaskakujący kształt 1I/2017 U1?

Aktualnie trwa seria obserwacji 1I/2017 U1. Pierwsze opublikowane wyniki obserwacji 1I/2017 U1 nie były dość zaskakujące: z obserwacji wynikało planetoida ma bardzo podłużny kształt – około 30 x 30 x 180 metrów (stosunek długości ok. 1:6). Okres obrotu wynosi ponad osiem godzin. Kolor 1I/2017 U1 jest czerwonawy lub “rdzawy” – dość podobny do wielu obiektów w naszym Układzie Słonecznym, w szczególności do niektórych przedstawicieli planetoid trojańskich Jowisza.

Kilka dni później pojawiła się kolejna publikacja naukowa. Dwudziestego listopada Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO) opublikowało informacje o wynikach pomiarów innej grupy astronomów. Praca podsumowująca badania zespołu pod przewodnictwem Karen Meech z hawajskiego Institute of Astronomy została opublikowana na łamach prestiżowego czasopisma Nature. Do pomiarów wykorzystano potężne obserwatorium o nazwie Bardzo Duży Teleskop (VLT). Wyniki okazały się bardzo zaskakujące.

Przede wszystkim 1I/2017 U1 okazała się być dłuższym obiektem. Zespół Karen Meech uważa, że 1I/2017 U1 ma przynajmniej 400 metrów długości. Możliwe zatem, że stosunek długości to w tym przypadku aż 1:10. Okres obrotu obiektu wynosi około 7,3 godziny. Nie wykryto oznak aktywności wokół 1I/2017 U1 – co raczej sugeruje, że jest to planetoida a nie kometa.

Tego typu obiekt nie przypomina żadnej planetoidy, jaką znamy z naszego Układu Słonecznego. Taki stosunek długości jest bardzo zaskakujący i jest obecnie przedmiotem innych obserwacji. Z dostępnych informacji wynika, że obserwacje wykonuje m.in. kosmiczny teleskop Hubble (HST) i wstępne wyniki będą znane na początku grudnia. Wówczas kształt 1I/2017 U1 zostanie jeszcze raz zweryfikowany.

Skąd przybyła do nas 1I/2017 U1?

1I/2017 U1 przybyła do nas z gwiazdozbioru Lutni, z obszaru około gwiazdy Wega. Jednakże, 300 tysięcy lat temu (czyli czas w jakim 1I/2017 U1 podróżowałaby od tej gwiazdy do nas) Wega znajdowała się w innym miejscu. Jest zatem pewne, że 1I/2017 U1 przybyła do nas od innej gwiazdy, znacznie dalej leżącej.

Wyliczenia sugerują, że 1I/2017 U1 bardziej “dryfowała” w lokalnej przestrzeni międzygwiezdnej z niewielką prędkością. Sugeruje to, że ten obiekt nie pochodzi ze środkowej części naszej Drogi Mlecznej, gdyż w takim przypadku prędkość obiektu byłaby znacznie większa. Co więcej, warto tu dodać, że nasze Słońce porusza się mniej więcej w kierunku gwiazdozbioru Lutni, stąd “przechwycenie” takiego “dryfującego” obiektu jest bardziej prawdopodobne.

Możliwe, że międzygwiezdna podróż po Drodze Mlecznej trwała nawet i setki milionów albo i kilka miliardów lat. W tym czasie planetoida mogła się zbliżyć do innych gwiazd a nawet i wykonać przelot podobny do tego obok naszego Słońca. W takim przypadku czerwona powierzchnia 1I/2017 U1 jest zrozumiała, gdyż wystawienie na promieniowanie z różnych gwiazd, w tym znacznie potężniejszych od Słońca, spowodowało zmianę na ten kolor.

Układ, w którym 1I/2017 U1 powstał, prawdopodobnie posiadał odpowiednika naszego Jowisza i/lub Neptuna. Dzięki takiej masywnej planecie możliwe było “wyrzucenie” 1I/2017 U1 poza układ planetarny w otchłań przestrzeni międzygwiezdnej naszej Drogi Mlecznej. To z kolei sugeruje, że gazowe giganty, krążące tak jak w naszym Układzie Słonecznym – z dala od swych gwiazd – są powszechne we Wszechświecie.

Czy 1I/2017 U1 może być sztucznym obiektem?

Prawie bez wątpienia 1I/2017 U1 jest naturalnym obiektem, powstałym w układzie planetarnym podobnym do naszego. Oczywiście, istnieje znikome, ale niezerowe prawdopodobieństwo, że 1I/2017 U1 jest sztucznym obiektem, stworzonym przez inną cywilizację. Ta możliwość rozpala wyobraźnię mediów na całym świecie – szczególnie po doniesieniach o kształcie.

Jeśli 1I/2017 U1 jest sztucznym obiektem – sondą z innego układu planetarnego – wówczas z pewnością od dawna nie jest to aktywny obiekt. Kształt zmiany jasności nie jest regularny, co sugeruje duże niejednorodności na powierzchni tego obiektu. Okres obrotu (ponad 8 godzin) sugeruje raczej bezwładne dryfowanie, podobne do sztucznych satelitów, nad którymi utracono kontrolę. Te dwa fakty sugerują, że 1I/2017 U1 jest naturalnym obiektem.

Ważne: artykuł chroniony prawem autorskim, co oznacza że wszelkie prawa, w tym Autorów i Wydawcy są zastrzeżone. Zabronione jest dalsze rozpowszechnianie tego artykułu w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody ze strony właściciela serwisu Kosmonauta.net – firmy Blue Dot Solutions. Napisz do nas wiadomość z prośbą o wykorzystanie. Niniejsze ograniczenia dotyczą także współpracujących z nami serwisów.

Jeden komentarz

  1. Nie wierzę że jest to obiekt sztuczny …ale chcę zaznaczyć że taka 400-metrowa długa obracająca się skała, była by idealnym habitatem dla międzygwiazdowych podróżników. Gdyby na jednym, lub obu krańcach zbudować stacje, to “siła odśrodkowa” symulowała by grawitację. Wydrążone wnętrze byłyby zaś dobrym schronieniem przed promieniowaniem. W takiej skale można by nawet wysłać w kosmos przetrwalniki życia, pod warunkiem jednak systemu który uruchomi się pod wpływem bliskości gwiazdy i wypuści jakąś “kapsułę” w kierunku planety – w przeciwnym razie ryzyko ściągnięcie całości przez gwiazdę było by zbyt duże.