14 IV 1981 – lądowanie STS-1

9

Pierwsze lądowanie amerykańskiego promu kosmicznego było dużym wydarzeniem w USA.

Pierwszą misją programu STS (Space Transportation System) był lot promu Columbia w kwietniu 1981 roku. Start tego wahadłowca nastąpił 12 kwietnia 1981 – w dwudziestą rocznicę pierwszego lotu orbitalnego. Oznaczenie tej misji to STS-1.

Start promu był widowiskiem oglądanym przez setki tysięcy ludzi – zarówno przed telewizorami jak i na Florydzie, dookoła Kennedy Space Center. Wówczas panowało przekonanie, że wraz z początkiem programu STS rozpocznie się era prostego, częstego i masowego dostępu do niskiej orbity okołoziemskiej (LEO). Misja STS-1 miała być jedną z dziesiątków, jakie miały nastąpić w kolejnych latach.

Prom Columbia po lądowaniu w Edwards / Credits - NASA

Prom Columbia po lądowaniu w Edwards / Credits – NASA

Załogę misji STS-1 stanowiło dwóch amerykańskich astronautów. Dowódcą lotu był weteran John Young – ten astronauta wcześniej uczestniczył w dwóch misjach misjach Gemini i dwóch programu Apollo (dotarł także na Księżyc). Pilotem misji STS-1 był Robert Crippen, dla którego był to pierwszy lot w przestrzeń kosmiczną, lecz nie był to w żadnym przypadku “nowicjusz”, gdyż przez długi czas był on astronautą NASA, wspierającym działania przy kilku ważnych misjach lat 70 XX wieku.

Dwa dni i sześć godzin później prom Columbia powrócił na Ziemię. Powrót był zupełnie inny, niż wcześniejsze amerykańskie misje programów Mercury, Gemini i Apollo – pojazd wylądował na długim pasie zamiast wodowania w oceanie. Oczywiście, koniec pierwszej misji wahadłowca także wywołał duże zainteresowanie – poniższe nagranie to zapis programu TV od momentu zbliżania się promu do wybrzeży Kalifornii aż do momentu, gdy astronauci odjechali od Columbii. Lądowanie nastąpiło w bazie Edwards – łącznie w trakcie programu STS zakończyło się tam 54 wypraw orbitalnych amerykańskich promów.

Ten zapis pokazuje jak dużo technologii związanych z promami kosmicznymi zmieniło się przez dekady programu STS. Przede wszystkim doszło do znacznego rozwoju technologii komunikacyjnych – podczas ostatnich misji wahadłowców możliwe było oglądanie “na żywo”, także poprzez internet widoku z perspektywy pilota prowadzącego wahadłowiec do lądowania.

Zapis zawiera także jedną ciekawostkę – są nim odwołania do płytek termicznych wahadłowca, które przez lata sprawiały dużo problemów. John Young, po wyjściu z wahadłowca po lądowaniu, dokonuje krótkiej inspekcji promu (w bardzo radosnym nastroju) i spogląda także na płytki termiczne promu. W niektórych miejscach można dostrzec pewne uszkodzenia tej delikatnej osłony termicznej.

Prom Columbia do misji STS-1 wystartował z wyrzutni LC-39A. Z tej samej wyrzutni wystartowała potężna rakieta Saturn V, która wyniosła historyczną misję Apollo 11. Niestety, z LC-39A prom Columbia wyruszył także w swoją ostatnią misję – STS-107, która zakończyła się tragicznie. Dziś z tej wyrzutni latają rakiety Falcon firmy SpaceX.

Lądowanie promu Columbia – koniec misji STS-1 / Credits – Golden Pacific Media

(NASA)

9 komentarzy

  1. POSLUCHAJCIE CO MOWIL YOUNG -o korzysciach z promu: regularny dostep do kosmosu, kolonizacja, 0.1 kosztow budowy stacji kosmicznej. nic z tego nie wyszlo . jak mogl nie wiedziec o kosztach? nauczka dla nas jak nie ufac ekspertom i politykom.

  2. W 1981 to ja się urodziłem, więc ominął mnie pierwszy lot Columbii, natomiast doskonale pamiętam tragiczny finał ostatniego lotu: siedziałem w przychodni i czytałem wiadomości na telefonie przez WAP.
    Ale do rzeczy: kiedy wahadłowce latały, były dla mnie codziennością, niczym specjalnym, startowały po sześć razy w roku, rutyna. Ale kiedy teraz patrzę na te cuda techniki, dochodzę do wniosku, że zatoczyliśmy dziwaczne koło: wróciliśmy do kapsuł, zupełnie jak w latach 60’tych. Promy kosmiczne wydawały się być zapowiedzią nowej ery w podboju kosmosu, czasem odnoszę wrażenie, że zaprzepaszczona została ogromna szansa, dlatego też trzymam kciuki u rąk i nóg za powodzenie mini-promu DreamChaser firmy SNC.

    • PROMY TO BLAD. waza duzo a ladunek maly. czyli rakieta duza a maly efekt. czyli koszt duzy za pare dni pokrecenia sie wokol ziemi. DreamChaser nie uda sie.

      • Promy miały jednak pewne zalety w stosunku do kapsuł: można ich było użyć do wynoszenia jednocześnie dwudziestu ton ładunku i astronautów, można było użyć ich do serwisowania satelitów na orbicie, jak choćby teleskopu Hubble’a, a ponadto można było za ich pomocą sprowadzać duże ładunki z orbity na ziemię.

      • Co ty za bzdury opowiadasz? Jaki “mały ładunek”? Promy mogły wynieść jednorazowo do 25t na LEO, do tego, jak w przypadku stacji kosmicznej, były od razu czymś w rodzaju “kosmicznej brygadówki”, która zapewniała ekipę do zmontowania…
        Weź mniej trochę tych słitaśnych animowanych filmików, bo współczesne “kapsułki” poza lataniem na ISS do niczego innego się nie nadają…
        Poza tym, ciekaw jestem jak kosztowo wyjdą te słynne BFR, które też mają co chwila latać w kosmos.
        Promy były drogie ALE z drugiej strony, to trochę tak, jakby linie lotnicze ciągle latały dzisiaj samolotami opracowanymi w połowie lat 70 i narzekały, że są głośne, dużo palą etc… czy 30 lat eksploatacji tych maszyn to naprawdę za mało, aby zbudować sensowny STS 2.0 ? Czy naprawdę przez 30 lat nie dało się rozwiązać raz na zawsze problemu odpadającej pianki z ET? Czy może po prostu promy stały się pierwszą ofiarą nadmiernej biurokratyzacji i korporacyjności w NASA…
        Zwłaszcza, że gdyby agencja pomyślała, to mogłaby wykorzystać promy jako nosiciela i “sprowadzacza” dla kapsuł Orion (oczywiście, odpowiednio wówczas dostosowanych do gabarytów ładowni). Sama budowa Oriona/MPCV też byłaby w takim przypadku dużo prostsza, a i załogi, po długich misjach kosmicznych, dzięki promom, miałyby zapewnione możliwie najlżejsze lądowanie (najniższe przeciążenia) jakie są możliwe…

        • NIE MA ZALET PROMOW: dla dzisiejszej techniki. po prostu 20 t mozna wyniesc protonem itp. serwis: moze zrobic zaloga stacji modulowej. teleskop hubblea mozna budowac na trwalosc jak satelity KH 11. np po 10 latach wystrzelic nowy. STS niemal niczego nie sprowadzal z orbity.

          • “po prostu 20 t mozna wyniesc protonem”

            Załogi nie wyniesiesz Protonem.Czym przechwyciłbyś Hubble`a bo promy miały robotyczne ramię?Nawet spaceru kosmicznego nie wykonałbyś obecnie np.z Sojuza gdzie załoga siedzi ściśnięta jak sardynki w puszce.Gdzie narzędzia?Gdzie części zamienne?

            “teleskop hubblea mozna budowac na trwalosc jak satelity KH 11. np po 10 latach wystrzelic nowy”

            …i płacić 1-2mld $?Chyba lepiej jednak go podtrzymywać przy życiu i serwisować jak najdłużej.

            “STS niemal niczego nie sprowadzal z orbity.”

            Bardzo często sprowadzał ładunki z orbity na Ziemię.W czasie całej swojej służby przeszło 100ton

  3. “Dziś z tej wyrzutni latają rakiety Falcon firmy SpaceX.”
    ?
    Rakiety nie latają. Nadal startują.
    🙂