Orbity czterech nowych obiektów krążących w zewnętrznym Układzie Słonecznym sugerują brak oddziaływania grawitacyjnego od nieznanej masywnej planety. Czy to oznacza, że „Planeta 9” nie istnieje?

Orbity sześciu odległych obiektów, które wspólnie mogą świadczyć o istnieniu “Planety 9” / Credits – Źródło: Caltech/R. Hurt (IPAC)
Konstantin Batygin i Michael Brown opowiadają o swoich badaniach / Credits – caltech
Aktualnie trwają „łowy” na ten obiekt – w niektórych programach mogą uczestniczyć także amatorzy. W ramach kilku programów obserwacyjnych udało się już wykryć kilku pierwszych kandydatów na tę planetę. Prawdopodobnie są to małe obiekty, o średnicach do kilkuset kilometrów – z całą pewnością nie obiekty planetarne.
„Planeta 9” nie istnieje?
Z drugiej strony, najnowsze odkrycia czterech małych obiektów, których orbity powinny być zaburzane przez „Planetę 9” sugerują, że takich zaburzeń nie ma. Ich orbity to przynajmniej 250 jednostek astronomicznych od Słońca.
Te obiekty zostały znalezione w ramach przeglądu nieba o nazwie Outer Solar System Origins Survey (OSSOS). Celem OSSOS jest poszukiwanie małych obiektów poza orbitą Neptuna. Projekt OSSOS używa m.in. 3,6 metrowego teleskopu na Manua Kea na Hawajach.
Argumenty za „Planetą 9” skupiają się głównie na analizie statystycznej orbit sześciu wyżej wspomnianych obiektów. Aktualnie ludzkość zna 12 takich obiektów i tylko sześć z nich przejawia korelację orbit, która by mogła sugerować istnienie „Planety 9”. Oznacza to, że zaobserwowane ułożenie sześciu większych obiektów może być zupełnie przypadkowe.
Czy „Planeta 10” istnieje?
Co ciekawe, kilka dni temu pojawiła się publikacja dotycząca jeszcze jednego nieznanego obiektu w naszym Układzie Słonecznym. Ta „Planeta 10” byłaby mniejsza od „Planety 9” i jednocześnie krążyłaby bliżej Słońca – około 60 jednostek astronomicznych. W tamtym regionie Układu Słonecznego krąży kilka małych obiektów, których orbity mają podobną nieregularność, być może powstałą w wyniku oddziaływania nieznanej jeszcze planety. W tym przypadku prace i poszukiwania się dopiero zaczynają.
(Nature)
2 komentarze
Myślę że jeśli nie zaczniemy kolonizować przynajmniej Układu Słonecznego i nie zaczniemy przenosić generacji energii i ciężkiego przemysłu na orbitę to się powyrzynamy jak banda dzikusów. Obecna narracja polityków jest taka że żyjemy na planecie o graniczonych zasobach i tak pozostanie. Wojny i stopniowe ograniczanie wolności człowieka nawet w rzekomych demokracjach jest podpierane przez tą narrację. A wszystko po to żeby interes się kręcił i żeby biedni zostali biedni.
Można się spodziewać że polityce wszelkiej maści, po wszystkich stronach konfliktów zakażą lotów kosmicznych jeśli zacznie im się wydawać że mołoby to uwolnić ludzkość z tego błędnego koła. A wkrótce potem kolejna wywołana przez nich wojna wymknie im się spod kontroli i będzie szach-mat.
Mam nadzieję że to tylko poniedziałkowy dół mówi przeze mnie :/
Bardzo ciekawe, jak wiele jeszcze nie wiemy o własnym układzie Słonecznym, a myślimy o podróżach międzygwiezdnych…
Najpierw stała baza na księżycu, później kolonizacja Marsa lub mniejszych obiektów, a w międzyczasie poznawanie najdalszych zakątków naszego układu.
Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek dolecimy do innej gwiazdy, czy przypadkiem sami się wcześniej nie wykończymy?