Komu zagraża Elon Musk i firma SpaceX?

6

Dokonania firmy SpaceX są z wielkim zainteresowaniem śledzone nie tylko przez interesujących się astronautyką. SpaceX zawdzięcza to nowatorskim rozwiązaniom technicznym oraz manifestowanym wielkim ambicjom, ale chyba najbardziej aktywności medialnej charyzmatycznego założyciela i dyrektora – Elona Muska.

Ten 45-letni miliarder pochodzący z RPA, ciągle cieszący się aparycją nastolatka, dorobił się na przełomie wieków na usłudze PayPal. Teraz jako właściciel i współwłaściciel SpaceX, a także fabryki samochodów elektrycznych Tesla, dba o to, by jego firmy nie straciły zainteresowania mediów. Musk chętnie udziela obszernych wywiadów, w których barwnie opowiada o swoich marzeniach i planach. Jego niezwykle ambitne wizje kolonizacji Marsa są wręcz fantastyczne, ale wielu jego zwolenników jest przekonanych, że są one w zasięgu Muska.

Tego ostatniego może dowodzić fakt, że Musk jest bardzo skutecznym przedsiębiorcą, a przy tym niebojącym się podejmowania ryzyka. Wartość jego majątku regularnie rośnie, i co rzadkie: pomnaża go nie handlem czy kolportażem wytworów niematerialnych, jak np. media czy oprogramowanie, ale produkcją bardzo kapitałochłonnego sprzętu, jakim są rakiety i statki kosmiczne. Szacuje się, że jego majątek osiągnął już wartość kilkunastu miliardów USD. Tej skuteczności najlepiej dowodzi właśnie działalność SpaceX – mimo ciągłego wprowadzania innowacji technicznych firma już zdobyła znaczącą część niezwykle ryzykownego rynku transportu orbitalnego.

Tym samym SpaceX zdobyła sobie, a zarazem i samemu Elonowi Muskowi, wielu wrogów.

United Launch Alliance
United Launch Alliance (ULA) jest spółką dwóch potentatów przemysłu lotniczego i astronautycznego – firm Boeing i Lockheed Martin, produkujących rakiety Delta II i IV oraz Atlas V. ULA znajdował się do niedawna na wydawało się niezagrożonej pozycji lidera transportu orbitalnego w USA jeśli idzie o zamówienia komercyjne, ale także rządowe (NASA) i wojskowe (Siły Powietrzne USA, USAF). Zwłaszcza kontrakty z wojskiem są bardzo intratne ze względu na konieczność utrzymywania stałej gotowości.

Start Atlasa 5 z 31 października 2015 / Credits - USAF, livestream

Start Atlasa 5 z 31 października 2015 / Credits – USAF, livestream

W 2015 r. Falcon 9, czyli rakieta SpaceX, otrzymała certyfikat USAF na wynoszenie ładunków wojskowych odbywających się w ramach programu Evolved Expendable Launch Vehicle (EELV). Pozwoliło to SpaceX ubiegać się o kontrakty wojskowe na równych prawach z ULA, co oczywiście doprowadziło do twardej rywalizacji. O jej temperaturze świadczą głośne rozprawy sądowe czy wręcz zabiegi polityczne związane z wprowadzeniem zakazu stosowania przez ULA rosyjskich silników, gdy tymczasem spółka nie ma dla nich żadnej alternatywy.

SpaceX konkuruje z ULA także w dziedzinie obsługi lotów załogowych, które są już kontraktowane przez NASA. Obecnie finalizowane są starania obu firm o certyfikaty dla rakiet Falcon 9 oraz Atlas V na wynoszenie na orbitę statków załogowych.

Jeśli idzie o usługi komercyjne, ULA ciągle wygrywa ze SpaceX zdecydowanie większą niezawodnością swojej oferty oraz terminowością startów. Natomiast SpaceX oferuje znacznie atrakcyjniejszą cenę, zaś zwiększenie niezawodności może okazać się tylko kwestią czasu.

Roskosmos
Rosyjski przemysł kosmiczny, czyli państwowa korporacja przemysłowa Roskosmos, już odczuwa skutki aktywności SpaceX w zakresie transportu orbitalnego. Duża zawodność rosyjskich rakiet, która uwidoczniła się w ostatnich kilku latach licznymi spektakularnymi awariami i katastrofami, powoduje utratę zaufania potencjalnych klientów Roskosmosu. Z tego chętnie korzystają inni. Statystyki wykazują, że przede wszystkim to właśnie SpaceX odbiera klientów rosyjskiemu monopoliście.

Również program Commercial Crew Program (CCP) z powodzeniem realizowany w USA, to cios finansowy dla Roskosmosu. W ramach tego programu NASA finansuje prace SpaceX i Boeinga nad środkami transportu załóg na ISS. Najprawdopodobniej już od 2018 r. Roskosmos straci przychody z transportu amerykańskich i innych astronautów statkami Sojuz na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Przychód ten wynosi ok. 500 mln USD rocznie, co przy rocznym budżecie korporacji Roskosmos rzędu 2 mld USD, jest kwotą niebagatelną.

Podobnie SpaceX zagraża interesom innych krajów czerpiących zyski z komercyjnych startów rakiet, przede wszystkim Chin i Indii, ale także europejskiej spółki Arianespace.

Blue Origin
Dwie firmy – SpaceX oraz Blue Origin założona i kierowana przez innego multimiliardera, Jeffa Bezosa, pracują nad nowymi konstrukcjami silników rakietowych. Są to Raptor (SpaceX) i BE-4 (Blue Origin). Do tego dochodzi obecny potentat na tym polu – Aerojet Rocketdyne z projektowanym, podobnej klasy silnikiem AR1. Wszystkie te silniki będą miały zbliżony ciąg rzędu 2,2 – 2,4 MN. W związku z tym otwiera się duży obszar konkurencji, gdyż takie silniki potrzebne są ULA do zastąpienia rosyjskich silników w Atlasie V, a także dla już projektowanej nowej rakiety Vulcan (ULA nie produkuje własnych silników rakietowych). Warto przypomnieć, że Blue Origin i Aerojet Rocketdyne zdążyły już zawrzeć wstępne umowy z ULA na silniki dla Vulcana. A to nie koniec ambicji rywali.

Start rakiety New Shepard - 22 stycznia 2016 / Credits - Blue Origin

Start rakiety New Shepard – 22 stycznia 2016 / Credits – Blue Origin

Pomiędzy SpaceX oraz Blue Origin obserwowaliśmy niedawno medialną dyskusję przy udanych próbach lądowania pierwszych stopni Falcona 9 oraz suborbitalnej na razie rakiety New Shepard. Dyskusja ta dotyczyła palmy pierwszeństwa na tym polu. Odzyskiwanie pierwszych stopni rakiet nośnych wydaje się na ten moment najbardziej realnym sposobem na znaczne obniżenie kosztów transportu orbitalnego, gdyż nadzieje związane z koncepcją wahadłowców dotychczas nie spełniły się. Nie wydaje się jednak, by tutaj zaistniał główny obszar konfliktu między firmami. Ta rywalizacja ma znaczenie bardziej prestiżowe.

NASA
SpaceX może z kolei okazać się konkurencją dla NASA jeśli idzie o kategorię najcięższych rakiet nośnych: jej Falcon Heavy będzie miał udźwig niewiele mniejszy niż lżejsze wersje SLS określane mianem Block I. To jednak dla NASA prawdopodobnie nie stanowi problemu, gdyż swoje misje księżycowe i marsjańskie będzie i tak wysyłać własną, budowaną obecnie rakietą SLS, a ponadto SpaceX wyraźnie nie spieszy się z Falconem Heavy. Zresztą NASA nie przewiduje dla SLS zastosowań komercyjnych, a dopiero tutaj mogłaby zaistnieć konkurencja ze strony SpaceX. Rywalizacja może jednak zaistnieć w przyszłości, gdy SpaceX przystąpi do realizacji zapowiadanej budowy ogromnej rakiety marsjańskiej.

Orbital ATK i Boeing
Obszary konkurencji, w które wkracza SpaceX, związane są nie tylko z usługami transportu orbitalnego.

Jeśli idzie o statki kosmiczne, tutaj SpaceX konkuruje z firmą Orbital ATK w zakresie transportu cargo na ISS. Odbywa się to w ramach programu Commercial Resupply Services (CRS) finansowanego przez NASA. Na razie jest miejsce dla obu tych firm, gdyż pomimo wyższych kosztów, NASA ze względów bezpieczeństwa zależy na dysponowaniu alternatywnymi rozwiązaniami. Niebawem jednak wejdzie do konkurencji trzeci gracz, Sierra Nevada Corp. ze swoim mini-wahadłowcem Dream Chaser. Wówczas kolejka do startów może okazać się ciasna, zwłaszcza że w drugiej rundzie programu (nazwanej CRS-2), w przeciwieństwie do pierwszej, każdy start będzie kontraktowany osobno.

W zakresie wymiany załóg ISS, w ramach wspomnianego już programu Commercial Crew Program (CPP) również finansowanego przez NASA, SpaceX konkuruje z Boeingiem. Firmy te oferują odpowiednio statki Dragon 2 i CST-100 Starliner. Tu sytuacja jest podobna jak w programie CRS – NASA stawia na dysponowanie dwoma rozwiązaniami, mimo że to podraża koszty usług.

Habitat Bigelow Aeropsace składający się z dwóch elastycznych modułów B330 (Credits: Bigelow Aerospace LLC)

Habitat Bigelow Aeropsace składający się z dwóch elastycznych modułów B330 (Credits: Bigelow Aerospace LLC)

Obie firmy zetkną się również w konkurencji do świadczenia usług przy transporcie załóg i turystów do pierwszej komercyjnej stacji załogowej, którą firma Bigelow Aerospace zamierza umieścić na orbicie w 2020 r. Robert Bigelow planuje współpracę z obiema firmami, mimo że oferta SpaceX jest wyraźnie tańsza. Zapewne odgrywa tu rolę fakt, że Bigelow współpracuje z Boeingiem przy budowie jego statku Starliner.

Podsumowanie
Wzajemne powiązania amerykańskich firm na różnych polach działalności powodują, że współpraca między nimi staje się koniecznością, zwłaszcza że często dana firma zmuszona jest do korzystania w pewnych zakresach z usług innych firm, np. przy dostawie silników, transportu orbitalnego itp. Tutaj wydaje się, że SpaceX jest w dogodnej sytuacji, ponieważ zdecydowała się na dążenie do samowystarczalności na tych polach, gdzie widzi taką możliwość. Podobną drogą podąża Blue Origin, ale starsze firmy, takie jak wspomniane Boeing, Lockheed Martin, ULA czy Aerojet Rocketdyne, wcześniej już dokonały specjalizacji.

Niewielki jeszcze rynek usług kosmicznych nie pozwala na to, by znalazło sobie w nim miejsce zbyt wiele przedsiębiorstw, w związku z czym przez ostatnie lata praktycznie został on podzielony pomiędzy kilka dużych podmiotów. Dążenie SpaceX do zdecydowanego obniżenia kosztów usług kosmicznych może znacząco ten rynek poszerzyć, a to spowoduje znaczne przetasowania – znajdzie się miejsce dla nowych graczy. Rodzą się jednak równocześnie obawy, że jeśli SpaceX za bardzo porozpycha się w branży kosmicznej, może tej branży grozić nowy monopol, tym razem ze strony SpaceX…

6 komentarzy

  1. Jeśli sektor ranku ma się powiększyć, to powinno się pomyśleć przede wszystkim o poszerzeniu celów. Stałe bazy orbitalne i księżycowe z programem badawczym, turystycznym i również wydobywczym mogły by znacznie zmienić sytuację. Podobnie budowa portu kosmicznego w przestrzeni np. w którymś z punktów L.
    Bazy powinny przestać wyglądać jak kontenery wypełnione okablowanie, powinno się pomyśleć o sztucznej grawitacji (siła odśrodkowa) i pewnym komforcie. W przestrzeni można wymyślić tysiące atrakcji na styku nauki i turystyki – rozpalając wyobraźnię i zwiększając radykalnie popyt.

    • Aegis Maelstrom on

      Problem w tym, że na razie nie do końca wiadomo co jeszcze można skutecznie robić poza Ziemią poza masowaniem ego (najpierw narodowego, teraz paru miliarderów jak Branson, Musk i Bezos i “milionautów”). 🙂

      Kluczowym zastosowaniem kosmosu są zbrojenia i szpiegostwo; doszliśmy do etapu, gdy satelity obrazujące mają już naprawdę “egzotyczne” kraje, a USA i Chiny zaczynają mieć prawdziwy wyścig na lustra; pisze się o kolejnych sieciach komunikacyjnych, rozbudowach konstelacji geolokalizacyjnych, SAR – ale to ma pewne granice.

      Drugie zastosowanie to telekomunikacja. A tu zła wiadomość jest taka, że jeśli koszty nie będą cięte jeszcze gwałtowniej, to ten rynek może się wręcz kurczyć i to prędko. Kolejne zakresy częstotliwości przechodzą do sieci naziemnych (LTE…), światłowody coraz powszechniejsze, telewizja tradycyjna jest w odwrocie i prędko zdechnie lub zostanie wymieniona przez model hybrydowy, Internet przez satelitę to nisza (i jest wypierany z kolejnych rynków, a może się rozwijać najwyżej nad oceanami itp.). Obniżenie kosztów (i zwłaszcza postęp w satelitach!) umożliwia planowanie różnych niskoorbitalnych sieci o niskiej latencji (np. Iridium 2), ale jak to będzie z opłacalnością (bankructwo Iridium) to się okaże (osobiście podejrzewam, że to będzie robione przy grubym ukrytym finansowaniu państwowym i podwójnym zastosowaniu – też militarnym).

      Powód 3: loty załogowe i masowanie ego. Obecnie wciąż nie mamy innych wielkich zastosowań niż fotografowanie się z flagą, rozmowy z astro/kosmonautą i badanie zdrowia w trakcie lotu (przyznajmy, badanie wsobne). Przykłady Apollo czy promów kosmicznych pokazują, że popyt na masaż ego jest ograniczony. Zapotrzebowanie na turystykę – to może być spore, choć głównym celem będzie pewnie jakaś stacja na LEO. Nie wiem jaki to rynek, ale we współczesnym świecie zbyt wielu ludzi jest zwyczajnie zbyt bogatych względem reszty.

      Powód 4: nauka. Wobec kosztów ładunku i całej misji zazwyczaj koszt wystrzelenia to zwykle daleko mniej niż połowa i miniaturyzacja to będzie wzmacniać. Wyjątek: nowe misje: dalej i więcej. Łatwy lot na księżyc, ciężkie loty na Marsa, tańsze loty dalej, baza w którymś z L punktów. Natomiast nie spodziewałbym się wzrostu wydatków, tyle że misje będą ciekawsze.

      Powody hipotetyczne: górnictwo w kosmosie, produkcja, kolonizacja – jesteśmy na razie tak daleko od tego, że szkoda o tym pisać. Nie wiem czy tego dożyjemy.

      No, to tak w skrócie co do tej jednej asumpcji…

  2. Tekst poprawiony, a raczej napisany na nowo. Dzięki Panowie za reakcję i przepraszam za dyskomfort. Ważna uwaga: nie ma tu winy Redakcji, a wyłącznie moja – autora tekstu.

  3. Nie interpolacje, a zapewne interpelacje senackie… poprawcie ten tekst… napiszcie go po polsku 🙂

  4. Fajny, dobrze podsumowujący sytuację na rynku tekst. Więcej takich, nawet znacznie bardziej szczegółowych.
    Podbijam jednak komentarz Szymona, że korekta przed publikacją by się przydała. Szczególnie, gdy mamy do czynienia z artykułem a nie newsem.

  5. Zapytam wprost. Czy slyszeliscie oczyms takim jak korekta i redakcja tekstu przed wrzuceniem go do sieci?
    Niby tekst ciekawy ale co z tego skoro nie da sie go przeczytac bo wyglada jak wyjety z google translate?