Kosmiczne górnictwo ujęte w prawie amerykańskim

6

Prezydent Barack Obama podpisał dokument o nazwie U.S. Commercial Space Launch Competitiveness Act (H.R. 2262). Oznacza to, że amerykańscy obywatele będą mogli zgodnie z prawem wydobywać i obracać materiałami pozyskanymi z asteroid.

Pierwsze loty mające na celu wydobycie rzadkich metali lub wody z asteroid nie odbędą się wcześniej niż za dekadę. Ważne jest jednak, aby spółki działające w raczkującej dziedzinie górnictwa kosmicznego nie funkcjonowały w próżni prawnej. Najsłynniejsze dwa podmioty rozwijające ten nowy dział sektora kosmicznego to założony przez Petera Diamandisa Planetary Resources oraz Deep Space Industries.

Sonda DragonFly zbliża się do małej planetoidy / Credits - DSI

Sonda DragonFly zbliża się do małej planetoidy / Credits – DSI

Podpisany akt prawny formalnie zezwala Amerykanom na prowadzenie działalności gospodarczej z wykorzystaniem zasobów pobranych z asteroid. Istnieje co prawda “Układ normujący działalność państw na Księżycu i innych ciałach niebieskich z 18 grudnia 1979”, tzw “Moon Treaty” stwierdzający, że zasoby pozaziemskie należą do całej ludzkości. Ten dokument ONZ został jednak uznany tylko przez 16 państw, z których żadne nie jest mocarstwem kosmicznym.

Komentarz Kosmonauta.net
W ostatnich latach – prawdopodobnie częściowo dzięki strategii NASA o nazwie Flexible Path – obserwujemy zwiększone zainteresowanie planetoidami typu NEO. Jednocześnie, ziemskie zasoby wielu ważnych dla przemysłu metali (takich jak platyna) są ograniczone i być może w perspektywie kilkunastu lat dojdzie do problemów z ich pozyskiwaniem. Alternatywą, choć nie pozbawioną wielu poważnych problemów natury technicznej, jest pozyskiwanie zasobów z małych planetoid typu NEO. Warto tu zauważyć, że praktycznie każdego dnia przynajmniej kilka NEO przebywa w odległości do kilkunastu dystansów pomiędzy Ziemią a Księżycem – teoretycznie jest więc sporo obiektów, z których można pozyskiwać surowce.

Dwie firmy z tej samej „niszy” mogą stanowić dla siebie pewnego rodzaju konkurencję, co w przypadku nieistniejącej jeszcze gałęzi przemysłu może oznaczać „wyścig” po pierwszą demonstrację technologii, pierwszą misję, pierwszy lot z pozyskaniem surowców. Oczywiście zarówno PR jak i DSI wiele ryzykują – zarówno w kwestiach finansowych (brak klientów, brak przychodów), jak i technologicznych (trudności z opracowaniem poszczególnych technologii). W przypadku Planetary Resources pierwszy demonstrator technologii znalazł się już na orbicie. Teraz można dodać, że zmniejszyło się ryzyko prawne przedsięwzięcia.

Podsumowując, dopiero za kilka lat będzie można ocenić na ile plany obu tych firm są dobrze opracowaną strategią rozwoju, a na ile kreatywnym zabiegiem marketingowym.

6 komentarzy

  1. To jest świetny materiał marketingowy. Taka bryła kosmicznej platyny została by sprzedana po 5-10 krotne wyższej cenie niż zwykła platyna. Bo była by to “kosmiczna” platyna i powstały by z jej użyciem “kosmiczne” smart fony i tablety itd. Także pierwsza bryła czegokolwiek do odsprzedaży a nie tylko badań będzie na pewno baaaardzo opłacalna. Kilka kolejnych na pewno też. A potem? potem ludowi “przeje się” ten kosmiczny bajer i trzeba będzie ciąć koszty 🙂 Ale warto próbować. per aspera ad astra 🙂

  2. Jestem niewyobrażalnie sceptyczny wobec tego pomysłu. Jak rozejrzeć się wokół siebie – na Ziemi wszędzie piach i kamienie. Zwiedziliśmy kilkanaście km2 powierzchni Księżyca. Nie jesteśmy w stanie spenetrować nawet 1m powierzchni Marsa. Największe odwierty mają Ziemi to zaledwie kilkanaście kilometrów. Hayabusa zebrała zaledwie kurz z powierzchni asteroidy. Warte uwagi surowce są niezwykle rzadkie na powierzchni naszej planety. Dlaczego nie inaczej miałoby być w kosmosie? A wszystkie świecidełka na Ziemi od setek pokoleń wyzbierane.
    Założenie, że na powierzchni jakiejś asteroidy w jest coś wartego uwagi wydaje się… naiwne. Nie wiem czy nie taniej byłoby szukać meteorytów na Ziemi bo latanie od kamienia do kamienia może być bardzo kosztowne a szansa znalezienia 40-tonowego kawałka platyny niewyobrażalnie małe. Koszty przedsięwzięcia – astronomiczne. Nie zainwestowałbym w to ani złotówki. Nie teraz.

    • Jeśli chodzi o zasobność poszczególnych pierwiastków to asteroidy różnią się od skorupy ziemskiej. Wszystkie większe obiekty przy formowaniu się zamieniają energię grawitacyjną na cieplną i następuje topienie i rozwarstwianie się materiałów. Cięższe pierwiastki idą w dół – w przypadku Ziemi w płaszcz i jądro – więc aktualnie są poza naszym zasięgiem. To co zdołaliśmy do tej pory wydobyć to ten ułamek który jakimś cudem został w skorupie ziemskiej lub był wyrzucony przez wulkany.
      Asteroidy to pozostałości z formacji układu słonecznego które nie przeszły tego procesu więc wszystkie pierwiastki są w miarę równie dostępne. To jest punkt za wydobyciem.
      A poza tym głównym celem wydobycia na asteroidach nie jest platyna do komórek na Ziemi.
      DSI mówi że ich głównym celem jest sprowadzanie asteroid węglowych z ich wodą i węglowodorami. W połączeniu z tanią energią słoneczną planują produkować paliwo na orbicie i w ten sposób podeprzeć kolejną fazę eksploracji – znacznie obniżając koszty lotów kosmicznych – w końcu coś ok 90% masy na stanowisku startowym to paliwo. Nikt też nie zamierza sprowadzać zrzucać surowców w studnię grawitacyjną – docelowo przetwarzanie i produkcja ma się odbywać na orbicie.
      Nie jest to takie głupie jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Sam fakt że znaleźli się inwestorzy (a zainwestowane sumy są już dość pokaźne) wskazuje że jest to więcej niż bańka marketingowa. Jak mówi tekst – pierwsze demonstratory satelitów do przeglądu potencjalnych asteroidów są już na orbicie.

      • Tu został poruszony chyba najważniejszy argument przemawiający za “kosmicznym górnictwem i przetwórstwem” a mianowicie dalsza eksploracja kosmosu, już nie z powierzchni Ziemi ale jej orbity (lub powierzchni/ orbity Księżyca). Dla ciekawych polecam lekturę zamieszczoną pod adresem http://settlement.arc.nasa.gov/ Znaleźć tam można kompleksowe opracowania i założenia orbitalnych ludzkich osiedli z lat 70′, zwizualizowanych dziś między innymi w filmach takich jak Elizjum.
        Już od dłuższego czasu są dostępne technologie pozwalające na wytwarzanie np. paliwa rakietowego na innych ciałach niebieskich jak wspomniany Mars. Tu polecam książkę/audiobook Marsjanin autorstwa Andy Weir’a. Nie jest to lekkie s-f, albowiem zmusza do wysiłku umysłowego za sprawą wielu poruszonych tam zagadnień typowo technicznych, które nie są wyssane z palca ale opierają się na istniejących już lub możliwych do względnie szybkiego opracowania technologiach.