Około 15 sekund po starcie eksplodowała rakieta Antares-130 (pierwszy lot wersji). Lot miał wynieść dla NASA bezzałogowy pojazd transportowy Cygnus do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Szczątki rakiety spadły na jedną z wyrzutni kosmodromu Wallops, prawdopodobnie ją uszkadzając. Znajdujący się na pokładzie pojazd Cygnus-3 miał dostarczyć zaopatrzenie na pokład ISS w ramach programu Commercial Resupply Services. Stracono ponad 2200 kg zaopatrzenia i wyposażenia dla ISS, w tym sprzęt naukowy, części zamienne, żywność, czy eksperymenty studenckie. Dodatkowym ładunkiem były również:
- satelita Arkyd 3 (Cubesat 3U; 4 kg) dla firmy Planetary Resources, mającej w planach wydobywać materiały z asteroid
- satelita RACE (Cubesat 3U; 5kg) – zestaw eksperymentów naukowych dla University of Texas at Austin
- satelita GOMX 2 (Cubesat 2U, 2 kg) – duński satelita dla Aalborg University, z singapurskim systemem łączności optycznej
- 26 nanosatelitów Flock-1d, typu Cubesat 3U (5 kg każdy) – małe satelity obserwacji Ziemi
Początek startu przebiegał bez zakłóceń. Po słowach komentatora NASA „główne silniki na 108% ciągu, orientacja prawidłowa” („Main engines at 108 percent, attitude nominal”), około 12-15 sekund po starcie, ogień wylotowy z rakiety powiększył się, a zaraz potem rakieta eksplodowała.
Komenda samozniszczenia rakiety została wydana przez oficera bezpieczeństwa kosmodromu około 20 sekund po starcie, nim szczątki rakiety spadły na okoliczny teren.
Wydaje się, że wybuch nastąpił u podstawy rakiety, co może sugerować awarię któregoś z silników. Silnikami pierwszego członu rakiety Antares-130 (dawny Taurus-2e) są silniki Aerojet AJ26-62, stanowiące dostosowane rosyjskie silniki NK-33.
Silniki rakiety przechodziły w lipcu rozległe testy w ośrodkach Stennis i Wallops i nie wykryto wówczas żadnych niepokojących odchyleń od ich nominalnych parametrów pracy. Jednak próby silników z 22 maja były niekorzystne – silnik został uszkodzony – i wymagały od Aerojet i Orbital prac sprawdzających i korygujących.
Start Antaresa-130 oglądany z pokładu samolotu.
Resztki rakiety wywołały eksplozję, spowodowaną obecnością dużych ilości nafty i ciekłego tlenu – składników paliwa I członu rakiety. Na ziemię spadł też stały materiał napędowy II członu, wywołując duże zadymienie.
Zaraz po zdarzeniu Frank Culbertson, wicedyrektor wykonawczy Orbital Science Corp. (właściciela rakiet Antares i statków Cygnus), powiedział: „Utrata takiej rakiety i ładunku, to bardzo ciężkie chwile. Nie tak tragiczne jak utrata życia, dlatego na szczęście możemy powiedzieć, że nikt nie został ranny… bo straciliśmy tylko sprzęt”. “Ten sprzęt był jednak bardzo ważny, i bardzo wartościowy, dla nas i dla naszych klientów. Nasz zespół ciężko pracował nad tą misją. Niestety, coś jednak poszło źle i dowiemy się co to było. Określimy przyczynę, skorygujemy błędy, i powrócimy, żeby raz jeszcze wystartować z Wallops. Miejmy nadzieję, że w najbliższej przyszłości.”
W awarii i katastrofie nikt nie został poszkodowany. Brak w tej chwili informacji, co spowodowało eksplozję. Następny lot zaopatrzeniowy do ISS (Falcon 9 z kapsułą Dragon) zaplanowany jest na grudzień tego roku, ale po wypadku może się to zmienić. W środę 29 października wystartować ma zaś Progress M-25M na rakiecie Sojuz-2.1a.
Menadżer programu ISS w NASA, Mike Suffredini, zapewnił na konferencji prasowej, że nie utracono żadnego kluczowego wyposażenia. Realizacja dostaw zaopatrzenia do ISS zaplanowana jest tak, aby zarówno załodze jak i samej Stacji, niczego nie zabrakło również w przypadku przerwy w dostawie spowodowanej takim właśnie wypadkiem. Produkty potrzebne najszybciej znajdą się na pokładzie kolejnego lotu. Lot był częściowo ubezpieczony a OSC jest zobowiązane do wyniesienia obiecanego ładunku na orbitę. Będzie więc musiała przeprowadzić najpewniej dodatkowy lot w przyszłości. Statek i rakieta kosztowały ok. 200 mln. USD.
Teraz będzie trwała analiza zebranych danych i telemetrii. Zebrane zostaną też wszelkie szczątki rakiety, które na pewno pomogą określić przebieg zdarzeń i przyczynę awarii. Duże znaczenie będzie miał też zebrany materiał zdjęciowy.
Uszkodzenia stanowiska startowego nie są jeszcze znane. Zostaną ocenione dopiero po wschodzie Słońca, dogaszeniu pożarów paliwa i zebraniu szczątków. Miejsce katastrofy jest odizolowane i ludzie wkroczą tam dopiero po wygaśnięciu pożarów i zniknięciu zadymienia. Taka ocena, wraz z badaniami, może potrwać nawet kilka tygodni.
7 komentarzy
Najpoważniejsza sprawa w tej chwili, to stanowisko startowe. Jeżeli zostało poważnie uszkodzone, a z filmu wynika, że rakieta najpierw spadła na ziemię, a dopiero potem eksplodowały zbiorniki, remont może potrwać wiele miesięcy. Zdaje się, że zapasowej platformy startowej nie mają.
Mam nadzieję, że OSC szybko pozbiera się po tej awarii. Szkoda, że zdecydowali się na wykorzystanie rosyjskiej technologii. Nie wiem, ile będzie trwało przystosowanie Antaresów do użycia innych silników, ale zapewne nie uda się tego osiągnąć przed najbliższymi startami programu CRS. Ryzyko zatem kolejnych katastrof z udziałem Antaresów jest poważne.
Bardzo dobrze że używają rosyjskich silników bo są bezdyskusyjnie najlepsze, przynajmniej te na ciekły materiał pędny. Widać kultura techniczna i patrząc na różne krwawe awantury wywoływane przez Usmenów nie tylko techniczna jest na niskim poziomie. Przypomnę, że w dniu dzisiejszym oprócz Sojuza wystartowała rakieta Atlas również pracująca na rosyjskich silnikach. Odpowiedników USA nie ma. I długo mieć nie będzie.
Dobre, he, he… 🙂
Inna sprawa, że na 5 startów Antaresów na waszych kacapskich silnikach, aż 4 Amerykanom się udały – nie wiem jakim cudem. Wam ta sztuka nie udała się ani razu – wszystkie starty N-1 zakończyły się fajerwerkami.
Rosyjski program kosmiczny wciąż trwa, bo zabrakło funduszy na jego skasowanie 😉
Trzeba być usraelsskim bękartem , żeby pisać takie bzdury. Ale cóż! Tylko Polaczki wierzą w usraelską propagandę. Jak mówią anglojęzyczni kabareciarze: Polacy to taki naród który uwierzy i zrobi wszystko co im Usmeni karzą a zamian dostaną słoik dżemu. Gratuluję zdrowych poglądów! hehehe
Rosjanie na pewno nie robią dobrych rakiet, są to rakiety tanie przez co są niedopracowane i wadliwe. Polecam zajrzeć na tabelkę nieudanych startów. Prawda jest taka że wszystko czego dotkną ruscy rozlatuję się w powietrzu. Jedyne co im wyszło to kapsuły sojuz. Ale one pochodzą z okresy faktycznego rozwoju radzieckiego programu kosmicznego. Po upadku ZSRR, to pasmo porażek i różnych niepowodzeń. Nawet na utrzymanie stacji MIR nie mieli pieniędzy.
Kolego, tyle, że nieudane starty N-1 były spowodowane głównie tym, że rakieta wpadała w wibracje wzdłużne. A wpadała w wibracje, bo w pierwszym członie miałeś 30 szt. silników NK-15 (poprzednika NK-33) i Sowieci nigdy nie testowali jak zachowują się wszystkie razem…