W czwartek, 17 stycznia nad Kalifornią zaobserwowano bolid. Analiza wykazała, że była to mała kometa.
Siedemnastego stycznia system obserwacyjny Cameras for Allsky Meteor Surveillance (CAMS), służący do rejestracji meteorów, bolidów a nawet potencjalnych meteorytów zarejestrował ciekawe zjawisko. Wg jednego ze świadka tego zjawiska, bolid był jasny z wyraźnym pomarańczowym odcieniem śladu. Obiekt poruszał się bardzo szybko i został zarejestrowany na wyliczonej wysokości 146 km z prędkością około 72 km/s (plus minus 6 km/s), po czym obserwacja trwała do wysokości 134 km. Trajektoria lotu była przeciwna do ruchu planet i stąd pojawiła się sugestia, że mogła to być mała kometa. Ponadto – prędkość ruchu tego obiektu sugerowała poruszanie się po bardzo eliptycznej orbicie, typowej dla komet.
Ponieważ komety mają inny skład od planetoid (więcej lodu i związków organicznych) to także ich możliwości „przetrwania” określonego czasu podczas przechodzenia przez atmosferę jest inny. To też zarejestrowano w przypadku tego kalifornijskiego bolidu, który bardzo szybko i na dużej wysokości – bardziej „kamienne” czy „metalowe” meteory najczęściej charakteryzują się niższą prędkością i stąd proces ich „spalania” następuje na niższych wysokościach, najczęściej rzędu 75-100 km.
{module [346]}
Dzięki obserwacjom m.in. z sondy SOHO wiemy dziś, że po wewnętrznym Układzie Słonecznym poruszają się małe komety, średnicy zaledwie kilku metrów. Większość z tych obiektów najczęściej powstaje wskutek fragmentacji większej komety, co następuje podczas zbliżeń do Słońca. Jest dość prawdopodobnie, że kometa, która weszła 17 stycznia w atmosferę Ziemi nad Kalifornią miała podobne pochodzenie.
Polskim odpowiednikiem CAMS jest sieć Polish Fireball Network (PFN), która może się poszczycić świetnymi wynikami obserwacyjnymi, prowadzonymi od wielu lat.
(SETI)