Polska poza ESA – co się stanie?

0

Od kilku dni w polskim Internecie trwa akcja Poprzyj wejście Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Petycję w tej sprawie można podpisać na stronie www.polskawesa.pl. W szeregu artykułów staramy się przybliżyć zagadnienie naszego członkostwa, chociażby w niedawnym „Korzyści płynące z przystąpienia Polski do ESA”. W tym artykule prezentujemy, co się stanie, jeśli Polska nie wejdzie do ESA.

Brak Polski w ESA byłby dość niespotykaną sytuacją na skalę europejską. W sytuacji, w której wszystkie inne kraje naszego regionu prowadzą swoje programy kosmiczne, Polska byłaby jedynym krajem bez polityki kosmicznej. Ta decyzja odbiłaby się negatywnie na stanie nauki, innowacji, gospodarce oraz polityce zagranicznej naszego kraju.

Co się stanie, jeśli Polska w ogóle nie wejdzie do ESA lub gdy ten krok zostanie wykonany z kilkuletnim opóźnieniem? Scenariusze wydarzeń można zobaczyć także w przygotowanym dokumencie “Polska poza ESA” (plik .pdf, 65 kb).

1. Utrata przynajmniej większości 495 mln euro polskich funduszy w latach 2014-2020

Polska uczestniczy w programach kosmicznych Unii Europejskiej (UE), które mają duże znaczenie dla naszego kontynentu. Dwa najważniejsze programy UE to Galileo (europejska cywilna nawigacja satelitarna, czyli odpowiednik amerykańskiego GPS) oraz GMES (konstelacja satelitów do obserwacji Ziemi). Na programy kosmiczne UE Polska wyda w latach 2014-2020 kwotę 495 mln euro (ponad dwa miliardy złotych), z ogólnej kwoty ponad 15 miliardów euro. Fundusze zostaną wydane głównie w ramach programu Komisji Europejskiej (KE) o nazwie „Horyzont 2020” (H2020), który jest następcą obecnego Siódmego Programu Ramowego (7PR).

Niestety, doświadczenia z 7PR wyraźnie pokazują, że polskie firmy i instytuty nieczęsto uczestniczą w projektach kosmicznych KE. Dość często także polskie firmy i instytuty pełnią rolę „poboczną” (partnera, często odpowiedzialnego za drobny zakres prac) w projektach KE. Wskutek tego dotychczas Polsce udało się odzyskać jedynie niewielki ułamek wydanych funduszy. Jeśli Polska w tym roku nie dołączy do ESA, to także podczas H2020 do naszego kraju wrócą niewielkie kwoty.

Niewielkie, czyli jakie?

W tej chwili szacuje się, że bez wstąpienia do ESA nasz kraj odzyska jedynie 5% ze wspomnianych 495 mln euro, czyli nie więcej niż 25 mln euro. Pozostałe fundusze zasilą firmy i instytucje z innych krajów UE, głównie państw ESA. Oznacza to, że Polska wytworzy nowe miejsca pracy i szanse na innowacyjność przede wszystkim poza naszym krajem – nawet w państwach dotkniętym kryzysem (np. w Grecji). Dzieję się tak, gdyż projekty i fundusze z KE są przydzielane  najbardziej kompetentnym wnioskom. Choć pojawiają się głosy o potrzebie większej „solidarności” przy dysponowaniu środków, to w tym momencie wydaje się niemożliwe, by zasady przydzielania funduszy z KE znacząco się zmieniły. Polska stoi więc w obliczu utraty dużej kwoty, które właściwie „odda” innym państwom zamiast stworzyć nowe miejsca pracy w naszym kraju. Przywołanie Grecji jest tutaj bardzo dobrym przykładem, bowiem to państwo od 6 lat należy do ESA, a obecne firmy z greckiego sektora kosmicznego aktywnie uczestniczą w wielu spotkaniach branżowych i inicjują własne wydarzenia, próbując tym samym w sposób „agresywny” utrzymać się pomimo trudności ekonomicznych tego państwa. Ponadto wskaźniki innowacyjności oraz powiązania biznesu z ośrodkami akademickimi są w Grecji wyższe niż w Polsce.

Co ESA może mieć wspólnego z projektami KE? Projekty realizowane w ramach KE najczęściej otrzymują firmy i instytuty z państw tej agencji, ponieważ używają standardów oraz posiadają wymagane certyfikaty bezpieczeństwa wydawane przez ESA.Te wszystkie czynniki wyraźnie wskazują, że bez wstąpienia do ESA Polska ma nikłe szanse na odzyskanie 495 mln euro składki. Ponadto jeśli wejście Polski do ESA opóźni się o kilka lat, np. do 2015 czy 2016 roku, to stanie się to już po rozpoczęciu programu H2020, co także zredukuje nasze szanse na odzyskanie funduszy w wartościach porównywalnych z polską składką.

2. Rada Ministrów ESA 2012

Opóźnienia i wejście Polski do ESA po 2012 roku najprawdopodobniej będą bardzo niekorzystne dla naszego kraju także od strony polityki kosmicznej. Pod koniec tego roku, w listopadzie, odbędzie się „posiedzenie na szczycie” – Rada Ministerialna ESA. Takie spotykania odbywają się raz na 3-5 lat. Poprzednie spotkanie odbyło się w 2008 roku. Na tych spotkaniach odpowiedzialni za politykę kosmiczną ministrowie z poszczególnych państw członkowskich będą wspólnie ustalać najważniejsze elementy związane z rozwojem Agencji. Te decyzje będą miały duże znaczenie dla rozwoju europejskiego sektora kosmicznego, także od strony finansowej.

Tegoroczna Rada Ministrów państw ESA prawdopodobnie będzie ważniejsza od  poprzednich, gdyż odbywa się w czasach głębokiego kryzysu ekonomicznego, a decyzje podjęte podczas tegorocznej Rady wyznaczą kierunek rozwoju ESA nie tylko do następnej Rady, ale prawdopodobnie na kilkanaście lat.  
W tym roku musi zapaść decyzja co do kilku ważnych projektów i programów ESA, które będą lub mogą być realizowane przez kolejne kilkanaście lat. Kilka ważnych tematów o długoterminowym znaczeniu dla ESA i Europy to m.in.:

  • nowa rakieta nośna – następca Ariane 5,
  • decyzja dotycząca przyszłości programu pojazdu bezzałogowego ATV,
  • stopień zaangażowania w program Międzynarodowej Stacji Kosmicznej,
  • stopień zaangażowania w planowane misje załogowe poza niską orbitę wokółziemską (np. ku planetoidom),
  • duże misje bezzałogowe (np. ExoMars – łazik marsjański – czy JUICE – eksploracja księżyców Jowisza).

Wyżej wymienione przykłady to tzw. „flagowe” programy ESA, z których zwrot technologiczny lub naukowy jest szczególnie duży. Są to również programy strategiczne, które definiują pozycję ESA względem innych zagranicznych agencji – amerykańskiej, rosyjskiej czy wschodzących programów kosmicznych w Azji. Wydatki na te programy mogą być tym samym bardzo duże, zatem jest możliwe, że nie wszystkie z nich zostaną zaakceptowane podczas Rady Ministrów w obecnej sytuacji ekonomicznej Europy.

Z punktu widzenia Polski najważniejszym tematem będzie debata na temat polityki wewnętrznej ESA. Do istotnych elementów tej polityki będzie należeć stosunek do państw, które do ESA chcą przystąpić, oraz do tych, które niedawno tego dokonały. Ważne, by Polska w tej debacie miała prawo głosu i prawo wypowiedzi (obecnie może być jedynie obserwatorem). Ustalenia z tego szczytu określą politykę i rozwój ESA na najbliższe lata i warto zadbać o to, żeby ten kierunek był dla naszego kraju korzystny. W tej chwili przewiduje się, że do końca dekady ESA łącznie będzie składać się aż z 29 państw członkowskich. Jest to o dziesięć państw więcej niż w tej chwili i w ESA pojawiają się głosy, czy tak duże rozszerzenie będzie na pewno korzystne dla Agencji i czy może obecnej ilości członków na jakiś czas nie „zamrozić”.

Jeśli Polska nie dołączy do ESA w tym roku, to utraci szansę na udział w kreowaniu europejskiej polityki kosmicznej. Zamiast Polski tę politykę będą tworzyć inne państwa. Można się spodziewać, że Czechy i Rumunia – od niedawna w ESA – spróbują wypracować dla siebie korzystne zapisy, które niekoniecznie muszą być korzystne dla Polski, a mogą nas dotyczyć. Już obecnie, np. w kategorii inwestycji zagranicznych w sektorze kosmicznym, konkurujemy z Czechami o to, kto będzie liderem w naszym regionie Europy Środkowej. Nawet jeśli nasz kraj dołączy do ESA w późniejszym terminie, to przynajmniej przez kilka lat będziemy musieli realizować tegoroczne postanowienia, które nie muszą być korzystne dla Polski. W efekcie zamiast w Polsce nowe inwestycje zagraniczne mogą być częściej realizowane u naszych południowych sąsiadów.

3. Aktywność pozostałych krajów regionu – ryzyko Polski jako państwa „trzeciej prędkości” UE

W tej chwili wszystkie nowe państwa UE realizują programy integracji z ESA. Niektóre z tych programów są na bardzo zaawansowanym poziomie (np. Węgry czy właśnie Polska), inne państwa niedawno rozpoczęły program integrujący PECS i prawdopodobnie dołączą do ESA około 2015 roku (Słowenia i Estonia). Kilka pozostałych państw stawia właśnie pierwsze kroki w kooperacji z ESA (Litwa, Łotwa i Słowacja). Te wszystkie państwa aspirują do ESA, a w kilku z nich widać wyraźny wzrost nakładów na sektor kosmiczny.

Dwa najważniejsze przykłady z naszego regionu to Słowenia i Estonia. Słowenia właśnie realizuje buduję mikrosatelity o masie około 16 kg (więcej niż dwa polskie satelity BRITE-PL razem wzięte i satelita PW-Sat). Ten słoweński mikrosatelita ma dokonywać wartościowych obserwacji Ziemi i mieć kilka zaawansowanych systemów, co dowodzi rozważnego wybierania narodowego projektu technologicznego. Co więcej, ten mikrosatelita ma docelowo wytworzyć zestaw komercyjnych technologii, które mają konkurować na ogólnoświatowym rynku małych satelitów – jednego z najprężniej rozwijających się sektorów przemysłu kosmicznego. W konsekwencji Słowenia stawia na stworzenie nowych miejsc pracy, innowacyjność i konkurencyjność na skalę światową.

Z kolei Estonia, także względnie małe państwo (1,3 mln mieszkańców), jest świadoma potrzeby ścisłej kooperacji z innymi państwami ze względu na swoje ograniczone możliwości. W ostatnich latach w Estonii pojawiło się kilka firm produkujących hardware do satelitów o wysokich parametrach użytkowych. Niektóre z tych firm uzyskały fundusze z programu PECS, który – na estońskie warunki – jest dość „zasobny” i nie podlegał „zamrożeniom”. Ponadto estońskie firmy bardzo aktywnie próbują wykorzystać dane satelitarne (nawigacyjne, obserwacji Ziemi, telekomunikacyjne) i łączyć je z prężnie rozwijającym się w tym kraju sektorem informatycznym. W perspektywie kilku lat można spodziewać się przynajmniej kilku eksportowych komercyjnych produktów (np. oprogramowanie czy aplikacje mobilne), wykorzystujących dane satelitarne. Wśród estońskich firm zainteresowaniem – jako przyszłościowym rynku zbytu – cieszy się Polska, bliski i duży sąsiad w regionie.

Aktywność wszystkich państw naszego regionu w sektorze kosmicznym może oznaczać, że Polska stanie się jedynym europejskim krajem „trzeciej prędkości”, o słabszej pozycji i prawdopodobnie zależnej od innych państw regionu. Zamiast tworzyć i wykorzystywać technologie kosmiczne, wcześniej czy później Polska skrajnie uzależni się od rozwiązań wytworzonych poza naszym państwem. Ten problem jest bardziej szczegółowo opisany w punkcie 4. tego zestawienia. Ważne jest jednak, by zauważyć, że budowa własnego sektora kosmicznego jest sprawą trudną, chociażby ze względu na poruszanie się w obszarze bardzo zaawansowanych technologii. Opracowanie tych technologii oraz dalszy rozwój wymagają kilkuletniej pracy i dobrych powiązań na linii instytuty naukowe-przedsiębiorstwa. Jeśli jakiś kraj przegapi swój moment w „lokalnym wyścigu kosmicznym” (celowo w cudzysłowie), późniejsze dogonienie sąsiadów będzie wymagać znacznych nakładów, by nadrobić lata zaniedbań.

Obecnie (połowa 2012 roku) Polska jest jeszcze w dość komfortowej sytuacji – może dołączyć do ESA zanim większość innych państw regionu tego dokona. Jest to unikalna szansa na umocnienie polskiej pozycji – nie tylko w regionie, ale także i w Europie – w strategicznie ważnej dziedzinie zaawansowanych technologii. Być może to jedyna szansa na próbę dogonienia państw „pierwszej prędkości” Europy – jeśli jednocześnie powstanie spójna polityka kosmiczna i uda się zachęcić wykształcone kadry do pozostania w Polsce oraz stwarzania nowych przedsiębiorstw.

4. Polska jako rynek zbytu – coraz droższych produktów i usług

W ciągu kolejnych kilkunastu lat liczba usług bezpośrednio lub pośrednio korzystających z technik satelitarnych wyraźnie wzrośnie. Już dziś różne firmy w Europie oferują innowacyjne usługi dla dedykowanych lub masowych klientów, oferując rosnącą liczbę rozwiązań dla nawigacji, obrazowania, teledetekcji, bezpieczeństwa czy telekomunikacji. Wiele z tych usług potrafi w ciągu roku lub dwóch przyciągnąć tysiące użytkowników. Przykładowo: jedna z austriackich firm, prezentująca swoje dokonania podczas lutowej konferencji SpaceEU w Brukseli, oferuje zaawansowaną aplikację wspierającą transport drogowy. Ta firma w ciągu dwóch lat była w stanie przekonać do siebie około 500 tysięcy płacących użytkowników. Wielu z nich pochodzi z Polski.

Polska, jeden z większych krajów Unii, potrzebuje wielu różnych produktów i usług dla poprawnego funkcjonowania i rozwoju gospodarki. Nasz kraj już jest dużym rynkiem zbytu dla rozwiązań personalnych, z których korzysta i za które płaci zainteresowana osoba oraz profesjonalnych, za które płacą firmy albo państwo. W szczególności w przypadku rozwiązań, których odbiorcą jest państwo, brak udziału Polski w ESA może szybko stać się dotkliwy i kosztowny. Takie działy i branże jak leśnictwo, rolnictwo, monitoring emisji gazów (w tym CO2), wsparcie dla służb porządkowych i ratowniczych, zapasowe kanały telekomunikacyjne (np. na wypadek powodzi) czy systemy bezpiecznej telekomunikacji bez udziału Polski w ESA będą zmuszone korzystać z zagranicznych produktów i usług. Te zagraniczne rozwiązania z dużym prawdopodobieństwem będą droższe od polskich, gdyż będą importowane i oferowane przez pośredników.

Oczywiście nie oznacza to, że Polska w ESA stworzy swoje własne systemy nawigacji czy telefonii satelitarnej z satelitami na orbicie – ale będzie mogła stworzyć ich lokalne aplikacje, uwzględniające regionalne potrzeby.

5. Brak Polski w ESA – zagrożenie dla naszej gospodarki

Bez członkostwa w ESA, jeśli spojrzymy na dotychczasową politykę rządu względem kosmonautyki, istnieje bardzo mała szansa na stworzenie krajowego programu kosmicznego i w konsekwencji rozwoju gospodarczego opartego o innowacyjność. W dobie rosnących kosztów pracy w Polsce (i w ogóle w Europie) stawianie na innowacyjność jest odpowiedzią na postępujący rozwój innych regionów świata. Brak programu kosmicznego będzie się z kolei wiązał z brakiem rządowych zleceń na budowę i rozwój technologii na potrzeby krajowe, co ograniczy szanse na powstanie nowych przedsiębiorstw. Rozwój takich firm (produkujących hardware, aplikacje, prowadzących własne prace B+R) w wielu przypadkach (szczególnie tych bardziej złożonych – takich jak przemysł kosmiczny) odbywa się dzięki impulsowi dostarczonemu przez państwo lub międzynarodową organizację. Ta międzynarodowa droga będzie przed nami zamknięta, jeśli Polska nie wejdzie do ESA, choć to właśnie z Europą mamy najsilniejsze więzi w zakresie współpracy międzynarodowej.

Nawet jeśli w Polsce znajdą się zapaleńcy, którzy będą próbowali otwierać firmy działające w sektorze kosmicznym, to już na starcie przegrają. Przegrana będzie spowodowana brakiem możliwości konkurowania z firmami zachodnimi już o pewnym dorobku i z możliwością otrzymaniem kontraktów lub wsparcia od ESA czy własnych agencji/biur kosmicznych. Co więcej, te zachodnie firmy będą także finansowane z polskich funduszy – związanych z programem H2020 oraz koniecznością zakupu zagranicznych rozwiązań dla potrzeb państwa polskiego. Dodatkowym czynnikiem utrudniającym działalność polskich firm będzie brak tzw. częściowego „parasola ochronnego”, otrzymywanego przez startujące firmy z krajów członkowskich ESA. Parasol ochronny to między innymi możliwość rozwoju w inkubatorach kosmicznych, darmowy dostęp do doradztwa od ekspertów Agencji, czasem nawet gwarancja prostych kontraktów na początku działalności czy udział w dużych konsorcjach przy zadaniach niewymagających dużego wkładu własnego (np. przy tworzeniu oprogramowania). Z takiego „parasola” korzystają nawet greckie firmy (na podstawie prezentacji i spotkań – konferencja SpaceEU 2012).

Można szacować, że w scenariuszu „Polska poza ESA” w naszym kraju będą funkcjonowały jedynie firmy zajmujące się pośrednictwem w sprzedaży usług wyprodukowanych poza naszym krajem (np. związanych z obserwacją Ziemi). Taki stan rzeczy będzie wnosił w gospodarkę minimum innowacyjności bądź nie wniesie jej w ogóle.

Niewielkie programy naukowe realizowane będą przez państwowe instytuty badawcze, tak jak jest to robione obecnie – z małym udziałem i wymianą z przemysłem. I w tym obszarze można przewidywać pewien spadek ilości projektów do realizacji. Jest to związane z faktem, że do tej pory zagraniczni partnerzy zapraszali polskie instytucje naukowe do konsorcjów, zakładając, że Polska wkrótce dołączy do ESA, stając się partnerem o tych samych prawach i możliwościach.

W ostatnich latach na polskim rynku można zauważyć „ruchy” świadczące o zainteresowaniu zachodnich firm polskim sektorem kosmicznym. W tej chwili kilka zachodnich firm rozpatruje otwarcie filii w Polsce i bacznie obserwują rozwój sytuacji w kraju. Te przedsiębiorstwa czekają na decyzję rządu odnośnie ESA. Polska dla firm zagranicznych jest atrakcyjną lokalizacją ze względu na dużą ilość ludności w regionie, instytuty naukowe i potencjalnie duży rynek zbytu. Jeśli nie zdecydujemy się na szybkie członkostwo w ESA, te filie zostaną rozmieszczone w krajach sąsiednich naszego regionu, które już są w Agencji.

6. Polityka zagraniczna Polski

Serwis Kosmonauta.net rzadko komentuje sprawy związane z polityką naszego państwa, jednakże warto w tym miejscu zaznaczyć, że odwołanie czy nawet opóźnienie wejścia naszego kraju do ESA może być bardzo ryzykownym krokiem dla polskiej polityki zagranicznej. Od kilkunastu lat Polska (nie bez problemów) integruje się z ESA, co jest przykładem współpracy międzynarodowej. Jeśli w 2012 roku, wbrew wcześniejszym ustaleniom, zatrzymamy ten wieloletni proces realizowany przy wydatnym zaangażowaniu zagranicznych partnerów, istnieje ryzyko, że Polska zacznie być uważana za partnera niepoważnego. Skutki tej decyzji mogą być niebezpieczne dla państwa, gdyż zachodnie koncerny i organizacje przez kolejne lata będą podchodzić z rezerwą do polskich deklaracji współpracy na polu międzynarodowym. Prawdopodobnie miejsce Polski w kształtowaniu polityki kosmicznej i regionalnej reprezentacji zajmą inne kraje z regionu. Nie jest to optymalne rozwiązanie dla państwa, które aspiruje do odgrywania dużej roli w Europie.

7. Scenariusze wydarzeń

Scenariusze wydarzeń związanych z Polską w ESA i poza tą Agencją prezentujemy w oddzielnym dokumencie “Polska poza ESA” (plik .pdf, 65 kb).

Strona, na której można podpisać petycję – www.polskawesa.pl

ESA - państwa członkowskie (niebieskie), kooperujące w ramach PECS (jasnozielone) i współpracujące (ciemnozielone) / Credits: WikiCommons

Comments are closed.