Konferencja DTS czyli jaka jest przyszłość Polski?

0

W środę, 1 grudnia, odbyła się konferencja “Dni Technik Satelitarnych” z udziałem przedstawicieli Centrum Badań Kosmicznych PAN, Ministerstwa Gospodarki, Ministerstwa Obrony Narodowej, firm sektora kosmicznego, organizacji pozarządowych oraz zaproszonych gości. Spotkanie służyło ocenie prac polskiego środowiska naukowego i politycznego oraz pozwoliło na przedstawienie aktualnego stanu rzeczy.

Konferencję rozpoczął poseł Tadeusz Sławecki, członek sejmowego zespołu do spraw kosmosu, który przedstawił plany i możliwości stojące przed Polską. Jednym z jego głównych przesłań było stwierdzenie, iż Polska bez strategii kosmicznej w oczach innych krajów staje się partnerem niewiarygodnym. Jednak prowadzone są pewne działania mające choćby w większym stopniu zintegrować szkolnictwo wyższe powiązane z zagadnieniami lotów kosmicznych i lotnictwem. Byłby to krok dający lepsze podłoże dla przyszłej kadry inżynierskiej.

Przyznał jednak, że tematyka kosmosu w świadomości polityków jest pojęciem dość abstrakcyjnym, jednakże w ciągu ostatnich dwóch lat udało się wprowadzić zmiany w sposobie finansowania nauki i jednostek badawczych, wpływające także na ten cel. Wystosowano również zalecenia dla Rządu, w których znalazło się między innymi odwołanie do konieczności powołania specjalnej instytucji, której zadaniem będzie koordynacja działań Polski w sektorze kosmicznym – innymi słowy potrzeba ustanowienia polskiej agencji kosmicznej.

Czas ku temu jest najwyższy – z krajów “nowej Unii” Czechy już przystąpiły do ESA na pełnych prawach, a Rumunia uczyni to z końcem roku.

Ważnym elementem stało się również odpowiednie informowanie przez Rząd o podejmowanych działaniach w sprawie pełnego wejścia Polski do struktur ESA. Głównym problemem są tutaj fundusze, ponieważ sama propozycja spotyka się raczej z aprobatą wszystkich resortów. Niestety, obecne zaangażowanie Polski jest stosunkowo niewielkie – transferowane środki trafiając do komisji europejskiej w większym stopniu wpływają na rozwój nauki niemieckiej czy francuskiej, skąd pochodzi olbrzymia większość firm kosmicznych.

A nasz kraj może być jednak konkurencyjnym. Podczas targów związanych z technologią nawigacji satelitarnej polska firma wywołała sensację. Dzięki temu wielu uczestników zaczęło dostrzegać nasz kraj – w tym także wielu specjalistów branżowych. Część z nich wyraziła nawet chęć wyciągnięcia do Polski pomocnej dłoni – zaoferowała pomoc w opracowaniu planów dotyczących Kosmosu, a także zgłosiła możliwość udziału jako wykładowcy – w tym również “ojciec” systemu GPS – profesor Bradford Parkinson.

Kluczowym elementem jest jednak opracowanie odpowiedniej strategii – i właśnie nad nią pracuje obecnie Ministerstwo Gospodarki. Jej założenia zostały przedstawione przez Sylwię Waśniewską, przedstawicielkę Departamentu Rozwoju Gospodarki w Ministerstwie Gospodarki. Podstawą jest dokument wyznaczający kierunki, swego rodzaju plan działań, który określa czym Polska powinna się zająć oraz co zrobić aby zwiększyć możliwość wykorzystania swojego potencjału w dziedzinie kosmicznej. W tym celu MG w oparciu o zespół złożony z przedstawicieli różnych resortów, sporządziło listę celów strategicznych, które zostały następnie skonsultowane z osobami z sektora kosmicznego.

Głównym założeniem planu jest wzrost innowacyjności i konkurencyjności polskich przedsiębiorstw. Niestety, obecnie Polska wydaje bardzo niewiele funduszy na ten cel – jest to zaledwie 0,6% PKB, co stawia nas w ogonie państw europejskich. W Czechach, które wstąpiły niedawno do ESA, wartość ta wyniosła ponad dwukrotnie więcej (1,47%), a w Słowacji, która dopiero rozpoczyna współpracę z europejską agencją kosmiczną, nawet blisko trzykrotnie więcej (1,66%). Celem Unii Europejskiej jest osiągnięcie średniego poziomu 3% PKB wydatków na innowacje w roku 2020. Jednocześnie szacunki tej wartości dla Polski w tym samym roku wynoszą od 1,45% do 1,9% PKB w zależności od przyjętego wariantu. Dlatego celem Ministerstwa Gospodarki będzie podkreślanie polityki innowacyjności – wraz z planami wejścia Polski do ESA atmosfera do tego rodzaju działań jest niezwykle sprzyjająca. Co więcej, wzrost znaczenia technologii satelitarnych pozwoli także na wsparcie i zwiększenie efektywności samej administracji publicznej. Także wpłynie na stan bezpieczeństwa narodowego.

Wśród najważniejszych celów operacyjnych znalazły się:

  • Rozwój współpracy z ESA na zasadach pełnego członkostwa w tej organizacji,
  • Udział w programach unijnych oraz programach obrony realizowanych przez ESA,
  • powiązanie struktur koordynacyjnych w jednej organizacji,
  • opracowanie strategii narodowej dotyczącej sektora kosmicznego.

Strategia po zakończeniu uzgodnień wewnętrznych zostanie przesłana do konsultacji z organizacjami pozarządowymi, a następnie skierowana do Rady Ministrów, gdzie zostałaby zatwierdzona.

Podczas konferencji padły również pierwsze daty planowanego wejścia Polski w struktury ESA, choć póki co nie są to terminy zatwierdzone – należy więc je traktować z dość dużą dozą ostrożności. Teoretycznie Polska mogłaby się stać pełnoprawnym członkiem europejskiej agencji kosmicznej w 2012 roku, kiedy wygasłaby dotychczasowa umowa PECS, choć nie jest to przesądzone. Plany tego wejścia są jednak silnie rekomendowane, jednakże wymagają określenia odpowiedniego umocowania prawnego. Trudno jednak przejść obojętnie wobec faktu, że wejście w struktury ESA stanowi dla Polski szansę dokonania swoistego przewrotu w krajowym potencjale przemysłowym.

Niestety, okazuje się, że o ile założenia są szczytne, to nie stoi za nimi odpowiednie finansowanie – już sama obecna składka na PECS stanowi dla Polski problem. Powoduje to niemożność zwiększenia liczby przeprowadzanych projektów, co mogłoby pokazać ESA, że jest się wiarygodnym partnerem. Tym bardziej, że po wejściu Polski do ESA składka wyniosłaby prawdopodobnie około 12 milionów euro minimum.

Innym ważnym aspektem rozwoju Polski jest aktywność samej Unii Europejskiej, zwłaszcza w dobie wprowadzenia Traktatu Lizbońskiego, gdzie w znacznie większym stopniu wskazano konieczność wzrostu europejskich wysiłków w zakresie rozbudowy kosmicznego sektora gospodarki. Oczywiście sektor ten nie jest rynkiem prostym i łatwym – wręcz przeciwnie, nieodzowna w nim jest wysoka technologia i konieczność nałożenia wysokich inwestycji. Jest to także rynek obarczony sporym ryzykiem, ponieważ wymaga ciągłego przesuwania granic możliwości technologicznych, wykorzystując rozwiązania, które naturalnie mogą się sprawdzić lub nie.

Z drugiej jednak strony może to być rynek niezwykle opłacalny – sam dochód sektora telekomunikacyjnego wyniósł w 2005 roku 54,3 miliarda dolarów, przy czym dochód samej Europy wynosił 18,1 miliarda dolarów. Od tego czasu jednak ta gałąź gospodarki światowej znacznie się rozbudowała – była jednym z niewielu segmentów, które zanotowały wzrost nawet pomimo ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego.

Do sukcesu wymagana jest jednak synergia pomiędzy interesem rynkowym, a rozwojem opartym na wiedzy. Polska ma obecnie także z tym zagadnieniem problemy – przede wszystkim potrzebna jest wola polityczna wejścia w sektor kosmiczny, ponieważ nasz kraj już obecnie traci na znaczeniu wobec innych państw Nowej Unii – między innymi Czech, Węgier czy Rumunii. Z drugiej strony trzeba jednak przyznać, że politycy nie są przeciwni tej inicjatywie, choć fundusze stanowią problem.

Niezbędne staje się zatem wyznaczenie celu, do którego powinniśmy zmierzać po ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, jednocześnie zwiększając wysokość wkładu w sektor kosmiczny na przypadającą na jedną osobę lub wobec poziomu PKB.

Polska musi przede wszystkim zabiegać o większą współpracę z europejską agencją kosmiczną ESA. Nie posiadając własnej infrastruktury kosmicznej – rakiet nośnych, kosmodromu itp. – konieczne jest wykorzystanie istniejących elementów, na przykład rakiet Ariane 5, Vega czy kosmodromu Kourou. Jednocześnie szeroka współpraca z agencją pozwala na uzyskanie dostępu do nowoczesnych technologii opracowywanych przez ESA, a także umożliwia realizację projektów wraz z innymi przedstawicielami europejskiej i światowej branży kosmicznej. Jest także sposobem na realizację planów długofalowych rozwoju sektora kosmicznego oraz pozwoliłaby Polsce wpływać na kształt europejskiej polityki kosmicznej.

Ważnym aspektem rozwoju jest również samo przygotowanie polskiej gospodarki. Przemysł nastawiony jest na zyski – aby więc zrealizować plany kosmiczne Polski, konieczne jest przygotowanie się na poprawę warunków ekonomicznych tego rodzaju przedsięwzięć. Tym bardziej, że technologicznie przemysł jest gotowy na rozpoczęcie tej działalności, choć konieczny byłby dwu lub trzyletni okres przygotowawczy. W szczególności Polska może skupić się na tych aspektach technologicznych, w których posiadamy doświadczenie, a więc w elektronice, informatyce i rozwiązaniach mechanicznych, co może stanowić nasz punkt wyjścia do opracowania własnych platform satelitarnych.

Odbiorców wspomnianych technik może być bardzo wiele – administracje państwowe lub władze samorządów (na przykład w zakresie zabezpieczeń antypowodziowych), także przedstawiciele sektora przemysłowego i usługowego. Oczywiście można do tego zaliczyć również bardziej wyspecjalizowane elementy – na przykład systemy wykorzystywane przez wojsko lub skierowane bezpośrednio do użytku obywateli. Jednak bez większego zaangażowania Państwa i odpowiednich funduszy, programy będą bardziej przyczyniać się do rozwoju ESA, niż naszego programu narodowego. A właśnie na programie narodowym najbardziej powinno Polsce zależeć.

Także ważnym czynnikiem, który należałoby przezwyciężyć to brak obywatelskiej świadomości co do związku samych inwestycji z zagadnieniami kosmicznymi. Niektóre z nich, współfinansowane przez Polskę, choć nie są elementami wydatków naukowych, to tyczą się projektów kosmicznych. Dlatego rocznie Polska przekazuje około 30 milionów euro na różnego rodzaju wspólne, europejskie projekty. W obecnym kształcie polskiej polityki kosmicznej pieniądze te są w pewnym sensie “stracone”, ponieważ nie wracają w postaci kontraktów dla rodzimych wykonawców. Rozwój narodowego sektora kosmicznego pozwoliłby na choć częściowy zwrot tych funduszy, jednocześnie umożliwiając dalszy rozwój projektów kosmicznych.

Innym elementem przedstawionym na konferencji była także idea wydzielenia składki PECS z ogólnych ustaleń finansowych, dzięki czemu mogłaby być bardziej widoczna – przez to trudniej byłoby ją zredukować, zmniejszając kwoty ogólnego finansowania nauki.

Co ciekawe, jedną ze stron najbardziej zainteresowanych przestrzenią kosmiczną jest Ministerstwo Obrony Narodowej, które jednak skarży się na brak funduszy i napotykane w tej przestrzeni opory. Jednakże Sztab podjął już szereg działań mających na celu ocenę zdolności operacyjnej rozpoznania satelitarnego oraz samych technologii satelitarnych w siłach zbrojnych. Prowadzone są także negocjacje odnośnie udziału w europejskim programie MUSIS, lecz wymaga to także pewnych realnych działań, by mogło powstać na przykład polskie centrum obrazowania i analizy satelitarnej. Podobnie jak w przypadku opinii pozostałych uczestników konferencji, wojsko uważa, że brak jest odpowiedniego forum, które byłoby w stanie spinać te koncepcje.

Z tego względu pomysł realizacji polskiej agencji kosmicznej przedstawiciele wojska uważają za niezwykle wskazany. Tym bardziej, że oznaczałoby to silniejszy program narodowy i możliwość realizacji własnych projektów satelitów przeznaczonych do obrazowania. Ponownie największą przeszkodą są tutaj kwestie finansowe, choć istnieje szansa zaangażowania wojska w projekty kosmiczne, o ile informacja o takiej potrzebie trafi do kierownictwa i zostanie zaakceptowana przez ministrów.

Choć brak jest aktualnie szacunków, które mogłyby określić ile pieniędzy z budżetu państwa jest aktualnie kierowane na zakup odpowiednich danych obrazowych, z pewnością posiadanie własnego systemu byłoby tańsze w dłuższej perspektywie. Obecnie bowiem wojsko nie ma takich możliwości obserwacyjnych. Idealne z perspektywy wojskowości byłoby zatem rozpoczęcie programu narodowego, doprowadzenie do wystrzelenie pierwszego satelity obserwacyjnego i późniejszy rozwój całego systemu, który znalazłby również dużą liczbę użytkowników instytucjonalnych w kraju. Podsumowując – MON będzie orędownikiem tej inicjatywy.

Do realizacji każdego z powyższych zagadnień konieczna jest jednak koordynacja, której potrzebę wskazał dr Włodzimierz Lewandowski z Międzynarodowego Biura Wag i Miar.

Pewny wysiłek został również podjęty przez Agencję Rozwoju Mazowsza oraz stowarzyszenie Klaster Technologii Kosmicznych (choć jego charakter jest nadal nieformalny). W pracach tych podmiotów udało się utworzyć specjalną grupę roboczą satelitarnego okrągłego stołu, której zadaniem ma być niwelowanie tzw. zjawiska wykluczenia cyfrowego, czyli niemożności uzyskania dostępu do Internetu na terenach o mniejszym zaludnieniu. Z pewnością bowiem stan Internetu w Polsce nie jest najlepszy – w szczególności na tzw. ostatniej mili, czyli ostatniego fragmentu łączącego użytkownika z siecią.

Technologia satelitarna może być tutaj niezwykle pomocna, ponieważ w wielu przypadkach budowa infrastruktury światłowodowej jest długotrwała i kosztowna. Nie można ich również zastosować w każdym przypadku. Potencjalni operatorzy spotykają się jednak w Polsce z problemami natury prawnej – w przypadku jednego z operatorów kończyło się to odrzucaniem projektów, co skutkowało niemożnością świadczenia usług. Stoi to w bezpośrednim kontraście do wysiłków innych krajów europejskich, gdzie funkcjonują nawet całe programy, które mają za zadanie wspierać takie systemy telekomunikacyjne. Niestety, naciski grupy roboczej nie wywołały spodziewanego efektu, choć pojawiły się zapewnienia o realizacji tych zagadnień, które mają umożliwić normalne funkcjonowanie operatorom satelitarnym.

Pewną rolę w tym zagadnieniu może wypełnić powołana dwa miesiące temu spółka joint venture pomiędzy Centrum Badań Kosmicznych a EADS Astrium. Astri Polska ma proste oczekiwania – wejście naszego kraju do ESA, a także powołanie organizacji, która byłaby w stanie zorganizować forum do dalszej dyskusji i jednocześnie posiadając odpowiednie zaplecze. Samo Astri oraz inne firmy sektora potrzebują czasu na odpowiednie przygotowanie.

Co więcej, w Europie i na Świecie przemysł kosmiczny jest przedmiotem ochrony rządów ze względu na swój innowacyjny charakter i sposób na wypracowanie niezależności technologicznej państw. Firmy oczekują więc podobnego traktowania w naszym kraju, choć świadomość tego faktu jest w Polsce ciągle ograniczona. Jednak wyraźnie można odnotować pewien postęp w stosunku do tego co miało miejsce jeszcze kilka lat temu. Jest niezwykle ważne by przedsiębiorstwa te mogły rozwijać się bez znacznego ryzyka, tym bardziej, że w ramach nowych programów europejskich dostępne będą znaczne fundusze – przykładowo finansowanie GMES od 2013 roku ma wynieść 750 milionów euro rocznie.

Także ważną rolę w przyszłości Polski odgrywać będą organizacje pozarządowe, które już obecnie wspierają narodowy program kosmiczny. Stanowią one swego rodzaju ewenement, ponieważ powstają “oddolnie”, zrzeszają fascynatów, osoby zainteresowane badaniami kosmosu, a także już funkcjonujące w różnych programach sektora kosmicznego. Ich rola informacyjna i popularyzatorska, doświadczenie oraz profesjonalizm może stanowić duży wkład w przyszłość polskiej gospodarki kosmicznej.

Podczas konferencji padły także zapewnienia o możliwych znacznie większych programach naukowych, związanych z nowym projektem perspektywy finansowej Unii. Stanowić to będzie wyzwanie dla polskiej prezydencji, ale jest także szansą dla naszych naukowców.

Z pewnością tegoroczna konferencja DTS stanowiła zatem istotny krok naprzód w planowaniu rozwoju polskiego sektora kosmicznego oraz w określeniu największych przeszkód, które należy usunąć by Polska w niedalekiej przyszłości zajęła miejsce pośród europejskich krajów działających w przestrzeni kosmicznej i czerpiących z tej działalności zyski.

Comments are closed.