Związek Radziecki i niezrealizowany sen o Księżycu

0

(P.A.P.)* Kiedy w październiku 1957 roku satelita PS (prostiejszij sputnik) zaczął okrążać Ziemię wysyłając sygnały radiowe biip – biip – biip, Amerykanie zdali sobie sprawę ze swojego zapóźnienia w technice rakietowej. W 1958 r. udało im się wprawdzie, dzięki pracom von Brauna, wysłać własnego satelitę – ale Rosjanie wysyłali następne, coraz większe. Aby móc sprawnie konkurować również w 1958 roku powołano w Stanach Narodową Agencję Kosmiczną NASA.

A w kwietniu 1961 roku Jurij Gagarin okrążył Ziemię. Prezydent Kennedy podjął decyzję o wysłaniu ludzi na Księżyc.

Rozpoczęto od wysłania dwóch astronautów na trajektorie  suborbitalne przy użyciu rakiety Redstone, nie było bowiem jeszcze rakiety Atlas, która mogła wysłać niewielki statek kosmiczny Mercury na orbitę okołoziemską. Zapoczątkowano wyścig pomiędzy USA i ZSRR. NASA rozpoczęła przygotowania do lotu na Księżyc.

Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Związku Radzieckim przyjęto koncepcję wysłania przy użyciu jednej rakiety dwóch statków: załogowego statku powrotnego, który miał pozostać na orbicie okołoksiężycowej, czekając na mniejszy statek lądujący na Księżycu. Po starcie tego drugiego z Księżyca, astronauci przesiedliby się z lądownika do statku powrotnego i odlecieli na Ziemię. W projekcie USA zakładano, że w drogę wysłanych zostanie trzech astronautów, dwaj wylądują na Księżycu, trzeci zaś będzie czekał na nich w statku powrotnym na orbicie. W wersji radzieckiej, w locie miało wziąć udział dwóch ludzi, a jeden z nich miał wylądować na Księżycu.Von Braun zaprojektował w tym celu rakietę Saturn-5, Korolow rakietę N-1. Jak zwykle przy opracowywaniu nowych rakiet pojawiły się trudności.

W Stanach przygotowywano 2 rakiety: Saturn-1, mający wysyłać statki kosmiczne nowego typu na orbity okołoziemskie i Saturn-5 W ZSRR Siergiej Korolow , który stworzył wcześniej udaną rakietę R-7 (jej rozwojowe wersje Sojuz i Mołnia są nadal używane) pracował nad N-1 z silnikami NK Nikołaja Kuzniecowa, wszedł bowiem w konflikt z Walentinem Głuszką, który poprzednio opracował silniki RD-107 i RD-108 dla R-7. Głuszko opracował silniki RD-253 dla rakiety UR-500 konstrukcji Czełomieja – którą potem nazwano Proton. O ile R-7 korzystała z zestawu paliwowego: nafta i ciekły tlen, to UR-500 wykorzystywała paliwo dające się długo przechowywać – zestaw hipergoliczny: dimetylohydrazyna i czterotlenek azotu. Podobny zestaw stosowali Amerykanie w rakiecie Titan-II, która posłużyła później do wysyłania dwuosobowych statków Gemini.

Po kilku startach Wostoków, w 1964 roku wysłano na orbitę trzyosobowy statek Woschod-1, będący nową wersją Wostoka.  W marcu 1965 r. dwóch kosmonautów poleciało Woschodem-2. Aleksiej Leonow wyszedł z niego w przestrzeń i powrócił po 23 minutach. Przygotowywano już także nowy statek – Sojuz, będący prototypem załogowego statku księżycowego.

Niestety, w styczniu 1966 r. po operacji nowotworu zmarł Siergiej Korolow. Dopiero wtedy ujawniono tożsamość Głównego Konstruktora statków kosmicznych. Kierownictwo programu objął Wasilij Miszyn.  Wcześniej skonstruowano statek kosmiczny Zond (skrócona wersja Sojuza), przewidziany do lotu wokół Księżyca przy użyciu rakiety Proton.

Wszystkie loty statków Mercury i Gemini, oraz Wostoków i Woschodów były udane. Potem zaczęła się czarna seria. 27.01.1967 zapaliła się testowana kabina Apollo-1, wypełniona tlenem. Zginęli astronauci Virgil Grissom, Edward White i Roger Chaffee. Konieczne stały się daleko idące zmiany w konstrukcji statku. 23.04.1967 wystartował Sojuz-1 z Władimirem Komarowem na pokładzie. W czasie lądowania zawiódł spadochron kapsuły i kosmonauta zginął. Te dwa poważne wypadki opóźniły lot na Księżyc. A nie był to koniec kłopotów.

Wprawdzie loty automatycznych aparatów kosmicznych w kierunku Księżyca, rosyjskich serii Łuna oraz amerykańskich Ranger, Surveyor i Lunar Orbiter były w większości udane -–ale opóźniały się starty rakiet księżycowych i statków załogowych.

Wprawdzie rakieta Saturn-1 była udana, jednak zbyt słaba by wynosić na orbitę statki Apollo. Próby potężnych silników F-1 o ciągu 680 ton dla pierwszego stopnia Saturna-5 przebiegały pomyślnie, jednak kłopoty sprawiały silniki J-2  na wodór i tlen dla II i III stopnia Saturna-5, oraz dla II stopnia Saturna-1B, rozwojowej wersji Saturna-1.

Jak mogłaby wyglądać historia, gdyby zawiodły rakiety Saturn?

Próby startów Saturna-5 w listopadzie 1967 i kwietniu 1968 nie powiodły się – zawiodły silniki J-2**.

W październiku 1968 r. wystartował bezzałogowy Sojuz-2 i załogowy Sojuz-3. Półtora roku poprawek sprawiły, że Sojuz stał się niemal niezawodnym statkiem, używanym do dzisiaj.

Wcześniej, we wrześniu 1968 r. Zond-5 okrążył Księżyc i powrócił na Ziemię z żółwiami na pokładzie. Zapadła decyzja o wysłaniu ludzi w lot wokół Księżyca. Zond-6 z Andrijanem Nikołajewem i Aleksiejem Leonowem wystartował 10.XI.1968 r., okrążył Księżyc i powrócił na Ziemię 17 listopada. Moskwa i cały świat witały odważnych podróżników. Efekt propagandowy był ogromny.

Von Braun podjął rozpaczliwą decyzję przerobienia projektów rakiet. Nowy Saturn-1C ma mieć w I stopniu dwa silniki F-1, zaś w drugim – 6 silników Centaura o łącznym ciągu ok. 41 ton. Będzie w stanie wynieść na orbitę statek Apollo. Natomiast zamiast Saturna-5 ma powstać dwustopniowy Saturn-4, z 5 silnikami F-1 w I stopniu i 2 silnikami F-1 w II stopniu (takim, jak I stopień Saturna-1C). Rakieta tej klasy byłaby w stanie wynieść na orbitę okołoziemską kilkadziesiąt ton ładunku, np. niewielką stację orbitalną.

W tej sytuacji z lotu na Księżyc trzeba było na razie zrezygnować.

21.II. 1969 r. odbył się próbny start rakiety N-1, niestety nieudany wskutek eksplozji kilku silników NK-15. Kolejny start 3.VII. 1969 odbył się prawidłowo – rakieta dotarła do Księżyca i weszła na orbitę wokół niego, po czym statek księżycowy L3 powrócił na Ziemię. Podjęto zatem decyzję, że następny lot N-1 odbędzie się z załogą.

Trzecia rakieta N-1 wystartowała w grudniu 1969 roku. Człony A, B, W, G wprowadziły rakietę na eliptyczny tor w kierunku Księżyca. Po czterech dniach kosmonauci uruchomili człon D, który zmniejszył prędkość rakiety o 1 km/s, co umożliwiło wejście na orbitę okołoksiężycową. Jeden z kosmonautów przeszedł do Statku Księżycowego, a drugi pozostał w statku powrotnym. Statek Księżycowy połączył się z członem D. Reszta paliwa członu D została wykorzystana do wstępnego przyhamowania Statku Księżycowego. Człon hamujący statku umożliwił lądowanie na terenie Morza Nektaru w pobliżu krateru Rosse. Po godzinie kosmonauta Łozinskij wyszedł ze statku i zszedł po drabince. Stanąwszy na gruncie wypowiedział pamiętne słowa „Eto małyj szag czeławieka, no wielikij szag kommunizma”. Umocował flagę Związku Radzieckiego, zebrał kilkanaście kilogramów kamieni i pyłu księżycowego, po czym powrócił do kabiny. Po dwóch godzinach wystartował przy użyciu bloku I. Po kilkunastu minutach znalazł się na orbicie i połączył ze statkiem powrotnym, po czym przeszedł po zewnętrznej stronie do jego wnętrza.  Po następnych dwóch godzinach rozpoczął się powrót na Ziemię. Cztery dni później Księżycowy Statek Orbitalny wylądował na Ziemi.

A co było potem, to już wszyscy wiedzą…

Piotr Podkowicz, PTA

* Skrót PAP nie oznacza tutaj Polskiej Agencji Prasowej.
** Kursywą oznaczono informacje niezgodne z faktami historycznymi.

Comments are closed.