Zamieszanie przy wyborze nazw dla satelitów BRITE

0

W ostatnich dniach doszło do poważnych zmian w konkursie na nazwę dla pierwszego (i drugiego) polskiego satelity naukowego. Konkurs wyłonił nowego kandydata do wygranej, choć pojawiła się także poważna obawa o rzetelność przeprowadzonej przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ankiety i jej wyników.

Na początku lipca informowaliśmy o przedłużeniu głosowania na nazwę dla pierwszego polskiego satelity naukowego do 31 lipca 2010. W owym czasie prym wiodły dwie kandydatury – zgłoszony wkrótce po rozpoczęciu konkursu “Lem” oraz popierany przez kręgi naukowe “Heweliusz”. Obecnie do tego grona dołączył “Ary Sternfeld”, kandydatura odnosząca się do pioniera astronautyki polskiego pochodzenia.

Niestety, jednocześnie wokół konkursu powstało wiele kontrowersji.

Wątpliwości zaczyna budzić liczba oddawanych głosów, która w chwili pisania artykułu sięga 490 tysięcy dla całej ankiety. O ile taka ilość mogłaby świadczyć o dużym zainteresowaniu tematyką badań kosmicznych, co mogłoby być dobrym prognostykiem na przyszłość tej dziedziny nauki w Polsce, to jednak bliższa analiza stawia nad głosowaniem poważny znak zapytania.

Problem ten wydaje się skupiać na bardzo nieprofesjonalnej budowie samej ankiety, przygotowanej przez Ministerstwo, która umożliwia manipulację wynikami w bardzo prosty sposób. Niedoskonałości sondy internetowej ujawniły się z pełną mocą niespełna tydzień temu, gdy rozpoczął się swoisty wyścig pomiędzy dwoma najpoważniejszymi kandydaturami, a obecnie zmienił się on niemal w swoisty “wyścig zbrojeń” w którym wszystkie chwyty są dozwolone.

Istota problemu kryje się w liczbach oddawanych głosów.

W dniu 21 lipca rozkład ten wyglądał następująco:

  1. Lem – 82 518 głosów
  2. Ary Sternfeld – 7 304 głosy
  3. Heweliusz – 4 372 głosy
  4. Pan Twardowski – 900 głosów
  5. Kopernik – 186 głosów
  6. Poloniae Universum – 34 głosy
  7. Poloniae Aquila – 24 głosy
  8. Poloniae Eae – 9 głosów

Sześć dni później – 27 lipca – liczba ta wyniosła już:

  1. Lem – 233 186 głosów (+150 668 głosów)
  2. Ary Sternfeld – 105 280 (+97 976 głosów)
  3. Heweliusz – 4 612 głosów (+240 głosów)
  4. Pan Twardowski – 941 głosów (+41 głosów)
  5. Kopernik – 263 głosy (+77 głosów)
  6. Poloniae Universum – 45 głosów (+11 głosów)
  7. Poloniae Aquila – 33 głosy (+9 głosów)
  8. Poloniae Eae – 13 głosów (+4 głosy)

Wyniki te na tym etapie już wydają się nieprawdopodobne, jeśli weźmie się pod uwagę, że w przypadku dwóch wiodących kandydatów oznacza to oddawanie głosów ze średnią częstotliwością odpowiednio 17,43 oraz 2,63 głosów na minutę. Tak wysokie współczynniki dla jednak dość niszowego konkursu budzi już podejrzenia o stosowanie automatów, które co kilka-kilkanaście sekund oddają głosy w ankiecie, lub przynajmniej wielokrotne oddawanie głosów przez te same osoby. Kuriozalność wyników może podkreślać również porównanie najpopularniejszych kandydatów z 27 i 28 lipca:

  1. Lem – 377 371 głosów (+144 185 głosów)
  2. Ary Sternfeld – 105 362 głosów (+82 głosy)
  3. Heweliusz – 4620 głosów (+8 głosów)

Aby uzyskać wynik zarejestrowany w przypadku wiodącego kandydata, konieczne byłoby oddawanie około 100 głosów w ciągu minuty, przez całą dobę. Co więcej, wynik ten stanowi 99,93% wszystkich głosów oddanych tego dnia. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można stwierdzić zatem, że głosy te zostały oddane w sposób sztuczny – prawdopodobnie właśnie przy użyciu systemu automatycznego.

Należałoby więc postawić sobie pytanie, czy taka ankieta w obecnej postaci w ogóle ma sens, jeśli może być tak łatwo zmanipulowana. Tak nieprofesjonalne jej przygotowanie rodzi obawy, że jej wynik może być zafałszowany nawet przez jedną osobę, o wystarczających umiejętnościach do napisania programu, który zapewniłby zwycięstwo kandydaturze wspieranej przez tę osobę. Zwycięstwo, które mogłoby zostać zrealizowane w zasadzie w przeciągu kilku dni, co udowadniają powyższe liczby.

Inną kontrowersyjną decyzją było umożliwienie dodawania nowych kandydatur w trakcie trwania samej ankiety. Ankieta mająca wyłonić zwycięzców powinna dawać kandydaturom równe szanse – tak się jednak nie stało, ponieważ zabrakło w konkursie etapu zgłaszania kandydatów na nazwy.

Jakie powinno być rozwiązanie powstałego problemu?

Z pewnością nie będzie ono łatwe i na pewno nie będzie zadowalało każdego. Teoretycznie możliwy byłby wariant, w którym pozostawiono by kilku kandydatów i największej ilości zdobytych głosów w dotychczasowej ankiecie, a następnie rozpoczęcie nowej ankiety – tym razem rozbudowanej o system głosowania imiennego i/lub innymi metodami zabezpieczeń przed sztucznym powiększaniem puli głosów w sposób automatyczny. Powinna ona również wyświetlać całkowitą liczbę oddanych głosów, co dodatkowo mogłoby przyczynić się do udziału nowych osób w konkursie.

Oznaczałoby to, że ankieta w zasadzie rozpoczęła by się od nowa.

Tak czy inaczej, choć idea konkursu z pewnością jest chwalebnym dodatkiem, który powinien częściej pojawiać się w polskim środowisku, w którym coraz mniej czasu przeznacza się na naukę i wzbudzanie zainteresowania eksploracją kosmosu, o tyle jego realizacja zgubiła się gdzieś w naiwności samych urzędników, bo naiwnym było myśleć, że nikt nie spróbuje wykorzystać tak oczywistych luk w ankiecie do własnych celów.

W jaki sposób MNiSW rozwiąże ten problem pokaże czas…

Od Redakcji: Istotnie, słowa przeprosin należą się Sieradzanom, ponieważ poprzedni artykuł mógł rzeczywiście sprawiać wrażenie stronniczego, choć nie taki był jego zamysł. Mamy nadzieję, że w przyszłości podobne przypadki nie będą już mieć miejsca.

Comments are closed.